🥦18🥦

1.5K 91 18
                                    


Utwór na górze towarzyszyły mi prawie przez cały czas pisania tego rozdziału xD

Pov Shinsou.

- O czym ty mówisz?- złapałem go za ramiona i odciągnąłem do tyłu na tyle aby spojrzeć w jego przerażone oczy.- Skąd takie wnioski?

- Ktoś szedł za mną i Miną od studia aż pod samo mieszkanie.- szlochał starając się uspokoić.

- Ale skąd ta pewność, że to był ktoś od twojego ojca?

- Jego zapach był znajomy. Skądś znam tego Alfę bo to na pewno były feromony Alfy ale nie mogę sobie przypomnieć skąd.

Przyglądałem się mu w skupieniu, nie sądziłem, że Szef będzie w stanie nas tak szybko odnaleźć przecież zatarłem wszelkie ślady, upozorowałem śmiertelny wypadek, nie zostało po nas nic a mimo tego on jakimś cudem wpadł na nasz trop. Nie doceniłem starego Midoriyi (cholera dwuznacznie to zabrzmiało xD i teraz śmieje się jak głupi do sera) i teraz poniosę tego konsekwencje. Muszę zadbać o bezpieczeństwie Izuku i chronić go za wszelką cenę tak jak obiecałem.

Zaproponowałem chłopakowi aby poszedł do siebie a ja zrobię mu herbaty po wielu namowach zgodził się i po chwili zostałem sam w salonie. Przeczesałem nerwowo włosy, cholera głupi nawyk nawet Denki już wie kiedy się denerwuje.

Wstałem z kanapy i włączyłem czajnik aby zrobić Omedze napój po czym udałem się do swojego pokoju.

Włączyłem światło i kucnąłem obok łóżka, na kolanach z wyciągniętą ręką szukałem intensywnie najbardziej teraz interesującej mnie rzeczy a mianowicie mojej walizki z bronią. Muszę zwiększyć bezpieczeństwo swoje i Izuku. Chcąc nie chcąc a bardziej z przymusu przypomnę mu do czego służą moje zabawki.

Z czarnej skórzanej walizki wyciągnąłem mój ukochany pistolet który miałem od dawna, przetarłem go i zacząłem przegląd. Dopiero dźwięk gotującej wody oderwał mnie od wykonywanej czynności.

Zrobiłem ziołową herbatę i zaniosłem ją Omedze. Zapukałem spokojnie do drzwi i słysząc słowa zachęty wszedłem do środka.

- Twoja herbata Izu.- postawiłem kubek na biurku i odwróciłem się do chłopak siedzącego na łóżku z podkulonymi nogami.

Spojrzałem na niego poważnie, chociaż wiem, że potrzebuje wsparcia i pocieszenia nie mamy za wiele czasu na czułości.

Zielonowłosy podniósł na mnie niepewny i przerażony wzrok, z jego mimiki mogłem wywnioskować, że doskonale zdaje sobie sprawę ze słów jakie mam zamiar wypowiedzieć.

- Nie poddamy się bez walki.- podszedłem do niego i wyciągnąłem rękę.- Będziemy się bronić.- uśmiechnąłem się lekko kiedy złapał moją dłoń i wstał z łóżka.

- Chcę mieć własny...- wskazał na kaburę na moim prawym boku a w jego głosie nie było ani grama wahania.

W głębi serca byłem dumny z niego, wyrwał się z toksycznego środowiska dopiero pół roku temu a przeszedł już taka długą drogę do bycia silnym.

B͓̽y͓̽ć͓̽ ͓̽O͓̽m͓̽e͓̽g͓̽ą͓̽ [BakuxDeku]✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz