Rozdział 19

1.3K 88 1
                                    


Katie

Rozczarowanie wakacjami nie minęło. Nie wydarzył się cud, na który liczyłam. Connor wprawdzie spędził ze mną mnóstwo czasu w drugim tygodniu, bo grupy miały dużo wycieczek krajoznawczych. Wyjeżdżali rano, wracali wieczorem. Nie nastąpiło jednak absolutnie nic, co mogłoby wskazywać na zainteresowanie mną w inny niż dotychczasowy sposób. Nawet na dyskotekach, kiedy okręcał mnie w tańcu ani razu dłoń nie zjechała mu poniżej linii krzyża. Fantazjowałam sobie, że to przez czujny wzrok rodziców jest zachowawczy, ale prawda była taka, że on kompletnie nie dostrzegał we mnie materiału na dziewczynę.

Ostatniego dnia pożałowałam, że nie odważyłam, by Connor dał mi lekcje surfingu. Teraz było już za późno. Powstrzymał mnie strach przed ośmieszeniem się. Przy Connorze miałam nogi jak z waty nawet na prostym gruncie. Zrobienie czegokolwiek na desce, którą bujały fale zdawało się być niemożliwe. Potwierdziła to moja mama, która raz za razem wpadała pod wodę. A Connor wyciągał ją i trzymał jak pannę młodą. I w ogóle dużo dotykał. Zbyt późno uzmysłowiłam sobie, że wszelkie ośmieszenie byłoby tego warte...

Nie mogłam wdrożyć się w rzeczywistość po powrocie do polski. Starałam się skupić na nauce i robieniu teorii na prawko, ale i tak wrzesień i październik ciągnęły się niemiłosiernie. A w pierwszych dwóch tygodniach Listopada to już myślałam, że zniosę jajko. Czekałam na Connora tak bardzo, że gdy już przyleciał, cztery dni zniknęły jak za pstryknięciem palca. Pozostał mi po nim tylko samochód. Podarował mi w prezencie najprawdziwszego, cholernie pięknego czerwonego garbusa z kwiatuszkiem na desce rozdzielczej! Nawet nie miałam jeszcze prawka. A potem kłócił się z moimi rodzicami przez godzinę, żeby odwalili się od tego na co wydaje pieniądze. Mnie jedynie zatkał usta dłonią, kiedy zaczęłam się sprzeciwiać. Patrząc mi z rozdzierającą pewnością w oczy poinformował, że jedyne co mogę teraz powiedzieć to „dziękuję", bo auto ze mną zostanie. Tak nie robi ktoś, kto nie kocha z całego serca...

To był niezły pomysł, jeśli chciał sprawić, bym myślała o nim w każdej sekundzie życia. Nie żebym wcześniej nie myślała. Boże... Ja miałam wrażenie, że moje serce bije wyłącznie przez niego. Dla niego i do niego. Tak bardzo go kochałam...

Ledwo przeżyłam grudzień. Pragnęłam ujrzeć Connora przy świątecznym stole równie mocno co przy sylwestrowych fajerwerkach. Dostałam jedynie rozmowę telefoniczną, podczas której zawarliśmy postanowienie noworoczne. Polegało na tym, że od pierwszego stycznia spędzaliśmy ze sobą dwadzieścia minut na skypie. Nie rozumiałam, dlaczego wcześniej wstydziłam się to robić, bo teraz to kochałam. Patrzyłam tylko na jego twarz, nie zwracałam uwagi na miniaturkę z moją własną. Niestety to nigdy nie miało być coś romantycznego. Przygotowywał mnie jedynie do ustnej matury z angielskiego. Za to w lutym doświadczyłam najbardziej romantycznego gestu, jakiego bym sobie nawet nie wyśniła. Dokładnie w połowie miesiąca nastał dzień, którego tak nie chciałam – walentynki. Ale kiedy podczas trzeciej lekcji, woźna wniosła do klasy olbrzymi bukiet czerwonych róż i wręczyła go właśnie mnie... Rozpłakałam się jeszcze nim otworzyłam bilecik.

Kocham cię, Katie.

Twój chłopak

Tylko jeden chłopak nazywał mnie Katie. I mimo, że wcale nie był moim chłopakiem to wypierałam z głowy, że zrobił to na pokaz. Kochał mnie bardzo mocno. Na razie musiałam się żywić tym, że była to miłość przyjacielska. Wiedziałam, że choćbym miała czekać do śmierci, aż przerodzi się w namiętną to i tak będę czekać. Przerażało mnie to najbardziej z dwóch powodów. Marzyłam, by mieć już teraz za sobą pierwszy pocałunek i pierwszy raz. Myśl, że nastąpi to dopiero przed śmiercią była demotywująca.

BestiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz