Rozdział 41
Connor
Stałem przed panoramicznym oknem biura. Ciało wydawało się sparaliżowane, ale wewnątrz mnie toczyła się prawdziwa bitwa. Starałem się możliwie jak najobiektywniej przepracować w swojej głowie to, co się ze mną działo. Jednak było we mnie teraz zbyt wiele emocji, żebym zdołał zachować trzeźwość umysłu. Nie miałem nigdy wcześniej do czynienia z czymś takim. Nie potrafiłem podejść do Kate tak jak do innych ludzi. Nas łączyła absolutnie nierozerwalna więź. Zdawało mi się nawet, że nie byliśmy odrębnymi bytami. Inaczej nie bolałby mnie widok, który rozpościerał się przede mną.
Patrzyłem na oddalające się plecy Katie i Michaela i nie rozumiałem, dlaczego jeszcze nie ruszyłem z miejsca. Nie było najmniejszych szans, żebym pozwolił im zniknąć w czterech ścianach. A jednak wciąż stałem.
Jak słup soli.
Na bezdechu.
Napięty do ostatniego mięśnia.
Wnikliwie śledziłem drobną sylwetkę, w której próbowałem doszukać się małej dziewczynki. Nie udało mi się to. Moje oczy widziały kobietę. Od tyłu Catherine niewiele różniła się od swojej mamy. Były podobnego wzrostu, obie miały ciemne włosy spływające falami na ramiona, wąską talię i tak samo kształtne biodra. Katie kołysała nimi w tak subtelny sposób, że to mnie aż hipnotyzowało. A jej opalona skóra dodatkowo wpływała na moją percepcję. Dzieci tak nie wyglądają, tego byłem pewny. Ani nie chodzą w ten sposób.
Buchnął we mnie żar, gdy oboje znaleźli się przed drzwiami plażowego domku, który od przeszło miesiąca dzieliłem z Kate.
Wtedy oprzytomniałem.
Głośno nabrałem powietrza. Nie odrywając wzroku od szyby, zrobiłem krok w tył. Nie wiedziałem, co począć. Byłem gotowy do zrywu, ale bałem się spuścić tych dwoje z oczu. Bolał mnie fakt, że tak do siebie pasują. Różnili się jak woda i ogień, ale to był ten rodzaj przeciwieństw, który ze sobą współgra. Ona potrzebowała kogoś, kto wniesie w jej życie kolory i pokaże szaleństwa młodości. A jego świat zyskałby dzięki takiej skrytej dziewczynie, która z czasem pochłonęłaby całą jego uwagę. Oboje mieli wiele braków, ale na zupełnie innych polach, więc w efekcie wzajemnie idealnie by się uzupełnili. Tylko, że sama ta myśl była dla mnie nie do zniesienia.
Nie mogłem stracić Catherine. Nawet nie umiałem sobie tego wyobrazić. Przez ostatnie tygodnie byliśmy niemal nierozłączni. Potrzebowałem jej. Wysypiałem się wyłącznie wtedy, kiedy czułem ją obok siebie. W pracy potrafiłem się skupić, tylko gdy siedziała przy mnie. Omawiałem z nią wszystkie istotne kwestie. Dziewczyna często rozwiewała moje wątpliwości i znajdowała rozwiązanie problemów. Przypominała mi także o jedzeniu, które smakowało zupełnie inaczej, gdy dzieliłem z nią stolik. My w zasadzie byliśmy czymś więcej niż małżeństwem.
Ani Michael, ani nikt inny nie mógł mi zabrać Kate.
Nieoczekiwanie przekroczyła próg bungalowu sama. Zamknęła za sobą drzwi, a Miki oddalił się szybkim krokiem.
Odetchnąłem z niewyobrażalną ulgą. Kate była bezpieczna. Albo to ja byłem bezpieczny? Czy to zawsze chodziło o mnie? O to, że jestem zazdrosny?
Miałem mętlik w głowie. Nie podobało mi się to, co się działo w moim umyśle, sercu i cholernych gaciach. Jak do tego doszło?
Nie pojmowałem, po co w ogóle otworzyłem komputer. Wiedziałem, że zupełnie nie będę potrafił się skupić. I to szybko się potwierdziło. Myślałem wyłącznie o Katie. W każdy możliwy sposób, ten erotyczny też. Przez umysł przewinęły mi się przeróżne scenariusze. Te, w których zdecydowałem się na spełnienie swoich fantazji, dostarczyły mi porządnej porcji ekscytacji, ale po wszystkim nie przepełniało mnie szczęście, tylko PRZE-RA-ŻE-NIE!
CZYTASZ
Besties
RomanceConnor Shanon jest mężczyzną o dominującym charakterze. Jego uroda przyciąga kobiety, ale ten typ nie jest otwarty na związki... Troską obdarowuje jedynie Katie. Zna ją, odkąd się urodziła. Poniekąd wychowywał tego kajtka. Katie jednak coraz częście...