Rozdział 25 - Archiwum

20 2 70
                                    

Chociaż Brigitte zakładała, że już we wtorek uda się do siedziby Zakonu Strażników, aby sprawdzić swoją użyteczność, własne ciało pokrzyżowało jej plany. Akurat wtedy musiała rano dostać potężnych torsji, a w ciągu kolejnych godzin czuła się tak zmęczona, że zdecydowała się zostać u Fu i nigdzie nie wychodzić. Strażnik miraculów okazał się wobec niej zdumiewająco opiekuńczy. Przypominał jej teraz trochę jej własnych dziadków. Niestety już od dosyć dawna ich nie widziała. A to wszystko z powodu miraculów...

Jakieś kilka lat temu między jej rodzicami a dziadkami wybuchła kłótnia, której powodem były właśnie misje poszukiwawcze. Oczywiście dziadkowie nie mieli pojęcia, czym naprawdę były i wierzyli w wersję jej ojca, twierdzącego, że podróżując, uczy córkę we własny sposób. Nie zgadzali się jednak z tą metodą wychowawczą i uważali, że Brigitte potrzebuje kontaktu ze swoimi rówieśnikami w normalnej szkole. Nie była świadkiem samej tej awantury, ale parę dni później przypadkiem podsłuchała rodziców, jak rozmawiali o tym zajściu.

— A wiesz, co mi jeszcze powiedziała? — mówił wtedy Aaron Monteil. — Że może jakby Brigitte miała wokół siebie więcej normalnych ludzi — tu Brigitte mogłaby przysiąc, że jej ojciec zrobił w powietrzu cudzysłów — to wybiłaby sobie z głowy Pierre'a, bo to jej zdaniem nicpoń i aż nie może uwierzyć, że jest synem tego miłego Daniela, którego zapamiętała sprzed lat. Trochę przesadziła! Brigitte ma prawo umawiać się, z kim chce, a Pierre to dobry chłopak. A jeśli moja matka tego nie widzi, to wcale nie jest mój problem!

Brigitte postanowiła nigdy tego Pierre'owi nie powtarzać i tym samym nigdy nie dowiedział się, że jego osoba ma coś wspólnego z tym, że od tamtego momentu nie mieli styczności z rodzicami Aarona. Nigdy nie spierała się z decyzją o zerwaniu z nimi kontaktu, ale teraz pomyślała, że właściwie to chętnie by się z dziadkami zobaczyła i wyjaśniła dawny spór. Musi się kiedyś nad tym bardziej zastanowić...

Wieczorem natomiast udało się jej jeszcze porozmawiać z Pierre'em. Opowiedział jej o tym, jak jej sugestia udania się na cmentarz okazała się trafiona i o rozmowie z Tigili. Dowiedziała się od niego również, że po tym wraz z Coline postanowili wrócić do reszty grupy i popołudniowym pociągiem pojechali do Brukseli, a tam wreszcie mogli odpocząć w miejscu lepszym niż zajazd Pod Halibutem. Brigitte nie wspomniała mu o swoim pomyśle pogodzenia się z dziadkami, bo jeszcze musiała go nieco przemyśleć, ale powiedziała o walce, którą bohaterowie stoczyli z Ninją. Tym razem jej skutkiem nie była kłótnia bohaterów pod dachem mistrza Fu — Brigitte sądziła w zasadzie, że bohaterowie wreszcie się dogadali i wszystko zaczęło im wychodzić. Zdawało się nawet, że Zebra pasuje do ich zespołu bardziej od Muchy.

Po tej rozmowie wypiła jeszcze ciepłe kakao, na które wyjątkowo miała ochotę, po czym wreszcie poszła spać. Następnego dnia, ku swojej uldze, czuła się dużo lepiej. Teraz była pewna, że nic nie pokrzyżuje jej planów wizyty w siedzibie Zakonu Strażników. Ubrała się więc i wyszła na marcowe powietrze, które z dnia na dzień stawało się coraz cieplejsze. Nic dziwnego, w końcu była już wiosna. Do cmentarza był spory kawałek, więc postanowiła się tam przejechać autobusem. Na szczęście nie był jakoś specjalnie zatłoczony, więc dała radę znaleźć miejsce siedzące.

Wreszcie, gdy dotarła na cmentarz Père-Lachaise, to choć całe to miejsce było piękne, nie traciła czasu na zwiedzanie i udała się prosto do grobowca Abelarda i Heloizy. Przypominając sobie to, co robiła Icy, najpierw przy pomocy kryształu Zakonu przeszła przez płot, jakby ten był niematerialny, a później, obracając głowy średniowiecznych kochanków, otworzyła przejście do korytarzy siedziby.

Dzięki kryształowi doskonale zdawała sobie sprawę, którędy pójść, aby dotrzeć tam, gdzie chciała. Problem w tym, że gdy już się tu znalazła, nie była pewna, dokąd powinna się udać. Ciągle powtarzała, że chce się bardziej zaangażować w sprawy Zakonu, by być użyteczną, ale w zasadzie nie wiedziała, co mogła zrobić.

Naturalny wróg. Księga 2: StrażnicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz