4

57 5 20
                                    

Mam dobry humor także macie dzisiaj rozdział.
Ja to jednak jestem dobroduszna.

Lekcje mijały mi masakryczne wolno i to nie dlatego, że miałam ich dużo, a dlatego że sytuacja z wcześniejszej lekcji nie dawała mi spokoju. Chodząc po korytarzach usłyszałam, że kilka ludzi rozmawia o mnie oraz Percym. Przez to wywnioskowałam, że jakieś plotki o nim i o mnie rozniosły się po szkole. Do głowy przyszła mi od razu sytuacja z tamtej lekcji. Jednak nie wiedziałam, dlaczego z niej tak plotkowano. To był bardzo głupi i jak dla mnie nieśmieszny żart ze strony nauczycielki.

Dzisiaj miałam wracać do domu na piechotę. Po lekcjach chciał od razu wrócić do domu, jednak jego niechęć do tego pomysłu wzrastała z każdą chwilą. Wiedziałam, że nikt tam na mnie nie czeka. Wiedziałam, że nikt nie zapyta się mnie, jak się czuje, czy coś jadłam.

-Hej! Victoria czekaj! - zawołał głos za mną.

Odwróciłam się i zobaczyłam, że biegnie za mną Percy, który uśmiechnął się widząc, że go usłyszałam.

-Przepraszam, że cię zatrzymuje. Spieszysz się gdzieś?

-W sumie to nie i tak.

-Nie i tak?

-No trochę spieszy mi się do domu. - skłamałam. Nie spieszyło mi się do domu, w którym nikogo nie będzie. Wiedziałam też, że gdy będę sama, to pogrążę się w swoich myślach, a tego zdecydowanie chciałam uniknąć, a także chce wrócić jak najszybciej do domu, zamknąć się w pokoju i nie wychodzić z niego do końca dnia.

-No dobrze, może chciałbym się ciebie o coś spytać.

-No dajesz. - powiedziałam i spojrzałam na zegarek, jakby mi się spieszyło.

-Czy chciałbyś się może lepiej poznać? Nie wiem, wyjść gdzieś, lub możesz przyjść do mnie i tak przecież mamy do zrobienia projekt z fizyki razem, więc od razu będziemy mogli go zrobić.

No tak zapomniałam kompletnie, że to babsko kazało mi robić z nim projekt, nie mogłam jej odmówić, także niestety musiałam z nim go robić.

-No nie wiem, nie wiem. Nie znam cię, więc dlaczego miałabym przychodzić do twojego domu?

-Możesz przyjść z rodzicami, jak chcesz, może się dogadają z moimi.

Ta już to widzę, jak moja wiecznie zapracowana rodzinka zgadza się na to, nawet nie ma sensu pytać, bo wiem, że się nie zgodzą, bo przecież mają ważniejsze rzeczy na głowie.

-Powiedziałem coś nie tak? - zapytał brunet po tym, jak na parę minut zapadła cisza.

-Nie. Przepraszam, zamyśliłam się. - powiedziałam szybko. - Niestety dzisiaj nie mogę.

-Oh… Okej.

-Może jutro się spotkamy.

-Dobrze, masz mój numer. Dogadamy się później.

O ile zadzwonię, boję dzwonić do ludzi pierwsza, bo myślę, że im przeszkadzam i niepotrzebnie dzwonię. Percy wyciągnął rękę, w której trzymał małą karteczkę, na której były zapisane jakieś cyfry.

-Dzięki. Zadzwonię później. - mruknęłam.

-Okej. W takim razie do zobaczenia!

-Ta do zobaczenia. - powiedziałam do siebie.

Nie miałam kompletnie ochoty rozmawiać ani spotykać się Percym teraz, ani jutro, ale niestety muszę.

***

Gdy byłam już w domu, zjadłam obiad i poszłam się uczyć na jutro i odrabiać lekcje. Kiedy nastał wieczór, zawołano mnie na kolację, zjadłam ją jak najszybciej i znowu wróciłam do swojego pokoju. Teraz już nie uczyć się, a posiedzieć chwilkę na telefonie. Kiedy siedziałam na łóżku i przeglądałam telefon, nagle do mojego pokoju wszedł tata.

-Czy ty możesz się uczyć, a nie, tylko aby siedzieć na tym telefonie? - zapytał wkurzony.

Zamknęłam oczy i policzyłam do pięciu, żeby nie wybuchnąć i niewykrzyczenia niczego, czego będę później żałować.

Trzy.

Dwa.

Jeden.

-Przed chwilą się uczyłam i chciałam chwilę skorzystać z telefonu. - powiedziałam spokojnie i uśmiechnęłam się na koniec lekko. Tata pokiwał głową, uwierzył, może nie w stu procentach, ale trochę uderzył. - Coś chciałeś?

-Tak. Jutro jadę z mamą na urodziny mojego kolegi i dopiero wrócimy około dwudziestej czwartej.

-Okej. - mruknęłam. Nie będzie ich jak zawsze, nic się w sumie nie zmieni w moim życiu i tak pewnie większość czasu spędza u Percy'ego.

***

Następnego dnia w szkole rozmawiałam chwili z Percym i umówiłam się z nim, że po szkole idziemy do niego i robimy ten projekt z fizyki.

Gdy chciałam po korytarzach, słyszałam kilka szeptów o tym, że ja i Percy jesteśmy razem. Susan mówiła mi, żebym się tym nie przejmowała i miała na nich wywalone, łatwo powiedzieć. Przez resztę dnia postanowiłam udawać, że nie słyszę tych wszystkich szeptów i, że one w ogóle mnie nie ruszają, ale prawda była kompletnie inna.

W pewnym momencie na lekcji wyszłam do toalety i tam się po prostu zamknęłam w kabinie i popłakałam. Miałam dosyć już tych wszystkich szeptów, nienawidzę swojego życia, chce się z kimś zmienić nawet na jeden dzień, jeden pierdolony dzień!

Chciałabym mieć chociaż jeden dzień bez uczenia się, ale nie zapytam się rodziców czy mogę się nie uczyć, bo i tak oczywiście powiedział, że nie i zacznie się kłótnia. A ja bardzo nie nadzieję, gdy tatuś na mnie krzyczy, a po tym kłóci się z mamą, tak bardzo tego nienawidzę, gdy to się dzieje, wtedy staje się jeszcze bardziej bezradna, niż teraz jestem.

Po szkole poszłam razem z brunetem do jego domu i jedną rzeczą, jaka mnie pocieszała, że jego rodzice są w domu także na pewno nic mi się nie stanie. Jakby mnie zaatakował, to bym nie dała rady się obronić. Jestem taka bezbronna.

Doskonale sobie zdawałam sprawę z tego, że gdy tylko zaprzyjaźni się z Percym, to ludzie zaczną jeszcze bardziej plotkować na mój temat. Gdyby ktoś z klasy zobaczył mnie teraz z nim, zaczęliby pewnie jeszcze bardziej plotkować.

Przeklinałam w myślach nauczyciela od fizyki za to, że musiałam robić projekt akurat z Percym. Przecież się nawet nie znaliśmy. Susan jak zawsze projekt robił z Judy, a ja przywykłam do robienia takich projektów sama. Teraz gdy brunet przyszedł do mojej klasy, od razu został moim partnerem do robienia projektów w parach.

Gdyby nie było tego projektu, zapewne zostałabym w domu i wymyśliłabym wymówkę, żeby tylko nie spotkać się z brunetem. A właściwie to gdyby nie było projektu możliwe, że nie zaproponowałby żadnego spotkania mi. Mimo że Percy mówił o tym, że chciałby się lepiej poznać ze mną, to sama w to nie wierzyłam.

Sama nie miałam pojęcia dlaczego. Może po prostu już nie wierzyłam nie tylko w siebie, ale również w ludzi. Nie wierzę, że ktokolwiek chciałby się zaprzyjaźnić ze mną nie dla jakiś korzyści.

Możesz zostawić coś po sobie⭐

Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz