Rozdział 42

1K 61 1
                                    

Connor

Nie byłem w stanie niczego przełknąć, nawet nie zszedłem na lunch. Wątpiłem, by i Katie wstąpiła do bufetu, dlatego zamówiłem dwa zestawy sushi. Jeden dla niej, drugi dla mnie i Em.

Zanim wybiła godzina, o której miałem się spotkać ze swoją kobietą, udało mi się zrobić jeszcze jedynie dwie rzeczy. Potwierdziłem Lucasowi, że pożyczam na dzisiejszą noc jego apartament na dachu oraz wysłałem Katie SMS-a, że odwołuję nasz rytualny spacer o zachodzie słońca. Nie odpisała mi. Nie widziałem jej także przez okno, a w ciągu ostatnich godzin kontrolowałem przez nie otoczenie co chwilę. Nie przestawałem analizować tego, z czym przyszło mi się zmierzyć, a czego nie byłem w stanie objąć rozumem. Nie godziłem się na to, że serce nie sługa. Wprawdzie wciąż i na nowo przechodziło mi przez myśl, żeby pieprzyć to wszystko i przenieść relację z Kate na inny grunt, ale nie brałem tego pod uwagę na poważnie. Moja decyzja była niezmienna. My nie mogliśmy być razem. Miałem nadzieję, że Katie też to rozumie. Nie mogłem do niej dzisiaj pójść, bo oboje potrzebowaliśmy się zdystansować i przełknąć to, co się stało. Próbowałem jednak się z nią skontaktować telefonicznie. Kiedy po raz trzeci odrzuciła moje połączenie, dałem spokój. Zdawałem sobie sprawę, że jest w opłakanym stanie. Jej życie kręciło się wokół nieszczęśliwej miłości do mnie, a to, co dzisiaj zobaczyła, musiało być potężnym ciosem. Nie miałem zupełnie pomysłu jak jej pomóc. Jedyne, co mogłem teraz zrobić, to dać jej czas, by w samotności wylała smutki. Jednak czułem się z tym fatalnie.

Kiedy stanąłem przy barierce na dachu hotelu, kolejny raz rozłożyłem wszystko na czynniki pierwsze. Gapiłem się ślepo na mój bungalow, zamiast martwić się nieobecnością Emily. Tak naprawdę nie chciałem się z nią widzieć. Myślałem jedynie o tym, co robi Katie. I jak parszywie się czuje. Byłem tak pogrążony w żalu, że nie usłyszałem kroków za sobą. Wzdrygnąłem się, kiedy od tyłu objęły mnie szczupłe ramiona. I drugi raz, gdy poczułem pocałunek między łopatkami.

– Jak minął dzień? – Em nacisnęła palcami na mój kark. Ulga, którą natychmiast poczułem, uświadomiła mi, jak potwornie byłem spięty i jak bardzo potrzebowałem odreagować. Po tym krótkim masażu odwróciłem się, od razu przywarłem do ust Emily i gwałtownie chwyciłem jej pośladki. Ruszyłem do wnętrza apartamentu, jeszcze zanim zdążyła objąć mnie nogami w pasie. Zakleszczyłem kobietę między sobą a ścianą i łapczywie wpiłem się w jej szyję. Pragnąłem oddać się jej bez opamiętania, tylko że cały czas byłem kurewsko świadomy tego, gdzie się znajdowałem – a gdzie wcale nie chciałem być. Próbowałem walczyć z myślami. Coraz brutalniej wodziłem dłońmi pod suknią Em, a ona jęczała i gorączkowo wpychała miednicę w moje krocze. Tocząc wewnętrzną walkę, rozpiąłem pasek, a za nim guzik i rozporek. Emily natychmiast przejęła inicjatywę. Opuściła mi spodnie razem z bokserkami, a gdy zacząłem podwijać strój Śnieżki, zdążyła już odpiąć kilka guzików mojej koszuli. Dyszeliśmy we własne usta – z tym że u mnie było to wywołane wysiłkiem, jaki wkładałem w robienie czegoś wbrew sobie. Zamykałem oczy, wyobrażając sobie Katie, ale gdy je otwierałem, nie mogłem udźwignąć wyrzutów sumienia. W tej chwili nie miałem do siebie żadnego szacunku. Moje ręce mimowolnie powędrowały na barki Emily, jakby chciały się bronić. Oderwałem dziewczynę od swojego ciała i zamarłem, zdezorientowany własną reakcją.

– Nie mam gumek – wydusiłem. – Nie wiem, jak mogłem zapomnieć – dodałem szybko.

– Jak raz nie założysz, to świat się nie zawali.

– Nie ma mowy. – Pokręciłem głową i zrobiłem krok w tył, Em za to nie dawała za wygraną. Zrównała się ze mną. To niczego jednak nie zmieniło...

– Płonę, Connor! – spanikowała, widząc, jak podciągam spodnie. – Oboje jesteśmy w wieku, w którym już się nie płacze z powodu wpadki. – Uśmiechnęła się psotnie.

BestiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz