Rozdział 6

1.8K 104 3
                                    

Connor

Gapiłem się na plecy milczącej Katie, zastanawiając się, co zrobić. Uznałem za sukces naszą rozmowę. Spodziewałem się, że pierwszą będziemy mieli za sobą dopiero po kilku dniach, a tu taka niespodzianka. Niepotrzebnie poruszałem temat obietnicy, ale przynajmniej mogłem być spokojny, że Katie dalej była grzeczną i niewinną dziewczyną. Seks był jej na tyle obcy, że należał do tematów tabu. I dobrze. Bardzo się z tego powodu cieszyłem. Nikt nie był jej godny. Jakby to ode mnie zależało to nie pozwoliłbym żadnemu nawet jej pocałować. Mimo, że usta miała do tego stworzone. Całą bym ją wycałował, gdybym mógł. Patrzyłem na nią jak na małego, uroczego szczeniaka, ale zdawałem sobie sprawę, że w rzeczywistości była już nastolatką. Posłałaby mnie do diabłów, gdyby moje usta ją tknęły. Lena zdradziła mi, że jej córka jest jeszcze bardziej niedotykalska niż wcześniej. Ostrzegła mnie nawet żartobliwie, żebym bez kija nie podchodził.

-Mogę towarzyszyć ci jutro w drodze do szkoły? – zaproponowałem odprowadzenie, nie używając tego zakazanego słowa. Ostatnie czego chciałem jako nastolatek to, żeby ktoś robił mi wiochę i odprowadzał do szkoły. Ale ja i Katie to co innego. Miałem przynajmniej taką nadzieję.

-Chce ci się wstawać o siódmej podczas wakacji? – o tym nie pomyślałem. Szczególnie, że miałem iść dzisiaj obejrzeć mecz na mieście. Będę musiał pilnować ilości piwek.

-Uwielbiam wstawać o siódmej podczas wakacji! – skłamałem z entuzjazmem.

Katie się zgodziła, a w kolejnych dniach nie pytałem jej już o pozwolenie. Odprowadzałem ją codziennie. Oczywiście nie pod samo wejście. Absolutnie nie zamierzałem jej jednak zaszkodzić. Nie mogłem pozwolić, by Katie była obiektem kpin i szyderstw dla swoich rówieśników. Żegnałem ją więc przy bloku, za którym znajdował się budynek placówki. Drogę powrotną poświęcałem na krótki trening. Potem miałem kilka godzin na spotkania ze znajomymi i załatwianie różnych spraw. Po południu jechałem pod szkołę wypożyczonym samochodem, by zabrać Katie. Tu również pilnowałem dyskrecji – parkowałem w bezpiecznej odległości od płotu.

Nie wracaliśmy od razu do domu. Lena i Leon pracowali do późna, dlatego nie było tam co robić. A poza tym na świeżym powietrzu Katie otwierała się szybciej. Potwierdzeniem mojego spostrzeżenia było to, że spędziłem w Polsce cztery dni, a ona śmiała się i mówiła bardzo dużo. Z reguły tak swobodnie zaczynała się zachowywać przy mnie dopiero o dziesiątej dobie. Także sukces.

-Zawsze mi mówiłeś, że mogę cię pytać o wszystko, zadawać nawet najdurniejsze pytania, a ty odpowiesz – przypomniała, gdy wracaliśmy późnym wieczorem z wycieczki ze stolicy.

-Tylko mi nie mów na autostradzie, że w końcu postanowiłaś skorzystać, bo mogę z wrażenia wjechać w barierki.

-Głupek – zachichotała, trącając mnie w bark.

-Dobra powiedz, błagam, Katie. Czekałem na to całe życie – droczyłem się z nią. Uwielbiałem obserwować jej uśmiech, choć teraz musiałem patrzeć na drogę.

-Obiecaj, że nie będziesz się ze mnie śmiać – zastrzegła. To mnie nieco dotknęło. Nigdy w życiu nie zrobiłem jej celowo przykrości. Była dzieckiem, nawet jeśli teraz zgrywała się na wielką dorosłą. Jej biodra i usta, mogły wyglądać pociągająco dla chłopaków, właściwie byłem pewny, że tak było, ale dla mnie Katie zawsze będzie małym kajtkiem. Wielka szkoda, że nie mogłem jej wyściskać i wycałować jak wtedy, gdy była bobasem i nie gryzła jeszcze.

-A czy ja kiedykolwiek się z ciebie śmiałem? – wyrzuciłem z żalem, zmieniając pas, by minąć kilka wolniejszych aut.

-Obiecaj – zażądała.

BestiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz