Rozdział 25 1/2.

1.2K 64 2
                                    

Lucrecia


Byłam osobą, która uwielbiała podejmować się walki z czymś nieosiągalnym. Dla wielu ludzi nie miałoby to sensu, ponieważ nie jest to wykonalne jednak moja upartość nigdy nie pozwoliła mi odpuścić.

I tak też było tym razem. Nieprzerwanie toczyłam wojnę na wzrok z osobą, która była bezdyskusyjnie ode mnie w tym lepsza, natomiast ja nie zamierzałam się poddawać.

- Może i jesteś prawnikiem i to bardzo pewnym siebie, ale nie dam ci spokoju. - powiedziałam a jego brew powędrowała do góry. - Mów. - powtórzyłam któryś raz z kolei na dzisiejszym naszym spotkaniu.

- Dobrze że poszłaś na architekturę, ponieważ twoja pseudo powaga jest strasznie urocza. - uśmiechnął się kpiąco popijając swoją czarną kawę.

Wyprostowałam się na ten komentarz, odgarniając do tyłu swoje długie włosy. Musiałam się czegoś dowiedzieć bo czułam że oszaleję.

- Powiedz mi tylko z kim piszesz. - westchnęłam.

- Jesteś strasznie narwana. - skwitował. - Ale niech ci będzie. - dodał a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - Piszę z Christianem. - oznajmił a między nami zapanowała cisza.

Musiałam przez moment przetrawić tą informację by po chwili zrozumieć że to imię na pewno nie jest przypadkowe i łączy się z osobą, którą znam nad wyraz dobrze.

- Z Chrisem tym z firmy w której pracuję?! - pisnęłam starając się i tak być cicho.

- Tak z tym. - odpowiedział jakby od niechcenia a moją radość musieli już zauważyć wszyscy w kawiarni. - I z czego się cieszysz? - spytał chociaż jego twarz też była rozpogodzona.

- No z waszego szczęścia! Pasujecie do siebie.

- Lucy my nie jesteśmy w związku. - dał silniejszy nacisk na ostatnie słowo, ale byłam zbyt uradowana by się tym przejmować. - Można powiedzieć że lubimy spędzać ze sobą czas choć z charakteru czasami przypomina mi ciebie.

- To chyba dobrze.

- Fantastycznie. - sarknął a ja uderzyłam go w ramię. - Wiesz że żartuję.

Doskonale o tym wiedziałam i po tej informacji siłą rzeczy nasz rozmowa skupiała się na nim i jego nowej sympatii. Nie sądziłam że Tony jest gejem jednak najważniejszym był fakt że był szczęśliwy co bardzo mnie cieszyło.

Dalsza rozmowa zeszła na już mniej konkretne tematy i w ten sposób bardzo miło upłynęło mi poniedziałkowe popołudnie. Mimo że Tony był osobą, która nie należała do wylewnych świetnie spędzało mi się z nim czas i za każdym razem kończyłam je z uśmiechem na twarzy.

Niosąc w ręce wino i kilka paczek czipsów zapukałam w drzwi prowadzące do mojego i Monicy mieszkania. Nie miałam sił szukać jeszcze kluczy a dziewczyna powinna być w środku.

Niestety po kilku minutach czekania musiałam po nie sięgnąć, ponieważ nikt mi nie otworzył. Wchodząc do przedpokoju panowała cisza podobnie jak w reszcie pomieszczeń dlatego odstawiłam wszystkie rzeczy na blat i poszłam się przebrać.

Zastanawiałam się nad tym gdzie mogła być z prostego powodu. Martwiłam się o nią. Była moją przyjaciółką i nawet jeśli w ostatnim czasie nasza relacja lekko się pogorszyła nigdy bym z niej nie zrezygnowała. Traktowałam ją jak siostrę podobnie jak ona mnie.

Dopiero po godzinie usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach przez które przeszła zaprzątająca moje myśli brunetka. Jak zwykle wyglądała bardzo dobrze choć wyraz jej twarzy już taki nie był.

Burning roseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz