Rozdział 11 - Zdrajca

37 3 36
                                    

4 marca 1990

Dzisiaj mija miesiąc, odkąd dołączyłem do Odnowicieli. Moje życie zmieniło się diametralnie. Jeszcze nie bardzo orientuję się we wszystkim, ale zrozumiałem, że tym światem rządzą siły dużo większe, niż mi się kiedykolwiek wydawało. Bogowie istnieją naprawdę i wywierają naprawdę wielki wpływ na nasz świat. Bogowie również mogą mieć dzieci z ludźmi, a wśród Odnowicieli jest naprawdę wielu boskich potomków, a zwyczajnych ludzi, takich jak ja, jest w zasadzie raczej mało. Obecnie większość mojego czasu spędzam na uczeniu się, jak to wszystko działa. Czytam o bogach, poznaję innych, a także trenuję z Venceslasem.

Doszedłem już do tego, że istnieje wielu bogów, a każdy jest odpowiedzialny za inną dziedzinę. A więc mamy bóstwa żywiołów, bogów światła i ciemności, są tacy, co odpowiadają za pory roku, jest nawet bogini pogody. Do tego jest jeszcze bardzo mnóstwo innych bogów różnych aspektów, ale moją uwagę najbardziej zwrócili bogowie od tych bardziej abstrakcyjnych rzeczy. Miłość, nienawiść, wojna, to wszystko ma swoich patronów! A poza tym... Poza tym istnieje bóg śmierci. Teraz jestem przekonany, że to on musiał być tym bohaterem z legendy. Czyli to jednak najpewniej prawda... I zaczyna mi chodzić po głowie pewien pomysł... Może uda mi się go zrealizować.

A żeby to zrobić, muszę zapytać Venceslasa o parę rzeczy. Stał się kimś w rodzaju mojego mentora i teraz to on mnie, że tak to ujmę, prowadzi. Jest naprawdę niesamowity! Jeśli dobrze rozumiem, obraca się wśród Odnowicieli od małego. Nic dziwnego, skoro sam jest potomkiem boga. Jak mi powiedział, jego matka była córką bogini wojny, Tigili. To tłumaczy, czemu tak dobrze walczy. Jestem ciekaw, czy kiedykolwiek zbliżę się do jego poziomu. Będę próbował.

5 marca 1990

Możliwe, że mój plan jednak nie będzie taki łatwy do realizacji.

Tradycyjnie udałem się na trening walki z Venceslasem i wtedy zdecydowałem zapytać go o to, co chodziło mi po głowie.

— Chciałbym cię o coś zapytać — odezwałem się, gdy już znaleźliśmy się w ustronnym miejscu.

— Pytaj śmiało — zachęcił mnie.

— Jeśli dobrze rozumiem, bogowie czasem schodzą do naszego świata, tak?

— Fakt.

— I dosyć często romansują z ludźmi, więc to nie tak, że się przed nimi kryją?

— To zależy od boga — stwierdził Venceslas. — Niektórzy wolą się kryć.

— A bóg śmierci?

Mężczyzna spojrzał na mnie podejrzliwie.

— Chcesz się umówić z bogiem śmierci?

— Nie, nie — zaprzeczyłem szybko. — Ale czy jest szansa, że mógłbym go jakoś złapać tu, w naszym świecie?

— Raczej nie — uznał mój mentor. — Bóg śmierci ukazuje się w naszym świecie naprawdę rzadko i zwykle kryje się przed ludźmi. Od kilkunastu pokoleń nikt nie może poświadczyć, że go widział. Więc przykro mi, ale raczej go nie złapiesz, chociaż nawet nie wiem, po co byś miał. Nie chcesz igrać ze śmiercią, uwierz mi.

Starałem się nie dać po sobie poznać, jak rozczarowała mnie ta odpowiedź, ale na treningu szło mi gorzej niż zwykle i nie uszło to uwadze Venceslasa.

— Jesteś jakiś nieswój — odezwał się po tym, jak już kolejny raz udało mu się mnie powalić. — Co się stało?

— Nic takiego — zbyłem to, ale jednocześnie poczułem złość na samego siebie. Nie mogę dać się tak rozpraszać, jak jedna mała rzecz się nie uda.

Naturalny wróg. Księga 2: StrażnicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz