„Czy dinozaury NA PEWNO wyginęły?".
Taki nagłówek przeczytał Bruno i zaciekawił on go na tyle, że aż włączył artykuł. Przejechał wzrokiem, by sprawdzić, o co się rozchodzi i przeczytał, że zdaniem autora artykułu jacyś zabłąkani turyści we Włoszech natknęli się w czasie swojej wędrówki na wielkiego stwora, który wyglądał jak dinozaur. „Niestety nasze telefony były rozładowane i nie zrobiliśmy temu cudakowi żadnego zdjęcia!" — żaliła się jedna z nich. Niżej znajdowały się zapewnienia, że naukowcy z pewnością będą chcieli się przyjrzeć temu niecodziennemu zjawisku i zbadać, czy stworzenie to było naprawdę dinozaurem.
— Stek bzdur — skomentował Bruno i przewinął serwis dalej.
Po teoriach spiskowych dotyczących dinozaurów znalazł kilka porad, jak w stu procentach skutecznie schudnąć w miesiąc („po co mi to"), doniesienia sportowe („ciągle tylko trąbią o tym samym") i jakiś artykuł o polityce. Do tego Bruno nawet nie próbował zaglądać, bo kiedy tylko podejmował wysiłki, by zrozumieć bełkot polityków, uznawał, że już nawet lekcje matematyki są bardziej zrozumiałe.
Dopiero niżej natknął się na cokolwiek, co mogłoby go zainteresować. Nagłówek artykułu, opatrzonego zdjęciem najsłynniejszego paryskiego rockmana, głosił: „Jagged Stone o nowym albumie: to będzie najbardziej osobisty ze wszystkich". Bruno kliknął go.
„Jagged Stone ujawnił nam już wcześniej, że ten album będzie się mocno odnosił do jego osobistego życia, sugerując, że szczegółowo opisuje tam to, co przydarzyło mu się poprzedniego lata. Przypominamy, że w sierpniu ubiegłego roku pan Stone został zaatakowany i porwany przez psychofana, który przez kilka dni przetrzymywał go w swoim domu, zanim znalazła ich policja. Jagged na szczęście nie odniósł żadnych poważnych obrażeń i jak sam twierdzi, doświadczenie to przełamało jego artystyczną blokadę".
Poniżej tego wstępu znajdowała się treść wywiadu. Bruno przeczytał go z ciekawością, bo odkąd poznał Jaggeda Stone'a, bardzo lubił jego muzykę i z niecierpliwością wyczekiwał kolejnych albumów. Żałował, że nigdy nie udało mu się przekonać do niego Aurélie, ale co mógł zrobić? Nic nie mógł.
Wspomnienie Aurélie znowu wywołało w nim ból, ale starał się go odgonić. Następny artykuł wcale mu w tym nie pomógł. Ten akurat był o modelingu, czyli temacie, który mało Brunona interesował, lecz widząc na zdjęciu nikogo innego, jak tylko Alexandre'a Delamode'a, zaczął czytać. W zasadzie nie było tam nic ciekawego, tylko coś o tym, że Gabriel Agreste zgodził się na współpracę jego syna z Delamode'em. I po co marnował na to czas... Artykuł przypomniał mu jednak piątkową rozmowę z modelem, tę o teoriach co do losu Aurélie.
To nie tak, że Bruno zdążył o niej zapomnieć przez weekend, wręcz przeciwnie — co chwilę do niej wracał, zastanawiając się, co mógł jeszcze przeoczyć. Musiało być jakieś wyjaśnienie tych wszystkich dziwnych rzeczy, które się wokół niego działy!
Wmawiając sobie, że w kolejnym artykule znajdzie wyjaśnienie swoich problemów, przewinął, aż natknął się na zdjęcie Biedronki i Czarnego Kota. „Biedronka i Czarny Kot przestają sobie radzić?" — głosił nagłówek. Bruno zaciekawiony włączył artykuł.
„Po niespodziewanym zniknięciu Muchy Biedronka i Czarny Kot wydają się tracić sprawność. Chociaż wcześniej dobrze działali sami, teraz zdają się mieć problemy. Zapytaliśmy kilku obywateli o zdanie na temat owych obserwacji i oto, co nam powiedzieli:
— Widziałem ich wczoraj i nie wyglądali na zbyt dobrze zorganizowanych — twierdził starszy mężczyzna, którego zapytaliśmy o zdanie.
— Słyszałam, że się kłócili! — zarzekała się uczennica jednego z paryskich gimnazjów."
CZYTASZ
Naturalny wróg. Księga 2: Strażnicy
FanfictionPo bitwie z Odnowicielami na drodze mistrza Fu i jego sojuszników staje odnowiony Zakon Strażników, który tak jak oni pragnie powstrzymać Odnowicieli przed zniszczeniem świata. Wspólnie podejmują wysiłki w celu odnalezienia Aurélie, ale także dotarc...