Rozdział 17 - Gość

25 2 68
                                    

— Naprawdę nie chcę, żebyś wybrał się na tę misję sam.

Tymi słowami Brigitte raz po raz wyrażała swoje zaniepokojenie, co Pierre'a zaczęło już nieco nużyć. Doskonale ją rozumiał, przecież sam nie chciał wyjeżdżać bez niej, ale czy było inne wyjście? Nie mógł dopuścić do siebie myśli, żeby Brigitte, wybierając się z nim, narażała siebie lub dziecko, ale też nie mógł zostać z nią tu, w Paryżu, bo co, jeśli jedyny ślad, jaki mają, akurat by się urwał?

— Mówiliśmy o tym już setki razy i wiesz, że musimy się rozdzielić — odpowiedział Pierre. — Ale obiecuję, że wrócę najszybciej, jak się da.

— I tak będę tęsknić...

Pierre ujął jej dłonie w swoje.

— Pozostają nam jeszcze rozmowy na odległość — przypomniał. — Na pewno będę odzywać się codziennie. A jeśli o to chodzi... — Odwrócił głowę w kierunku siedzącego niedaleko nich mistrza Fu, pochłoniętego jakąś opasłą księgą. — Mistrzu?

Fu uniósł głowę.

— Hm?

— Chodzi o kwestię kontaktu... Bo kwami Coline się do tego nie nadaje, a nie wiem, czy ci ludzie z Zakonu, którzy mają z nami iść, będą posiadaczami miraculów... Mógłbym wziąć ze sobą Flyy?

— Chcesz wziąć ze sobą Flyy? — zdziwiła się Brigitte. — Dlaczego?

— Jeśli znajdziemy Aurélie, to z pewnością chciałyby się ze sobą zobaczyć, wtedy będę mógł jej przekazać Miraculum Muchy — wyjaśnił. — A jeśli z jakiegoś powodu będę musiał użyć jakiegoś miraculum... Flyy to jedyne kwami, jakiemu jestem w stanie zaufać. Jestem pewien, że ona mi pomoże.

— Jesteś pewien, że to dobry pomysł? — zaniepokoiła się Brigitte. — Po ostatniej sytuacji z Huuntą... Czy Flyy na pewno powstrzyma się, by nie pobierać twojej mocy? Po tej wrednej muszce można się w końcu spodziewać wszystkiego!

— Jestem pewien — potwierdził Pierre. — Flyy to moja najlepsza opcja.

Mistrz Fu skinął głową.

— Pierre ma rację — stwierdził. — Brigitte, wiem, że nie lubisz Flyy, ale jest to jedno z najbardziej lojalnych wobec nas kwami. Możemy jej zaufać.

To powiedziawszy, mistrz Fu podreptał do gramofonu, gdzie trzymał szkatułę z miraculami. Pogrzebał tam przez chwilę, po czym wyciągnął jedną z błyskotek. Podszedł do Pierre'a i wręczył mu do rąk gumkę do włosów z czerwonym kamieniem. Gdy chłopak zacisnął palce wokół kamienia, miraculum zaświeciło się. Pierre, przygotowany na to, przymknął oczy, a gdy mógł je bezpiecznie otworzyć, ujrzał Flyy. Kwami rozejrzało się we wszystkie strony, aż w końcu utkwiło wzrok w Pierze.

— Czyli jeszcze nie znaleźliście Aurélie, tak? — zapytała.

— Jeszcze nie, ale mamy już pewien pomysł. — Pierre opowiedział Flyy odkrycia poprzedniego wieczoru. — Dziś rano byliśmy w siedzibie Zakonu i zgodzili się, byśmy wyruszyli już jutro. Jeśli ten trop okaże się słuszny, może już wkrótce spotkamy się znowu z Aurélie!

— Mam nadzieję. — Flyy spuściła głowę. — Tęsknię za nią.

***

Pierre, przypominając sobie wydarzenia poprzednich dni, obserwował krajobraz przez okna pociągu mknącego po szynach. Jego powtarzalność w pewnym sensie go uspokajała, bo już dawno nie miał do czynienia z czymś tak stałym. Teraz wszystko tak szybko się zmieniało, że gdy zaczynał się przyzwyczajać do jednej rzeczy, zaraz pojawiała się druga i destabilizowała pierwszą...

Naturalny wróg. Księga 2: StrażnicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz