Rozdział 35

1.3K 81 8
                                    

Katie

Mogłam dać głowę, że Connor poczuł przez chwilę to samo co ja. Uderzyły we mnie wielkie nadzieje, że w końcu mnie dostrzegł. Przestraszył się własnej reakcji. Uciekł z biura. Ja nie zamierzałam. Za wszelką cenę musiałam trzymać się go blisko. Praca z nim była doskonałym sposobem, żeby połączyło nas coś więcej.

Obserwowałam go uważnie, gdy wrócił. Błagałam w myślach, bym się nie myliła, bo teraz nie było śladu chemii między nami. To znaczy z jego strony, bo z mojej nic się nie zmieniło. Postanowiłam rozładować atmosferę luźną rozmową.

-Czy to była ta sama Śnieżka?

-Ta sama? – zmarszczył brwi niczego nie rozumiejąc. Miałam kilkanaście lat, kiedy Connor zabrał mnie do Disnaylandu. Było tam tak kolorowo, że moje dziecięce oczka nie nadążały za wszystkim. Okręcałam się wokół tak często, że aż się zgubiłam. Kiedy się rozpłakałam, podeszła do mnie królewna Śnieżka. Zapytała o moje imię, więc ja odwdzięczyłam się tym samym. A ona zachichotała jak jakiś skowronek i dopiero po chwili odparła: Śnieżka, skarbeńku. Uderzyłam się wtedy w czoło. Było mi wstyd za swoją głupotę. Przynajmniej do momentu, kiedy nie podszedł Connor i nie zadał królewnie pytania, o jej imię. „Śnieżka, głupku!" – odpowiedziałam z przemądrzałością godną dziecka. Jednocześnie przewróciłam oczami i popukałam się w czoło, by podkreślić, jak niemądry był Connor.

-Czy to dokładnie ta sama dziewczyna, która była śnieżką, wtedy w Disneylandzie? – powtórzyłam, wyjaśniając o co mi chodziło. Connor wyglądał, jakby ujrzał ducha. Otworzył szeroko oczy, dolna warga mu opadła.

-Nie mogę uwierzyć, że to pamiętasz. Jakim cudem ją rozpoznałaś po tylu latach!? – wydusił. No cóż. Jeśli miałabym być szczera to rozpoznałam ją po olbrzymich balonach.

-Po sukience – zażartowałam. Rzecz jasna wszystkie królewny śnieżki mają identyczne stroje. -To naprawdę ona? – sama nie mogłam w to uwierzyć. -Masz z nią kontakt od tamtej pory?

-Wziąłem od niej wtedy wizytówkę i wysłałem kwiaty. Byłem jej wdzięczny za to, że zajęła się tobą ona, a nie jakiś pedofil. Miałem wówczas w głowie same czarne scenariusze. Zgubiłaś się, pamiętasz to?

-Dlaczego miałabym nie pamiętać? – wybuchłam śmiechem.

-Nie wiem... – wymamrotał, opadając na swój fotel. -Jestem zaskoczony. Sam nie wiem, dlaczego – pokręcił głową i odchrząknął. -No dobrze. Chciałbym zrobić teraz z tobą pewną symulację – wybudził laptopa ze stanu uśpienia.

-Jestem otwarta na wszystko – rzuciłam luźno, a Connor gwałtownie spojrzał na mnie z uniesioną brwią.

-Ty to powiedziałaś? – zadrgały mu kąciki ust, jakby nie mógł się zdecydować czy się śmiać czy jednak się przesłyszał i nie ma potrzeby. Nie miałam pojęcia, co go tak zdziwiło.

-Znowu znalazłeś w tym jakąś grę słów, zboczeńcu? – zaszydziłam, chichocząc.

-Durna jesteś, Katie – śmiejąc się, przyłożył całą dłoń do mojej twarzy. Chyba odbierał mi w ten sposób możliwość patrzenia na niego. Czy deprymował go mój wzrok? Podobało mi się to.

-Powiedz mi – zażądałam, wystawiając język, a gdy poczuł go na skórze, zabrał rękę jak poparzony.

-Katie – warknął ostrzegawczo. Jego zmarszczone brwi, wskazywały na to, że naprawdę się zezłościł.

-Co? – oburzyłam się. Byłam w szoku. Co się z nim działo? Śledziłam mimikę jego twarzy, gniewne napięcie stopniowo zanikało pod wpływem mojej zdezorientowanej miny.

BestiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz