12

27 3 29
                                    

Stałam na korytarzu, kiedy nagle podeszła do mnie Susan. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie, a ja spojrzała na nią, marszcząc brwi.

-Źle się czuję, ze świadomością co ostatnio do ciebie powiedziałam. - stwierdziła nagle Susan.

Dobrze pamiętam jej słowa, które mnie zabolały: „Jesteś do bani przyjaciółką, już lepszy byłby pies!”

-Więc przepraszasz? - zapytałam dla pewności.

-Tak, przepraszam.

-Okej, nie wybaczam ci. - mruknęłam obojętnie.

-Victoria, przecież powiedziałam „przepraszam”.

-Tak i ci nie wybaczam. - powtórzyła.

Ludzie myślą, że powiedzą „przepraszam” i o wszystkim zapomnimy, ale nie. Wybaczyć można, ale zapomnieć nie. Nie jestem Bogiem, żeby rozdawać łazki na lewo i na prawo.

-A możemy zostać, chociaż w przyjacielski relacjach? - zapytała po kilku długich sekundach.

-Możemy. - powiedziałam po chwili namysły i zmusiłam się do uśmiechu.

Susan uśmiechnęła się i zaczęliśmy rozmawiać. Mówiła, że ja i Percy jesteś idealną parą. Gdy ona znała prawdę, pewnie by mnie wyciągnęła z tego związku, ale na moją niekorzyść nie znała prawdy. Kiedy moja przyjaciółka odeszła ode mnie poczułam nagle, jak ktoś mnie przytula. Wzdrygnęłam się, odwróciłam się i zobaczyłam nikogo innego niż Percy'ego. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Susan, ale jej już nie było w zasięgu mojego wzroku.

-Chyba musisz ograniczyć trochę swój kontakt z Susan. Wiem, że ją lubisz, ale nie zapominaj, że masz chłopaka, z którym też musisz spędzić czas, a przez nią spędzimy razem mało czasu. - stwierdził Percy i oderwał się ode mnie. Zamurowało mnie, ten idiota chciała, żebym przestała spędzać czas z Susan, przecież i tak z nią mało rozmawiam i wychodziłam! Tak nie może być.

-To, że mam chłopaka nie oznacza, że nie mogę mieć przyjaciół.

-Nie mówiłem, że nie możesz. Po prostu powinnaś ograniczyć z nimi kontakt. Widzisz przecież, że oni nie chciał z tobą rozmawiać i spotykać się cały czas, a ja wręcz przeciwnie.

Miał rację. Miał cholerną rację. Ale nie chciałam ograniczać z Susan kontaktów skoro i tak nie spędziliśmy razem ze sobą mało czasu.

-Nie. - powiedziałam stanowczo.

-Jesteś pewna?

-Tak, nie mam zamiaru ograniczać z nikim kontaktu.

-W takim razie oni to zrobią.

Percy po swoich słowach odszedł w kierunku klasy. Natomiast ja stałam w miejscu zdziwiona, poczułam, jakby coś mnie właśnie ukłuło w serce. Nie chcę tak żyć. Susan to jedyna moja przyjaciółka, z którą tak dużo spędzam czasu, z innymi też czasami się spotykałam czy rozmawiałam, ale nie tak dużo, jak z nią. Jednak doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Percy jest w stanie odpowiedzieć całej szkole, że ja spędziłam czas ze swoimi przyjaciółmi zamiast ze swoim chłopakiem. Wiedziałam, że wszyscy mu wierzą, wierzyli mu we wszystko. Był takim popularnym chłopakiem, ale nie tak bardzo popularnym, jak Aiden.

Aiden był chłopakiem, za którym szalała każda dziewczyna, no prawie każda, bo ja i Susan nie przebadaliśmy za nim. Nie wiem, czemu moja koleżanka za nim nie przepada, ale ja go nie lubiłam, bo po prostu był głupi, ale przyznam, że była trochę przystojny.

***

-Victoria, ja tyle dla ciebie zrobiłem i zrobię. Dlaczego czujesz się urażona? Nie uważasz, że przesadzasz?

Leżałam właśnie na łóżku, po policzkach spływały mi łzy, a telefon trzymałam przy uchu. Właśnie rozmawiałam z Percym który zarzucał mi, że jestem bezwartościowa i, że nigdy nic nie zrobiłam dla naszego związku. A w tej chwili mówił mi, że nie powinnam być zła za to, że zmusił mnie do bycia w tym związku, bolały mnie jego słowa. Czułam się, jakbym rozmawiała z innym człowiekiem niż kiedyś.

-Victoria, przecież doskonale wiesz, że mam przewagę nad tobą. Mogę zniszczyć ci życie w tej szkole, nie uważasz, że to za wysoka cena.

Nie odezwałam się. Może ona ma rację.

-Przepraszam Percy, że tak zareagowałam. Musiało to być dla ciebie bardzo przykre.

-Dobrze, że w końcu zaczynasz myśleć też o innych, a nie tylko o sobie, ale to, że mnie przeprosiłaś dalej, jeszcze nie zmienia niektórych rzeczy.

-Rozumiem. - mruknęłam.

-Słuchaj, jesteś mi coś wina. Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie bolało to, że nie chciałaś poświęcić mi więcej czasu. - powiedział. - Nie uważasz, że powinnaś mi to wynagrodzić? - zapytał, a ja się przeraziłam. Mruknęłam ciche „Yhym”.

-Wystarczy, że przyjdziesz do mojego domu na obiad. Moja mama, gdy dowiedziała się, że mam dziewczynę od razu zaproponowała ten pomysł. - oznajmił, a mi ulżyło. - Nie mówiłem ci wcześniej, bo bałem się, że będziesz na mnie zła. Ale teraz myślę, że mamy wszystko wyjaśnione.

-Tak mamy wszystko wyjaśnione. - powiedziałam. - I oczywiście, że przyjdę do ciebie na obiad. Mam nadzieję, że właśnie w taki sposób ci to wszystko wynagrodzę. - dodałam.

-Też mam taką nadzieję, w takim razie do zobaczenia za niedługo. - powiedział i się rozłączył, a ja zaczęłam rozmyślać nad tym, co oznaczało to „za niedługo”.

Możesz zostawić coś po sobie⭐

Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz