6

45 3 31
                                    

Dedykuję ten rozdział _pyrka

Minęło już miesiąc, odkąd rozmawiałam pierwszy raz z Percym. Rozmawiałam z nim bardzo dużo, powiem szczerze, polubiłam go. Nawet zaczęłam dzięki niemu częściej wychodzić z domu. I oficjalnie mogę powiedzieć, że Percy był dla mnie przyjacielem, nawet bardzo dobrym przyjacielem.

Zaczął się już grudzień i większość ludzi w szkole zaczęło już czuć nadchodzące święta, wszyscy chodzili zadowoleni.

Powoli przemierzałam korytarze, szukając sali, w której miałam lekcje. Po drodze trafił na Percy'ego.

-Cześć Percy.

-Hej, wiesz co, chciałem ci coś powiedzieć ważnego.

-Dobrze, tylko proszę szybko, bo niedługo lekcja.

Nagle poczułam, że ktoś się na mnie patrzy. Obróciłam głowę i zobaczyłam ludzi, którzy patrzyli się tylko na mnie i Percy'ego. Nie miałam pojęcia co robić. Nienawidziłam tego uczucia, gdy nieznani mi ludzie patrzyli się na mnie. Teraz było ich strasznie dużo, przez co nie mogłam się skupić na tym co mówi do mnie brunet. Percy chyba zauważył to, szybko chwycił mnie za nadgarstek, po czym pobiegł ze mną do jakiejś pustej klasy.

-Co się dzieje Percy, że oni się tak na nas patrzą? Nienawidzę tego uczucia!

-Ja ci po prostu chciałem powiedzieć, że mi się podobasz. - powiedział brunet prosto z mostu.

Odcięła mnie całkowicie od świata żywych. Zaczęłam sobie przypominać wszystkie chwile, w których Percy mógł wykazywać zainteresowanie mną. Jest problem, bo ja nigdy o tym nie myślałam w taki sposób.

-Wiesz Percy, jesteś świetnym przyjacielem, ale ja nigdy nie myślałam o tym, żeby było z tego coś więcej. Może po prostu muszę o tym więcej pomyśleć, ale póki co jestem zmuszony powiedzieć, że ja do ciebie nic nie czuje.

-Jesteś pewna?

-Nie rozumiem.

-Czy jesteś pewna tego, że chcesz mi odmówić. Nie, że coś, ale właśnie na korytarzu widziało nas dużo osób. Patrzeli tak na nas, ponieważ miałem przy nich poprosić ciebie, abyś została moją dziewczyną. Wiesz, jak bardzo będą mi współczuć, gdy dowiedzą się, że mnie odrzuciłaś? Dużo osób również myśli, że już jesteśmy razem, więc wtedy będą myśleli, że zerwaliśmy z twojej winy. Wszyscy będą cię wyzywać, nie lubić, nawet stracisz swoją jedyną przyjaciółkę Susan. Przecież ona również mi pomagała w tym wszystkim.

Straciłam cały szacunek do jednego człowieka, całą przyjaźń, która właśnie zgasła całkowicie. Poczułam, że jest mi zimno. Poczułam się zdradzona.

-Więc co Victoria? Zostaniesz moją dziewczyną? Pamiętaj oczywiście o tym co ci wcześniej mówiłem.

-Tak, zostanę. - odpowiedziałam.

W moim głosie nie było już słychać szczęścia. Nawet nie było słychać złości ani smutku, ponieważ nie czułam tego. Czułam ból, do którego myślałam, że już się przyzwyczaiłam. Bolało mnie to, że tak ważny dla mnie człowiek momentalnie mnie zniszczył. Jakby układał klocki, lecz nagle postanowił je kopnąć w najczulszy punkt, przez co wszystko się rozpadło.

Percy poznawał moje uczucia, poznawał to czego się boję, czego nienawidzę. Jednak w jednej chwili postanowił kopnąć w najczulszy punkt, czyli strach przed straceniem przyjaciół, strach przed ponownym wyzywaniem, śmianiem się ze mnie, strach przed ludźmi. Przez co momentalnie wszystko się zniszczyło. Różnica jest jedynie taka, że klocki nie mają uczuć, nie poczują, gdy coś im zrobisz, a z człowiekiem jest inaczej. Poczuje to, zaboli, a może nawet zostanie w pamięci na całe życie. Na moje nieszczęście wszystko zostaje w mojej pamięci.

Opuściliśmy salę w ciszy, jednak po wyjściu zauważyłam tłum ludzi stojących przed klasą. Zapewne ci ludzie zastanawiali się, czy komuś udało się właśnie „Wygrać życie”. Tuż po tym, jak Percy powiedział „Zgodziła się” oni zaczęli klaskać, życzyć szczęścia i tak dalej.

Oni nie mają swojego życia, że gratulują mi mojego. Jestem pewna, że oni wszyscy się bardziej cieszą z mojego życia niż ja. Ci ludzie właśnie kontrolują moje życie, nakładają na mnie wielki nacisk. Oni wszyscy nawet moja przyjaciółka chcą, abym kochała kogoś, gdy nawet nie wiem, co znaczy słowo kochać.

Gdy tylko tłum już się trochę uspokoił, zaczęłam się szybko przez niego przeciskać. Gdy już wiedziałam, że jest za zasięgiem wzroku tych ludzi, zaczęłam biec. Wybiegłam ze szkoły i po prostu wrócił do domu. Nie dałam już rady fałszywie się uśmiechać do innych ludzi. Dawno tego nie musiałam robić dzięki Percy'emu. Teraz to wszystko się zepsuło.

Nienawidzę siebie. Głupia, głupia Victoria, mogłaś powiedzieć nie! Naucz się wreszcie życia, a nie będziesz ulegać każdemu. Przestań być słaba! Czemu to wszystko musi się dziać? Nienawidzę tych ludzi, chciałabym, żeby oni wszyscy zniknęli.

Nienawidzę ludzi. Niech oni wszyscy umrą. Chcę się pozbyć problemów. Najchętniej wzięłabym teraz nóż i ich wszystkich zabiła. Nienawidzę ich wszystkich całym sercem. Nienawidzę Percy'ego, gdyby nie on ludzie by nawet nie zwracali na mnie uwagi, a co musiał się pojawić w moim pierdolonym życiu. Niech on zginie.

Gdy wróciłam do domu, rzuciłam plecak w kąt pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie było nikogo w domu, także mogłam pozwolić sobie na chwilę słabości we własnym domu. Bo miałam pewność, że nikt mi nagle nie wejdzie do pokoju, bo nikogo nie ma oprócz mnie. Kiedy wstałam z łóżka, nie wiem czemu, ale czułam złość zmieszaną ze smutkiem i bólem.

Przez te mieszane uczucia zaczęłam chodzić po domu, raz płacząc, a raz uderzać ręka w ścianę lub w meble. Nie wiem czemu, ale poczułam silną potrzebę zrobienia sobie krzywdy, chciałam pouczyć ból fizyczne niż psychiczny. Starałam odrzuci tą potrzebę od siebie, ale nie byłam w stanie i ciągle chciałam poczuć ból. Żeby spróbować o tym zapomnieć, położyłam się na łóżku i spróbowałam zasnąć.

Malutka, głupiutka Victoria.

Głos, który usłyszałam, miała dobrze znajomą mi barwę głosu. To był głos Percy'ego. Znowu spróbowałam zasnąć, żeby zapomnieć o tym głosie, udało mi się.

Możesz zostawić coś po sobie⭐

Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz