9

33 4 50
                                    

Kiedy dzwonek zadzwonił, wszyscy rozeszli się do swoich klas, a ja zostałam na korytarzu. Nie wiedziałam co za bardzo mam zrobić, zaczęłam chodzić po szkole bez celu. Poszłam na stołówkę. Tam też nikogo nie było. Nagle zobaczyłam małą okrągłą piłę na jednym ze stołów, podeszłam do niej i wzięłam ją. Nie wiedząc czemu, zaczęłam szybko iść, weszłam do jakiejś sali, w której zobaczyłam moją klasę. Nagle Percy wstał i powiedział:

-O moja dziewczyna przyszła.

I w tym momencie włączyłam piłę i rzuciłam się na Percy'ego, zaczęłam odcinać mu ręce. Percy krzyczał z bólu. Krew tryskała wszędzie. Cała klasa krzyczała z przerażenia, nagle jacyś chłopacy odciągnęli mnie od niego i wyrwali piłkę z ręki. Stałam na środku sali w zakrwawionym mundurku, a w moich oczach boło widać podekscytowanie.

-Oddajcie mi to! - krzyknęła.

Nagle poczułam czyjś dotyk i się obudziłam. Przed sobą zobaczyłam Susan. Instynktownie chciałam się odsunąć, ale za mną była ściana.

-Co ty tu robisz? - zapytałam, wstając z podłogi.

-Coś się stało?

-Nie. - powiedziałam twardo.

-Krzyczałaś.

-No i? Nic mi się nie stało.

-Victoria co się z tobą dzieje?

-Nic!

-Krzyczałaś, to musiało się coś stać.

No tak sen. Krzyczałam przez sen. Pamiętam go bardzo dobrze. Piła, Percy i jego śmierci. To był jeden z dziwniejszych snów, jaki kiedykolwiek mi się przyśnił.

-Nic mi się nie stało, po prostu miałam zły sen.

Zły sen. To raczej nie był zły sen, ale przecież jej nie powiem, że śniło mi się, jak zabijam Percy'ego, bo jeszcze by mnie wysłała do psychologa.

-Którą mamy lekcje? - zapytałam nagle.

-Piąta. - oznajmiłam, a ja poczułam cichą nadzieję, że może jednak moi rodzice się nie dowiedział o tym, ale nie pójdę na lekcje, bo przecież jestem cała mokra to i tak rodzice się o tym dowiedzą. Co robić, co robić, Victoria myśli. Rusz tą głową w końcu. Przecież myślenie nie boli.

Jesteś malutka i głupiutka.

Moje serce zaczęło szybciej bić. Ten głos naprawdę brzmiał jakby, to mówił Percy. Nienawidzę tego głosu. Victoria skup się i myśli co można zrobić.

-Mama! - krzyknęłam nagle.

No tak mama, najcudowniejsza osoba na tym świecie. Czemu ja na to od razu nie wpadłam? Teraz tylko trzeba wymyślić wymówkę, dlaczego jestem mokra.

-Susan! Pomóż mi wymyślić jakąś wymówkę.

-Nie wiem, powiedz, że ja ci oblałam wodą. - zaproponowała, a ja pokiwałam głową. W to bardziej uwierzy, bo zna mnie i Susan, wie, że ona lubi sobie w taki sposób pożartować.

-Dobra dzięki. - powiedziałam i wyszłam z toalety, wyjęłam telefon i wybrałam numer do mamy.

Pierwszy sygnał. Nic.

Drugi. Nic.

Trzeci. Nic.

Czwarty. Nic.

Piąty. Odbiera.

-Mamo przyjedziesz po mnie do szkoły?

-Coś się stało? - zapytała przejęta.

-Tak jakby.

-Dobra zaraz będę. - powiedziała szybko i się rozłączyła.

***

Byłam już w domu przebrana w suche ciuchy, szłam właśnie na dół, bo mama mnie zawołała i chyba nawet wiem po co.

-Victoria możesz mi powiedzieć, jak to się stało, że twój cały mundurek jest mokry?

-Susan oblała mnie wodą dla zabawy. - powiedziałam, tak jak miałam. Naprawdę byłam wdzięczna Susan za to, że mi pomógł coś wymyślić, bo sama bym nic nie wymyśliła. Ona uratowała mi życie. - Nie powiesz tacie?

-Nie powiem, a teraz idź do swojego pokoju. - odpowiedziała, a ja zaczęłam iść na górę do swojego pokoju.

Nie wierzy mi w stu procentach, ale chociaż trochę wieży. Liczy się tylko to aby nic nie powiedziała tacie, bo wtedy znowu będzie krzyczeć, a ja tego nie lubię, bo po tym kłóci się z mamą, a tego jeszcze bardziej nie lubię. Kiedy siedziałam w pokoju i uczyłam się, usłyszałam dźwięk powiadomienia, dostałam wiadomość od Susan. Zdziwiłam się, bo ona prawie w ogóle nie pisze do mnie.

Susan:
Ej, bo ja nie wiem, czemu byłaś cała mokra.

Ja:
No zostałam oblana wodą przez Aidena i jego kolegów.

Susan:
Poza tym nawet nie wiesz, jak Percy jest zły teraz, szuka cię po całej szkole.

Chyba nie chce wracać do szkoły, ale to moja wina, mogłam mu napisać, że idę ze szkoły. Głupia Victoria. Przydałoby się teraz napisać mu, że jestem w domu. Kiedy pisałam wiadomości do niego, na ekranie telefonu pojawił się napis, którego nie lubiłam widzieć.

Percy do mnie zadzwonił.

-Hejka Percy, po co dzwonisz? - zapytałam ze spokojem w głosie.

-Może dlatego, że uciekłaś ze szkoły! Co jest z tobą!

-Mama mnie zabrała ze szkoły! - krzyknęłam, nawet nie wiem dlaczego.

-Pamiętasz co dzisiaj ci mówiłem w szkole? - zapytał twardo.

-Nie.

-Udajesz głupią? Dobrze wiesz.

On jest chyba jakiś głupi, skoro nie rozumie, jak do niego mówię. Przecież nie mówię po chińsku.

-No nie wiem. - powiedziałam poirytowana.

-Nie masz prawa podnosić na mnie głosu.

Victoria teraz jest chwila, w której możesz mu się postawić. Nie spieprz tego.

-Nie będziesz mi mówić czego mam nie robić. - powiedziałam stanowczo.

-Właśnie, że będę. Jesteś moją dziewczyną.

-Nie chciałam nią być! - wykrzyczałam i rozłączyłam się.

***

Kiedy kładłam się spać, nie mogłam zasnąć, nie wiem, czy to dlatego, że jutro mam urodziny czy może dlatego, że jak się obudzę to, że znowu będę sama w domu. Może to dobrze, a może nie.

Chciałabym zabić ludzi, którzy zniszczyli mi życie. Chciałabym patrzeć, jak krwawią. Chciałabym, żeby ich nie było.

Wyobraziłam sobie, jak zabijam Percy'ego. Ten widok był dziwny, ja zabijająca, to naprawdę dziwnie wyglądało. Ja taki aniołek i zabijanie, to się nie klei. Nie można zabijać to źle. A może jednak nie takie złe jak się wydaje?

----------------------------------

Wiem, mało oryginalna ta śmierci Percy'ego w śnie Victorii, ale moja wena ostatnio zdycha

Możesz zostawić coś po sobie⭐

Krufczak

Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz