30

19 3 18
                                    

Obudziłem z koszmaru. Było jeszcze ciemno za oknem. Aidena nie było przy mnie. Zaczęłam się rozglądać po pokoju, aż nagle zobaczyłam otwarte drzwi balkonowe. Wstałam z łóżka i podeszłam do nich. Na balkonie zobaczyłam Aidena palącego fajkę, podeszłam do niego i przytuliłam go.

– Coś się stało Victoria?

– Śnił mi się koszmar.

– Co w nim było? – zapytał cicho i obejmuje mnie jedną ręką.

Wzięłam głęboki wdech i podeszła w jego oczy.

– Tata. – powiedziałam szeptem. – On znowu się nade mną znęcał.

– Ci… – mówi. – Victoria obiecuję ci, że jeśli ten skurwiel zrobi ci coś, nawet dotknie ci małym palce, zabije go.

– Mocna obietnica.

– Przecież wiesz, że jestem do wszystkiego zdolny.

Na jego słowa zaśmiałam się cicho.

– Wiem.

– Masz. – mówi, podając mi papierosa. Przytaknęła i wzięłam go, obróciłam się i oparłam się o chłopaka, odpalając papierosa.

– Kocham cię. – powiedział i położył głowę na moim ramieniu.

– Ja ciebie też. – powiedziałam i zaciągnęłam się dymem, który po chwili wypuściłam z ust.

Kiedy skończyłam palić, wróciliśmy do środka. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Kiedy już prawie zasypiałam, usłyszałam głos mojego chłopaka.

– Chcesz? – zapytał. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Aiden trzyma dwie strzykawki w rękach.

– Chcesz braci przed spaniem?

– Tak, czemu nie. Zapomnisz o problemach.

– No dobra. – powiedziałam i usiadłam na łóżku. Aiden podał mi jedną strzykawkę. Wzięłam głęboki wdech i wbiłam sobie igłę w żyłę, wstrzyknęłam sobie narkotyk do żył.

Zdawałam sobie sprawę z tego, że to potrwa tylko kilkanaście minut lub godzin, a po tym wszystkie problemy się pojawiają z powrotem. Chciałam zapomnieć, chociaż na chwilę o moich wszystkich problemach. Chciałam zapomnieć o ojcu.

Aiden kilka sekund po mnie również wstrzyknął sobie narkotyk do żył. Chłopak uśmiechnął się do mnie i zaczął powoli podchodzić do mnie. Usiadł na łóżku i wciągnął mnie na swoje kolana. Na mojej pojawił się uśmieszek, zbliżyła swoje usta do ust chłopaka i pocałowałam go namiętnie.

Aiden przyciąga mnie bliżej i zaczął odwzajemniać pocałunek, a jego ręce zaczynają wędrować po moim ciele. Było widać po nim, że cieszy się tym tak samo bardzo, jak ja. Nie wiem, skąd nagła tyle odwagi się w mnie wzięła. Przygryzłam lekko jego dolną wargę i odsunęłam głowę od niego.

Aiden uśmiechał się do mnie szeroko. Chyba nigdy wcześniej nie widziałam go tak szczęśliwego.

– Boże, jesteś po prostu… jesteś taka… Nawet nie wiem, jak opisać, jaka jesteś piękna. – mówi i patrzy bezpośrednio na mnie.

– Tak, jestem wprost wspaniała. – śmieje się cicho.

– Jesteś urocza.

– A ty jesteś kretynem.

Co się ze mną dzieje? Czemu jestem taka odważna?

– Oboje jesteśmy kretynami. – śmieje się. – Kocham cię, Victoria.

– Ja ciebie też. – mówi i całuję go w usta.

***

Z mojego snu wyrwał mnie głos Aiden. Na mojej twarzy pojawił się grymas, przetrwałam oczy.

– Spadaj.

– Nie, musisz wstać.

– Po co? - zapytałam i otworzyłam zaspane oczy.

– Jest jedenasta.

Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na chłopaka.

– Spóźniłam się do szkoły... – wyszeptałam przerażona. – Tata mnie zabije…

– Nie zabije cię, nie pozwolę na to. – uspokaja mnie. – A teraz w stawiaj, musisz zjeść śniadanie.

– Nie chce mi się. – mówię, zamykając oczy i przekręcając się na bok.

Aiden westchnął ciężko, kręcąc głową, łapie za kołdrę i ściąga ją ze mnie.

– Wstawaj.

– Spadaj.

– Nie, wstawaj.

Wzdycham ciężko, przewracając oczami.

– Okej, okej wstaje… – powiedziałam i wstałam z łóżka. – Zadowolony?

– Jeszcze jak. – mówi i zaczyna wchodzić z pokoju. – Chodzi. – rzuca przez ramię.

Zaczęłam iść za Aidenem. Chłopak zaprowadził mnie do kuchni, kazał usiąść przy wyspie kuchennej.

– Co zjesz?

– Jajecznice. – powiedziałam po chwili namysłu.

Chłopak przytaknął i zaczął robić mi jedzenie.

– Moi rodzice nie wiedział, że tu jesteś. Dowiedział się, jak wrócą z pracy. Nie mówmy im dlaczego tu jesteś, dobrze?

Przytaknęłam, nagle po domu rozniósł się dźwięk pukania do drzwi. Spojrzałam zdziwiona na Aidena, wyglądał na również zdziwionego co ja.

– Otworzysz? – zapytał, a ja przytaknęłam.

Wstałam z miejsca i poszłam do drzwi, otworzyłam je, a moim oczom ukazała się dziewczyna z naszej szkoły. Miała blond włosy i była ubrana w mundurek, było widać po jej twarzy, że jest zdenerwowana. Odepchnęła mnie na bok i wparowała do środka domu, spojrzałam na nią zdziwiona i oszołomiona. Co ona robi?

– Zastąpiłeś mnie nią?! – zapytała oburzona, wchodząc do kuchni.

– Uspokój się, Lucy.

– Zerwałeś ze mną dla niej?! – wykrzyczała, pokazują na mnie ręką. Przyglądałam się im z zaciekawieniem. Aiden miał dziewczynę? – W czym niby ona jest lepsza ode mnie.

– We wszystkim. – burknął, a na mojej twarzy pojawił się uśmieszek, który zniknął oraz, gdy zauważyłam w oczach dziewczyna łzy. Musiało ją to za boleć.

– Jesteś kretynem… a ja cię kochałam. – wyszeptała, za nim zaczęła kierować się w stronę drzwi wejściowych. Mijając mnie, spojrzała na mnie na sekundę i pokręciła głową. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam głośny huk zamykania się drzwi.

– Nie mówiłeś, że miałeś dziewczynę. – powiedziałam po chwili. – Chyba...

– Nie musiałaś wiedzieć. – warknął, a moje mięśnie się napięły.

Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz