Connor
Siedziałem na ławce obok miśka, który był w połowie tak wysoki jak ja.
Wstałem, jak tylko rozpoznałem w drzwiach budynku szkolnego moją maturzystkę. Wyglądała pięknie i już tak dorosło, że dopadła mnie nostalgia. Patrzyła w telefon, dlatego nie mogła odczuć skrępowania, kiedy jeździłem po niej wzrokiem. Od szpilek, przez szczupłe łydki, ołówkową spódnicę, która podkreślała biodra i wąską talię, przez wciąż dziewczęcą klatkę piersiową, aż ujrzałem te znajome oczy. Pełne szoku i niedowierzania. Zaśmiałem się z jej reakcji, ale po chwili wymieniliśmy się rolami. Byłem jak zamrożony, kiedy z szerokim uśmiechem zerwała się do biegu i wpadła we mnie z impetem.
-No czeeeść – przeciągnąłem. -Ja też tęskniłem. I pomyślałem sobie, że jednak ci pogratuluję, mimo że to była pestka – odsunąłem się o krok, żeby móc na nią spojrzeć.
-Nie wierzę, że tu jesteś – powiedziała tak, jakby nie mogła wymarzyć sobie lepszej niespodzianki. Niezmiernie mnie to cieszyło. Katie albo dojrzała albo nasze codzienne rozmowy na skypie dodały jej pewności. Nie widzieliśmy się prawie rok, a pierwszy raz odniosłem wrażenie, jakby wcale tak nie było. Nie musiałem kruszyć żadnego muru. Po prostu stała przede mną i się uśmiechała. Osiemnaście lat czekania się opłaciło.
-Pięknie wyglądasz, Katie – nie mogłem się na nią napatrzeć i ludzie, którzy nas mijali najwyraźniej także, bo czułem ich ciekawskie spojrzenia dosłownie wszędzie. -Uwielbiam obserwować, jak się zmieniasz, ale nie rośnij więcej – zażartowałem. -Czuję, że to już ostatnie miesiące, w których mogę nazywać cię Katie, a potem będę musiał przejść na poważniejszą formę, taką jak Kate. Tego misia pewnie nie chcesz, co? – kiwnąłem na gigantycznego pluszaka.
-Żartujesz? Jest już mój! – krzyknęła z entuzjazmem i niezwłocznie postanowiła przytulić się do nowego kumpla. -Dziękuję. Już go uwielbiam.
-No cóż... Na wszelki wypadek mam jeszcze drugi prezent – nie sądziłem, że ją zaskoczę, ale zmarszczyła brwi. Myślałem, że pamięta, co jej obiecałem. -Jeśli chcesz, jakkolwiek inaczej spędzić wakacje to nie ma tematu – zapewniłem, obawiając się, że ma jakieś plany, o których mi nie wspomniała.
-Inaczej niż jak? – dopytała, chowając twarz za miśkiem.
-Niż w Kalifornii. Kupiłem ci bilet, ale jeśli...
-Nawet nie musisz kończyć – przerwała mi. -Oczywiście, że chcę!
-Chcesz spędzić wakacje inaczej? – droczyłem się udając, że źle ją zrozumiałem.
-Głupek! – zachichotała. -Kiedy lecimy?
-Za dwa tygodnie.
-A moi rodzice wiedzą?
-Myślałem, że sama chcesz im powiedzieć – parsknąłem śmiechem, kiedy spojrzała na mnie jak na UFO. -Pogadam z nimi wieczorem – przyznałem, że jeszcze nie wiedzą. -A teraz... Jeśli chcesz się przejechać wypożyczonym mercedesem – wyjąłem kartę i nią pomachałem. -To daj mi kluczyki od garbusa.
-Kuszące, ale kocham tego garbusa.
-No weź, nie bądź taka, daj się karnąć – przejąłem od niej miśka, którego ciężko było jej trzymać i ruszyliśmy w stronę parkingu.
-Nie ma problemu, ale ja nie poprowadzę wypożyczonego auta.
-Dlaczego?
-Zdałam prawko za szóstym razem, Connor – przypomniała. -Jedyna trasa jaką swobodnie pokonuję to ta z domu do szkoły. To jeden kilometr.
-No właśnie, to tylko jeden kilometr, więc nie marudź i dawaj garbusa. Obiecuję, że ci go nie skasuję.
-Głupek. Jesteś najlepszym kierowcą pod...
-Kasia! – zawołała jakaś dziewczyna, a gdy spojrzałem z kierunku, z którego ją słyszałem, zauważyłem dość dużą grupę elegancko ubranych maturzystów. -Do później?! – brzmiało, jakby pytała Katie, czy przypadkiem nie zmieniła zdania odnośnie tego później. Milczenie przy moim boku to potwierdzało i wyglądało na to, że Katie nie chciała nigdzie iść. -Musisz być – oburzyła się dziewczyna, a moja towarzyszka westchnęła głęboko.
-Zobaczę jeszcze – odparła w końcu.
-Przyjdę po ciebie o wpół do – uparła się blondynka i zakryła uszy na znak, że nie usłyszy odmowy.
-Będzie gotowa – krzyknąłem i objąłem Katie, by pchnąć ją do furtki.
Rozdzieliliśmy się, żeby po chwili spotkać się ponownie pod domem. Leny i Leona jeszcze nie było, a kiedy przyszli byli równie zdziwieni co wcześniej Katie. Mieliśmy sobie tyle do powiedzenia, że nie zauważyłem, kiedy za oknem zapadł zmrok.
-O w pół do której wychodzisz i gdzie? – zapytałem Katie.
-Nigdzie nie idę.
-A gdzie nie idziesz? – pociągnąłem.
-Impreza w klubie.
-A o której nie idziesz?
-Za godzinę – zachichotała.
-Potrzebna ochrona? Może wyskoczymy na jednego – zażartowałem, trącając Leona. Ten pod wpływem wzroku córki od razu uniósł ręce w geście poddania.
-Nie zabijaj, nie wpadnę tam nawet na moment – obiecał, śmiejąc się. -Nawet po jednym siwym włosie nie mamy, a ona się nas wstydzi, jakbyśmy byli co najmniej szczerbaci – poskarżył się, gdy Katie poszła się szykować.
-Nie bierzcie tego do siebie. To tylko takie zasady nastolatek – pocieszyłem ich.
Rozmawialiśmy chwile o różnych znajomych, a kiedy weszliśmy na temat stanów, wspomniałem o planach ich córki. -Kupiłem Katie w prezencie bilet z okazji zdanej matury.
-Bilet do kina? – rozbawiła mnie Lena.
-Do Kalifornii.
-Kiedy i do kiedy? – zapytał rzeczowo Leon.
-Poleci ze mną za dwa tygodnie, a powrotny kupię, jak uzna, że ma dość, nie później jednak niż dziewięćdziesiąt dni – tyle wynosiła maksymalna długość pobytu dla obywateli Polski.
-Nie możesz robić jej takich drogich prezentów. Oddam ci pieniądze.
-Daj spokój, oczywiście że mogę. Loty do polski i prezenty dla Katie to moje jedyne wydatki.
-Nie zgadzam się – wtrąciła Lena. Zerknąłem na nią z uniesioną brwią.
-Dzięki za troskę o mój budżet. Chcesz hasła do moich kont, żeby założyć mi blokadę rodzicielską? – zakpiłem.
-Nie zgadzam się na jej wyjazd – doprecyzowała, co miała na myśli wprawiając mnie w osłupienie. W życiu bym się tego nie spodziewał.
-Bo? – zapytałem tylko.
-Dlaczego? -Leon miał równie skrzywiony wyraz twarzy, co ja.
-Bo to się skończy katastrofą.
-Możesz jaśniej?
-Jaką katastrofą? – dociekaliśmy.
-Jakby wam to najprościej wyjaśnić... – przeniosła wzrok z męża na mnie. -Kasia jest w tobie zakochana, Connor. Ty z kolei bzykasz wszystko co się rusza, a moja córka rusza się jak kobieta, ale nią jeszcze nawet nie jest! Dopiero zdała maturę – rozbawiła mnie i wkurwiła, i sam nie wiedziałem. To było przegięcie.
-Jezu Chryste, Lena. Ciebie pojebało! – byłem szczerze urażony, ale ona miała to gdzieś.
-Dobrze ci radzę – spróbowała znaleźć poparcie w Leonie. -Jeśli ona poleci, to stracisz przyjaciela. A także całą stabilność, bo jesteście wspólnikami. Życie nas wszystkich wywróci się do góry nogami – zdawało się, że ona nie robiła sobie jaj, ale jak mogła wygadywać takie rzeczy.
-Nigdy nie dotknąłbym Kaite w nieodpowiedni sposób. Kocham ją, a ona mnie to oczywiste. Ale do cholery! Nasza miłość jest platoniczna. Kurewsko platoniczna. Tak bardzo platoniczna, że bardziej się nie da!
![](https://img.wattpad.com/cover/340721053-288-k816547.jpg)
CZYTASZ
Besties
RomanceConnor Shanon jest mężczyzną o dominującym charakterze. Jego uroda przyciąga kobiety, ale ten typ nie jest otwarty na związki... Troską obdarowuje jedynie Katie. Zna ją, odkąd się urodziła. Poniekąd wychowywał tego kajtka. Katie jednak coraz częście...