16

16 4 49
                                    

Dzisiaj w szkole pojawiła się policja. Po co? Pytali o Judy. Nie wiem po co. Może podejrzewaj coś? A może po to, aby się upewnić? Kiedy nadeszła moja kolej nie stresowałam się w ogóle.

-Kiedy ostatni raz widziała swoją koleżankę Judy? - zapytał jeden z policjantów.

To nie moja koleżanka. Nigdy nią nie była. I już nigdy nie będzie.

-Rozmawiałam z nią, a po tym zniknęła.

Nie stresowałam się tą rozmową. Dlatego, że byłam na nią przygotowana. Mam przygotowane odpowiedzi na prawie każde pytanie, jakie mogą mi zadać.

-A przedtem?

-Rozmawiała z jakimś chłopakiem. - odparłam.

-A czy ten chłopak był w stosunku niej agresywny?

Oni coś podejrzewają.

-Nie.

Policjanci zadali mi jeszcze kilka pytań i wypuścili. Szłam właśnie z Percym korytarzem rozmawiając. Każdy w szkole patrzył się na nas, nawet Ashley do nas podeszła i zapytała o co chodzi. O dziwo ja nie musiałam tego tłumaczyć, bo Percy to wszystko wytłumaczył.

-Victoria, chcesz się może dzisiaj gdzieś przejść? - zapytał nagle brunet.

Victoria spokojnie. To tylko spacer, nic się nie stanie. Musisz się zgodzić dla dobra planu. Jeszcze tylko tydzień. Tylko tydzień dasz radę.

-Oczywiście. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem na ustach.

-Po szkole?

-Po szkole. - powtórzyłam.

Będzie dobrze to tylko głupi spacer.

***

Chodziłam z Percym po parku. Nagle chłopak chciał mnie pocałować. Nie uciekłam stamtąd tylko dlatego, że byłam się popsuć plan. To był najgorszy pierwszy pocałunek, jaki można sobie wymarzyć. Na pewno zapamiętam go do końca życia.

-Kochanie?

Na to słowo robiło mi się strasznie nie dobrze.

-Tak? - zapytałam i zmusiłam się do lekkiego uśmiechu.

-Moja mama chce cię znowu zobaczyć.

-Po co? - zapytałam zdziwiona.

-Nie wiem, nie mówiłam mi.

Chłopak wzruszył ramionami, a ja się zaczęłam zastanawiać. Może chce ze mną porozmawiać o mojej ostatniej wizycie, podczas której uciekłam?

-No dobrze. - powiedziałam cicho.

***

Następnego dnia w szkole musiałam pocieszać ciągle Susan, bo już nie miała nikogo innego niż ja. Dziewczyna ciągle płakała i zastanowiła się, czemu Judy miałaby się zabić. Tak policja stwierdziła, że Judy popełniła samobójstwo.

-Victoria, ale ona nie miała myśli samobójczych. - mówiła zapłakana dziewczyna. - To nie możliwe, żeby popełniła samobójstwo.

-Skąd wiesz, może miała, ale nic ci nie mówiła. - powiedziałam z udawaną troską w głosie.

-Nie, byłam jej najlepszą przyjaciółką, ona zawsze mówiła mi o wszystkim.

-Przepraszam, ale nie wiem jak mam cię pocieszyć.

***

Wychodziłam właśnie ze szkoły. Dzisiaj jak zawsze nikt nie miał na mnie czekać w domu, także nie spieszyło mi się. Zresztą mogę wrzucić do domu tą dłuższą drogą, tą, którą nikt nie chodzi. Nie chciałam spotkać nikogo znajomego podczas drogi, nawet nikogo obcego i czuć na sobie jego wzrok.

Podczas drogi do domu czułam się obserwowana, ale zawsze jak się rozglądałam, nigdzie nikogo nie było. Zaczęłam żałować, że zachciało mi się wracać do domu tą dłuższą drogą. A może już zwariowałam?

Kiedy znowu poczułam na sobie czyjś wzrok, odwróciłam się i tak jak można było się tego spodziewać, nikogo tam nie było. Zaczęła iść dalej, kiedy nagle walnęłam w kogoś, krzyknęłam z przerażenia i odsunęłam się szybko. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam samego diabła. Aiden.

-Śledzisz mnie?!

-Można tak powiedzieć.

-idiota. - szepnęłam do siebie.

Wyminęła go i zaczęłam iść dalej. Chłopak stanął znowu przede mną i nie dawał mi przejść.

-Czego ode mnie chcesz debilu!

-Ej, no co tak agresywnie?

-Boże, daj mi przejść, muszę iść do domu!

-Nie.

Zamknęłam oczy i policzyłam do czterech. Czemu on tak musi denerwować człowieka? Uderzyłam go w nogę i zaczęłam iść dalej. Niestety, ale to nic nie dało, bo po chwili znowu znalazł się koło mnie. Teraz to naprawdę żałowałam swojej decyzji, zachciało mi się dłuższej trasy. Aiden zaczął do mnie mówić, nie słuchałam go, dopóki nie zaczął mówić o Judy.

-Nie uważasz, że to dziwne? Przecież nie wyglądał na osobę, która miałaby myśli samobójcze.

A ja nie wyglądam jak osoba, która jest w stanie zabić.

-Taa to trochę dziwne, ale nigdy nie wiadomo co może siedzieć komuś w głowie.

-Ej, a będziesz jutro na jej pogrzebie?

-Tak.

Kiedy zobaczyłam swój dom, ucieszyłam się, nie będę musiała już więcej słuchać Aidena. Kiedy weszłam do domu, odetchnęłam, poszłam do siebie i ogarnęłam się. Chciałam się pouczyć, ale moje myśli ciągle wędrowały do Aidena, ostatnio naprawdę dziwnie się zachowuje. On na pewno coś kombinuje.

***

Pogrzeb Judy skończył się przed chwilą. Wszyscy ją opłakiwali, ja starałam się jak najlepiej udawać, jak mi jest przykro i nawet dobrze mi to wychodziło. Na twarzy miałam wymalowany smutek, a w głębi duszy czułam szczęście. Dzisiaj w domu była tylko mama, bo tata jak zawsze był zapracowany.

-Jesteś aniołem. - stwierdziła mama.

-Co? Nie jestem aniołem.

-Ależ jesteś. Nigdy nie mogłabym wyobrazić sobie lepszej córki niż ty. - powiedziała i mnie przytuliła. - Podziwiam to, że miałaś siłę pójść na pogrzeb osoby, która była ci bliska, jesteś aniołem, naprawdę jesteś aniołkiem.

Nie jestem aniołem, jestem upadłym aniołem. Ja nie czynię dobra, tylko zło. Dobro jest przereklamowane, ale z to łamanie zasad moralności jest fajne. Jestem potworem, potworem w ludzkiej skórze. Może i wyglądam spokojnie, ale w głowie zabijałam już tyle razy i jeden razy w życiu. W życiu, które nie było snem ani moim wyobrażeniem tylko prawdą. Zabiłam człowieka i mam zamiar zabić jeszcze jednego, ale kto wie czy ktoś jeszcze się nie znajdzie.

-Jesteś naprawdę złotym dzieckiem. - mówiła mama. - Kocham cię.

-Ja ciebie też mamo.

Ona jeszcze nie wiem, co jej dziecko ma w głowie.

Możesz zostawić coś po sobie

Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz