8

26 3 17
                                    

Ból. Fizyczny lub psychiczny. Niby wydaje się, że oba tak samo bolą, ale nie. Ból psychiczny boli bardziej od tego fizycznego. Przez ostatni tydzień nie odzywałam się w ogóle do Susan i chyba w końcu to zauważyła, bo na przerwie obiadowej podeszła do mnie.

-Jesteś na mnie obrażona czy jak?

-Nie wierzysz we mnie, to boli.

-O Boże zapomnij o tym to nieważne.

-To było ważne. Bo to były twoje słowa. Dlatego zabolało. - mówiłam. - nie odzywam się do ciebie, bo nie chcę popełnić błędu, przez który obie byśmy cierpiały. Przepraszam.

-Victoria nie chciałaś, żebym cierpiała, a i tak sprawiłaś, że cierpiałam. Lubię cię i nawet nie wiesz, jak to boli, kiedy tak nagle przestajesz się do mnie odzywać.

Zapadła chwila ciszy. Boli. Niby co? Przecież ona ma poza mną jeszcze kilkanaście innych przyjaciółek. A co jeżeli ją naprawdę zraniłam, przecież nie chciałam.

-Wiem, przepraszam.

Głupia Victoria. Co ci strzeliło do łba, że tak potraktować swoją przyjaciółkę. Idiotka! Co ona sobie teraz o mnie pomyśli? Głupia Victoria! Bardzo głupia.

-Ja też przepraszam.

-Co ty na to, aby się dzisiaj spotkać? - zaproponowałam. Susan spojrzała na mnie zdziwiona. - Wiem, rzadko ja proponuje wyjścia, ale co ty na to, aby wyjść gdzieś razem.

-Jasne, że się z tobą spotkam. - powiedziała i mnie przytuliła, przez chwilę nie wiedziałam co zrobić, ale odwzajemniłam przytulasa. - Victoria! - krzyknęła nagle, odrywając się ode mnie. Spojrzałam na nią pytająco. - Jutro masz urodziny!

Zmusiłam się do lekkiego uśmiechu. Urodziny. Słowo którego nie lubiłam. Dziesiąty grudnia moje urodziny. Dzień, którego nienawidzę. Dzień, w którym przyszłam na ten okropny świat.

-No i?

-Nie cieszysz się?

Nie, nie cieszę się. Nie lubię urodzin.

-Cieszę się, ale nie okazuje tego.

Znowu zmusiłam się do uśmiechu. Kiedy Susan odeszła ode mnie uśmiech od razu zszedł mi z twarzy i zaczęłam iść w stronę klasy gdzie mam teraz lekcje. Podczas drogi do sali walnęłam w kogoś, spojrzałam znad telefonu i zobaczyłam Percy'ego.

-Możesz mi wyjaśnić, czemu przytulasz się z tą dziwką, a ze mną nie?

Dziwka?! On nazwał moją przyjaciółkę dziwką! Zacisnęłam ręce w pięść. Czułam jak krew mi się gotuję w żyłach.

-Odpowiedź. - powiedział twardo.

-Nazwałem moją przyjaciółkę dziwką?!

Poczułam jak łapie mnie mocno za nadgarstek i zaczyna mnie gdzieś ciągnąć, wepchnął mnie do jakiejś sali i zamkną drzwi. Miałam ochotę się popłakać, złapałam się za bolący nadgarstek. Co się dzieje, ja nie chcę... Nie chcę żyć z tym idiotą, wolę życie sama niż z kimś takim jak on. Po co ja się zgodziłam, po co! Głupia Victoria! Nie umiesz odmawiać. Głupia, głupia, głupia! Nagle Percy podszedł do mnie, przycisnął mnie do ściany i zaczął dusić.

-Nie masz prawa podnosić na mnie głosu. - powiedziała przez zęby. - Zrozumiano?

-Tak. - powiedziałam ledwo słyszalnie.

Kiedy mnie puścił, kopnął mnie z całej siły w brzuch, złapałam się z brzuch i zaczęłam łapać powietrze. Usłyszałam otwieranie i zamykanie drzwi. Wyszedł. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Nienawidzę go! Niech on umrze. Czemu to tak musi boleć? Nie czułam bólu fizycznego, czułam psychiczny.

Po chwili zaczęłam iść w stronę toalety, żeby się ogarnąć przed lekcją. Przez całą drogę do łazienki miałam spuszczoną głowę, żeby nikt nie zobaczył, jak płaczę. W toalecie wytarłam łzy i przemyłam twarz. Spojrzałam w lustro. Wygadałam zmarnowanie. Uśmiechnęłam się trochę. Od razu lepiej. Kiedy dzwonek zadzwonił zaczęłam iść do klasy. Na tej lekcji siedziałam z Percym. Na lekcji dowiedziałam się, że wie o tym, że mam jutro urodziny, a najlepsze jest to, że powiedziała mu to Susan. Czemu ona musiała mu to powiedzieć? Czemu oni muszą mi to robić? Czemu? Czym ja sobie na to zasłużyłam? Przecież jestem dobra, a podobno dobro zawsze odpłacą, ale chyba nie w moim przypadku.

***

Szłam właśnie do kolejnej sali, w której miałam lekcje, kiedy otworzyłam drzwi spadła na mnie duża ilość wody. Mój mundurek był cały mokry. Spojrzałam przed siebie, zobaczyłam Aidena i jego grupę kolegów. Zostałam oblana wodą przez tych idiotów. Uśmiechnęłam się słabo w ich stronę i wyszłam z sali, zaczęłam biec w stronę łazienki. Akurat zadzwonił dzwonek na lekcje, kiedy weszłam do toalety, także nikogo w niej nie było. Usiadłam w kącie i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Byłam zmęczona tym wszystkim, także nie zwracając uwagi na to, że była lekcje i byłam w szkole, spróbowałam zasnąć żaby chociaż przez chwilę odpocząć, po chwili udało mi się zasnąć.

Możesz zostawić coś po sobie⭐

Upadły AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz