26

22 4 18
                                    

Następnego dnia wróciłam szybko ze szkoły i odłożyłam notatnik na swoje miejsce. Nie było taty, także nie musiałam się martwić o nic. Pewnie wróci wieczorem i wtedy zacznie gadać o tym zeszyciku. Trzeba będzie grać głupią.

Z zabiciem taty poczekamy jeszcze. Muszę się dowiedzieć kto jest tym problemem i powstrzymać tatę przed kolejnym zabójstwem.

Dzisiaj w szkole Aiden mnie unikał. Nie wiem, czemu. Może zrobiłam coś nie tak. Co, jeżeli on mnie już nie lubi? Po co ja mówiłam mu moje problemy. Ale ja jestem głupia. Przecież on teraz może komuś to powiedzieć. Jestem naprawdę głupia. Usiadłam przy biurku i zaczęłam się uczyć, żeby nie myśleć o tym.

Skończyłam się właśnie uczyć. Spojrzałam na zegarek. Siedemnasta. Słyszę otwieranie drzwi wejściowych i ich zamykanie. Moje serce zaczęło szybciej bić.

-Victoria, spokojnie. Wdech i wydech. - wyszeptałam do siebie. Wzięłam telefon i zaczęłam oglądać jakieś śmieszne zwierzęta, żeby się uspokoić.

-Victoria! - usłyszałam głos taty. Odłożyłam telefon i zaczęłam iść na dół. Weszłam do salonu i stanęłam przed tatą.

-Słucham?

-Wiesz, może gdzie jest mój zeszyt.

-Jaki zeszyt? - zapytałam. - Nie widziałam żadnego twojego zeszytu.

-Na pewno?

-Na pewno.

Tata westchnął ciężko.

-Zaraz wrócę, poczekaj tu.

Tata podeszła do swojej sypialnia, a ja stałam w miejscu, tak jak kazał. Gdy wrócił, wyglądał na zdezorientowanego.

-Dobra, możesz już iść. - powiedział z ulgą w głosie.

-Czemu on jest dla ciebie taki ważny?

Czułam, że nie powinnam zadawać tego pytania. To może go rozzłości, a wtedy mógłby uderzyć mnie.

-Victoria, idź już. - powiedział stanowczo.

Przytaknęłam i wróciłam do siebie do pokoju. Zamknęłam drzwi za sobą i wróciłam do uczenia się.

***

Dzisiejszy dzień w szkole był tragiczny. Prawie w ogóle nie słuchałam na lekcjach, bo ciągle myślałam o tym notatniku taty. Nie powinnam o nim myśleć, ale chciałam się dowiedzieć, kto jest tym jego problemem.

Został jeszcze dwie lekcje i będę mogła iść do domu zobaczyć czy tata nie napisał nic nowego w tym swoim zeszycie.

Szłam właśnie korytarzem, przeglądając stare zdjęcia z mamą, gdy nagle na kogoś wpadłam, przez co teflon wypadł mi z rąk i upadł na podłogę.

-Przepraszam. - powiedziałam szybko i spojrzałam na kogo wpadłam. Moim oczom ukazała się bardzo wysoka brunetka.

-Spoko, nic się nie stało.

Dziewczyna zaczęła przyglądać mi się uważnie. Cała się spięłam. Czemu ona się tak na mnie patrzy? Nienawidzę tego uczucia, gdy nieznani ludzi patrzą się na mnie.

-Skądś cię kojarzę. - powiedziała i przygryzła dolną wargę. - Tylko skąd.

Dziewczyna wydawała mi się też jakaś znajoma. Ten głos jakby już gdzieś go słyszała. Zaczęłam szukać momentu, w którym mogłam trafić na taki głos. Nagle przypomniałam sobie głos dziewczyny, która na mnie wpadła.

-Z imprezy?

Dziewczyna spojrzała na mnie. Nagle na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

-Tak, tak, tak. To na ciebie wtedy wpadłam. - powiedziała podekscytowana. No i spotkałam ją, ale cztery dni po imprezie. - Aria.

-Victoria

-To ty chodziłaś z Percy, dobrze pamiętam?

-Tak. - mruknęłam cicho.

-Wiele o tobie słyszałam.

Spojrzałam na nią zdziwiona. Ludzie o mnie mówią? Po co? Przecież nie jestem jakimś eksponatem, żeby o mnie mówić. Przecież ja nic nie zrobiłam niezwykłego.

-Dobrych czy złych?

-Więcej dobrego niż złego. - stwierdziła i uśmiechnęła się do mnie. - Mówią, że jesteś idealna. Twoi rodzice muszą być naprawdę z ciebie dumni.

Jeden był, ale go już niestety nie ma na tej planecie.

-Tak, są naprawdę dumni. - powiedziałam i odwróciłam wzrok od niej, zaciskając usta w cisną linie.

-Dobra Victoria, jutro sobie porozmawiamy, bo teraz czas iść na lekcje, pa.

-Pa. - mruknęłam i zaczęłam iść w kierunku swojej klasy.

Aria była nawet dobrą uczennicą. Miała nawet dobre oceny, często startowała w różnych konkursach. Jej rodzice pewnie są z niej dumnie. Mam taką nadzieję, że oboje rodziców są z niej dumni, a nie jak u mnie.

Ostanie dwie lekcje zleciały mi tak samo wolno, jak poprzednie. Po szkole postanowiłam pójść do domu dłuższą trasą. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że Aiden mnie zatrzymał i zapytał się mnie czy może iść ze mną. Zgodziłam jedynie z grzeczności.

-Czemu ze mną wczoraj nie rozmawiałeś? - zapytałam nagle.

-Uh… Musiałem sobie poukładać kilka rzeczy w głowie, przepraszam.

-Nie musisz przepraszać.

Chłopak posłał mi ciepły uśmiech.

-Victoria, możesz dzisiaj wieczorem się przejść?

Wieczorem nie będzie tak dużo ludzi, jak za dnia.

-Mogę.

Zauważyłem, że coraz więcej wychodzę z domu. To chyba dobrze. Mama byłaby ze mnie dumna. Może i nawet jest. Może teraz spogląda na mnie tam z góry szczęśliwa.

Możesz zostawić coś po sobie⭐

Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz