Obudziła mnie chrypa.
Wczoraj trochę se popłakałam i może dlatego.
Wstałam z łóżka i zerknełam na godzinę.
Była 11.
Jestem w miarę wypoczęta ale czy to wystarczy żeby spotkać się z tatą.
Nie wiem ale spróbuję.
Podeszłam do garderoby i wyjęłam ubrania.
Założyłam krótkie szare spodenki i czarną oversize bluzkę.
Lekko się pomalowałam i zeszłam na dół.
Tam na mnie czekał tata.
- Kochanie jesteś myślałem że już uciekłaś ze złości ale jednak nie.
- A co wolałeś żebym uciekła?- powiedziałam trochę zdenerwowana.
- Nie nie o to chodzi. Wczoraj dobijałem się do twoich drzwi i nie otwierałaś więc myślałem że uciekłaś.
- A wiesz czemu nie otwierałam?
- Tak. Nienawidzisz mnie.- powiedział z smutkiem w głosie.
Widziałam że żałował tego że nic mi nie powiedział. Ale czy można już mu wybaczyć?
- Tato okłamałeś mnie że lecisz do Francji podpisać kontrakt a tak na prawdę wziąłeś ślub z jakąś Makaron.
- Margaret słonko.
- Co mnie obchodzi jak ma na imię.
- Ona chcę cię poznać.
- A ja jej nie.
- Ale ona jest podobna do ciebie byście się dogadały.
- Aha czyli w tej chwili myślisz o tym żebym to ja się z nią dogadała ale nie widzisz tego że tracisz mnie przez nią.
- Jak to.
- Jak tutaj przyleciałam myślałam że będziesz inny od matki ale jednak jesteś taki sam jak ona. Nie mówisz prawdy i martwisz się tylko o siebie.
- Wcale nie. Wiesz czemu nie zaprosiłem cię na ślub. Bo wiedziałem że tak zareagujesz. Kiedy jeszcze cię tu nie było byłem samotny. Dlatego zająłem się pracą którą kocham, znalazłem sobie żonę. Wtedy jeszcze nie wiedziałem że przy lecisz do mnie.
Gdybym wiedział to bym ci powiedział. Ale jesteś tu dopiero od 5 dni i nie miałem czasu żeby ci o czym kolwiek powiedzieć. Mam nadzieję że mi wybaczysz i będziesz chciała patrzeć jak w końcu od 8 lat jestem szczęśliwy bo mam córkę, żonę i świetną pracę i nie chcę tego zrujnować. - skończył.
Poczułam że jedna łezka spływa mi po policzku.
Czułam że tata mówił prawdę.
Pierwszy raz od dawna poczułam że ktoś mówi prawdę. W końcu przerwałam ciszę i wyjąkałam.
- Wybaczam ci. Chcę żebyś był szczęśliwy ale pod jednym warunkiem. - powiedziałam.
- Jakim.
Po tym wszystkim zaczełam myśleć o matce.
- Chcę abyś załatwił mamie odwyk.
- Ale przecież ona się nie zgodzi.
- Jak z musisz ją siłą to może się zgodzi.
- A dlaczego o niej teraz myślisz zaniedbywała cię przez tyle czasu.
- Tak, ale przecież to moja matka.
- No tak.
- Przed wczoraj chyba ją spotkałam.
- Kiedy?
- W parku, goniła mnie.
- Co ty mówisz dziecko.
- Dostałam też esemes żebym się pilnowała.
- Czemu nic mi nie mówiłaś.
- Bo cię nie było.
- Ale mogłaś powiedzieć to bym znalazł czas.
- Może.
- Czy możemy zacząć od nowa jak ojciec z córką?
- Tak tato - powiedziałam przytulając go.
Tata pocałował mnie w czoło i nadal przytulał.
Brakowało mi tego.~Pare godzin później~
Pogodziłam się z tatą.
Była godzina 16.
A o 18 był mecz więc musiałam się szykować.
Tata dał mi koszulkę Barcelony więc założyłam ją i czarne krótkie spodenki.
Po ubraniu się i pomalowaniu.
Usłyszałam wibrację w telefonie.
Dostałam wiadomość od znanego wam piłkarza. Albo raczej idioty.- Bądź gotowa o 17.25.
- Niby czemu.
- Bo zabieram cię na mecz.
- Przecież to ty będziesz na nim grał idioto.
- No właśnie i jako moja dziewczyna powinnaś mnie spierać.
- Po pierwsze nie jestem twoją dziewczyną a po drugie nie muszę cię spierać chyba że jesteś zdesperowany przed meczem z PSG.
- Chciałem ci tylko przypomnieć że to ty płakałaś wczoraj w nocy i mi się żaliłaś więc kochana nie mów że to ja jestem zdesperowany.
- Dobra muszę kończyć małpo bo zaraz przejdzie po mnie książe na białym koniu.
- Czy ty właśnie powiedziałaś że jestem książe i to jeszcze na białym koniu aż tak mnie kochasz.
- Nie o tobie mówiłam upośledzony piłkarzyku na razie.
- No to do zobaczenia kochana.
Skończyłam rozmowę z tym idiotą.
Muszę przyznać że to ja bałam się tego meczu.
Ponieważ gra tam mój były.
Zerwałam z nim bo chciałam zacząć nowe życie w Barcelonie.
Ale on się wściekł.
Prześladował mnie i szantażował czasami nawet bił.
Jak nadal o tym myślę to przechodzą po mnie ciarki.
To była moja pierwsza miłość.
Ale najwidoczniej nie prawdziwa.
Ten chłopak to Kylian Mbappé ( naprawdę ma 24 lat ale na potrzebę książki 19.)
Jest to znany piłkarz z PSG.
Na którego czeka spaniała kariera.
Przejdźmy teraz do Gaviry.
Wcale nie będę patrzeć jak hrabia się popisuję
Ale zrobię to dla taty.
Obiecałam że nigdy już nie chcę spotkać Kyliana nawet w telewizji.
Ale dzisiaj będę musiała na niego patrzeć jak przegrywa z moim udawanym chłopakiem.
To będzie pyszna przyjemność.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zeszłam po schodach i je otworzyłam.
Przedemną stał Gavira trzymający jakąś koszulkę.
- Cześć kochana- powiedział
- Cześć nie kochany- odpowiedziałam.
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Ta ciekawe jaką?
Uśmiechnął się do mnie i dał do rąk koszulkę
Przyjrzałam się niej i zobaczyłam co na niej było.
Była to koszulka Barcelony z numerem 6 czyli Pablo Gavira.
Spojrzałam na niego a on patrzył na mnie z hitrym uśmieszkiem.
- Podoba ci się. - zapytał
- Nie, ale ty mi się podobasz. -
Przemyślałam to co właśnie przed chwilą powiedziałam.
- Yyy to nie tak - powiedziałam ze wstydem.
- Nic się nie stało przecież wiem że ci się podobam.
- Ty mi? Nie napewno nie ty.
- Ta już ci wierzę.
Spojrzał znowu na koszulkę i powiedział.
- Czy księżniczka zaszczyci mnie i założy koszulkę.
Przewróciłam oczami i poszłam na górę.
- Przecież możesz się tutaj przebrać.
- Chyba w twoich snach
- W moich snach robimy co innego.
O nie znowu dałam się na to nabrać.
Szybko przebrałam bluzkę i zobaczyłam jak wyglądam.
Leżała na mnie jak ulał.
Czy będę dobrze się czuć że najpierw wyrzuciłam tamtą koszulkę a teraz mam inną na sobie.
I to od tego samego gościa.
Chyba nic się nie stanie.
Zeszłam na dół i zobaczyłam jak Pablo patrzy się na mnie takim wzrokiem jakby pierwszy raz zobaczył swoją żonę w sukni ślubnej.
- Możemy iść - powiedziałam
- Nie, nie możemy - odpowiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Musimy bo zaraz nie zdążysz na swój mecz debilu.
- No dobra czyli nie interesuję cię to co chciałem powiedzieć?
- Może później.
Powiedziałam po czym wyszłam z domu.
Po chwili chłopak objął swoimi dłońmi moją talię i szepnął.
- Wyglądasz pięknie z moim nazwiskiem na koszulce ale jednak bym wolał żebyś miała takie nazwisko.
- Ale jesteś bezczelny. - powiedziałam wyrywając się z jego objęć.
Chłopak tylko wzruszył ramionami i wsiadł do auta.
Ja po chwili też wsiadłam ale najpierw musiałam zamknąć dom.
Usiadłam na pięknym skórzanym fotelu i przyglądałam się oknie.
- Chcesz jakąś piosenkę? - zapytał
- A ty?
- No mogę. Ale ty wybierz.
- Znasz Lana Del Rey?
- Tak.
- To puść summertime sadnes.
- Okej.
Po chwili usłyszałam utwór i zaczełam nucić.
Kiss me hard before you go
Summertime sadness
I just wanted you to know
That bejbe, you the best
I got my red dress on tonight
Dancin' in the dark, in the pale moonlight
Done my hair up real big, beauty queen style
High heels off, I'm feelin' alive
Oh, my God, I feel it in the air
Telephone wires above are sizzlin' like a snare
Honey, I'm on fire, I feel it everywhere
Nothin' scares me anymore
(One, two, three, four.
Po chwili usłyszałam śpiewającego Gavire.
Kiss me hard before you go - zaczął
Summertime sadness
I just wanted you to know
That baby, you the best
I got that summertime, summertime sadness
Su-su-summertime, summertime sadness
Got that summertime, summertime sadness
Oh, oh-oh, oh-oh
I'm feelin' electric tonight
Cruisin' down the coast, goin' about 99
Got my bad bejbe by my heavenly side
I know if I go, I'll die happy tonight
Oh, my God, I feel it in the air
Telephone wires above are sizzlin' like a snare
Honey, I'm on fire, I feel it everywhere.
Po chwili zaczęliśmy razem śpiewać.
Nothin' scares me anymore
(One, two, three, four)
Kiss me hard before you go
Summertime sadness
I just wanted you to know
That bejbe, you the best
I got that summertime, summertime sadness
Su-su-summertime, summertime sadness
Got that summertime, summertime sadness
Oh, oh-oh, oh-oh
Think I'll miss you forever
Like the stars miss the sun in the morning sky
Later's better than never
Even if you're gone, I'm gonna drive (drive), drive
I got that summertime, summertime sadness
Su-su-summertime, summertime sadness
Got that summertime, summertime sadness
Oh, oh-oh, oh-oh
Kiss me hard before you go
Summertime sadness
I just wanted you to know
That bejbe, you the best
I got that summertime, summertime sadness
Su-su-summertime, summertime sadness
Got that summertime, summertime sadness
Oh, oh-oh, oh-oh.
I tak się skończyło.
Słuchałam tej piosenki jak było mi źle.
- Dziękuję Pani za wspólny śpiew. - powiedział
- Nie ma za - odpowiedziałam.
Byliśmy już pod stadionem.
Był duży tak jak wcześniej.
Chłopak otworzył mi drzwi a ja wysiadłam.
Przed nami stali dziennikarze.
Pablo niespodziewanie złapał mnie za rękę i powiedział mi na ucho żebym się nie martwiła.
Czym mam się martwić.
Przecież tylko znany piłkarz w którym podkochują się milion dziewczyn złapał mnie właśnie za rękę przed tysiącami dziennikarzy.
Nic w ogóle się nie stało.
Nic.
Wmawiałam sobię.
Oczywiście gdy tak szliśmy zadawali nam pytania.
- Czy jesteście parą?
- Czy macie plany na przyszłość?
- Pablo czy to nie ta dziewczyna której dałeś koszulkę?
- Jak się poznaliście?
Weszliśmy na stadion i Gavira powiedział.
- Chcesz dać otuchy naszej reprezentacji?
- Z pewnością.
Skierowaliśmy się do szatni gdzie przebywali gracze.
Weszłam do szatni a tam wszyscy byli bez koszulek.
Zasłoniłam oczy i powiedziałam.
- Chcecie otuchy?
- Dajesz mała, ale chcę coś wiedzieć. - powiedział Ansu.
- Co?
- Czemu ty i Gavira trzymacie się za ręce?
O kurde.
Zapomniałam.
Szybko wyślizgnełam się z ręki chłopaka i powiedziałam.
- Yyy Pablo się przestraszył pająka a ja byłam obok więc złapał mnie za rękę bo się bał.
- Ta na pewno- odpowiedzieli wszyscy.
Wiedziałam że mi nie wieżą a Pablo spojrzał na mnie tylko idiotycznym wzrokiem.
On sam jest idiotyczny.
- Dobra zostawcie młodych w spokoju - powiedział Lewy a on jako jedyny mnie rozumiał bo mówił po Polsku.
- W końcu ktoś normalny- powiedziałam i uśmiechnęłam się do Lewandowskiego.
- Dobra dawaj tą motywację bo zaraz wchodzimy na mecz. - powiedział Pedri
- Jasne, mam nadzieję że wygracie bo to ważny mecz dla was jak i dla całego świata. Wierzę w was nawet jak znam was 5 dni - powiedziałam.
- Świetna motywacja Elli - powiedział Pedri klaszcząc w dłonie.
- Macie roznieść to boisko i wygrać jasne? - krzyknęłam
- Jasne
Pożegnałam się z każdym i odeszłam od piłkarzy.
Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
Odwróciłam się żeby walnąć go w twarz.
Usłyszałam ciche jęknięcie i usłyszałam głos.
- Co ty idiotko robisz? Byś mogła mi wybić zęby - krzyknął Pablo.
- No co mam zrobić JA NIE WIEDZIOŁ. - powiedziałam powstrzymójąc śmiech.
- Dobra, możesz mnie przytulić?
- Ja ciebie nigdy. Idź grać mecz a nie prosisz o przytulasa.
- Jak chcesz - powiedział z obrażoną miną i odszedł.
Udałam się w stronę trybunów.
Co mnie obchodzi to że jaśnie pan się obraził pff.
Ujrzałam Aurorę na trybunach więc usiadłam obok niej.
- Cześć Ari.
- Hejka Ell. Co tam.
- Nic.
- Napewno?
- Tak. A u ciebie.
- No dużo.
- To opowiadaj.
- No dobra. Bo ogólnie wczoraj wtedy kiedy ty i mój brat wyszliście. Pedri zapytał się czy chciała bym z nim zamieszkać.
- A co odpowiedziałaś?
- Oczywiście że tak. Kocham go.
- Oo to życzę szczęścia.
- Dzięki. A dlaczego wyszłaś wtedy w restauracji?
- A tak po prostu.
- Ta napewno.
- Dobra skup się bo mecz się zaraz zacznie.
Miałam rację mecz się zaczął.
Na boisku można już było zobaczyć klub Barcelony i PSG.
Spojrzałam na klub Francji jakich mają zawodników.
Oczywiście on musiał być.
Kylian miał cwany uśmieszek i pewnie był pewny że wygra.
Po skończonych hymnach mecz się zaczął.
Piłkarze zaczęli grać i starać się o wygraną.
~ 45 minut później ~
Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 0.1 PSG wygrywało.
Byłam trochę zawiedziona ale wiem że jak Barcelona się wkurzy to mogą to wygrać.
- Idę do toalety - powiedziałam do przyjaciółki.
- Okej. Ale zaraz wracaj.
- Okej.
Powiedziałam i udałam się do łazienki.
Chciałam wejść do niej ale ktoś mnie złapał za nadgarstki bardzo mocno.
Myślałam że to Gavira więc nic nie powiedziałam ale jednak to nie on.
- Wiedziałem że się jeszcze zobaczymy Ellieta. - usłuszłam męski głos.
I w tej chwili postanowiłam się odwrócić.
Tylko jedna osoba tak do mnie mówiła.
I to był on.
Stał przedemną mój były.
- Nawet nie wasz się tak do mnie mówić.
- Dlaczego? Przecież tak lubiłaś?
- Nie lubiłam. I wogóle zostaw mnie w spokoju.
- Tego chcesz?
- Tak.
- Jak chcesz - oznajmił.
Jeszcze mocniej zacisnął swoje dłonie na moje nadgarstki aż powoli łzy zaczęły mi lecieć z oczu.
Nie czułam tego bólu od miesiąca i znowu się zaczęło.
- Proszę zostaw mnie w spokoju i idź grać. - wyszeptałam prawie dusząc się łzami.
- Nigdy cię nie zostawię. - powiedział całując mnie w usta.
Nie chcę tego. Nie chcę.
Ale byłam już bez silna.
Nie miałam już sił go odepchnąć jak zawsze.
Po prostu już mi nie zależało.
Zamknęłam oczy i słyszałam swoję bicie serca.
Które biło jak rozszalałe małpy.
Ale po chwili nic już nie czułam.
Ani oddechu mężczyzny ani bicia serce.
Jakby wszystko się uspokoiło.
Jak spokojny ocean.
Usłyszałam jak ktoś się biję ale ja cały czas miałam zamknięte oczy.
- Elli już wszystko w porządku - usłyszałam kojący głos.
Ktoś wytarł mi policzki z łez i powiedział.
- Kochanie już w porządku spójrz na mnie.
Nie wiem kto to był ale postanowiłam spojrzeć.
Przedemną stał smutny Gavira.
A obok niego leżał Kylian.
To on go pobił.
To on mnie uratował od bólu.
Jedyne co miałam teraz zrobić to go przytulić.
Wtuliłam się w tors chłopaka.
Chłopak chyba był zaskoczony ale po chwili oddał uścisk.
Staliśmy tak przez jakąś minutę aż w końcu powiedziałam.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Oderwałam się od chłopaka i sprawdziłam godzinę.
- Zaraz musisz wchodzić na boisko idź już.
- Napewno.
- Tak. Wygraj to dla mnie.
- Jak sobie życzysz księżniczko. Ale później powiesz mi co się stało.
- No dobra - powiedziałam uderzając go w nogę.
- Ał - odpowiedział.
Pocałował mnie w policzek i odszedł.
Co tu się stało.
Znam go przez 6 Dni i nie spodziewałabym się że będzie taki miły.
Ale najwidoczniej myliłam się.
Wróciłam na miejsce i już zaczeła się druga połowa.
Aurora wypytywała się co tak długo mnie nie było.
Ale ja byłam zbyt zdezorientowana.
O Dziwo na boisku był Kylian.
Miał całą posiniaczoną twarz i wybite zęby.
Należało mu się.
Pablo zauważył mnie i przesłał buziaka.
Poczułam jak się rumienie i Ari też to zauważyła.
Szturchneła mnie w ramię i posłała uśmieszek.
I druga połowa meczu się zaczeła.
Minęła pierwsza minuta ale coś musiało ją popsuć.
Kylian podłożył nogę Pedriemu a on upadł na ziemię.
Pablo zdenerwowany podszedł do Francuza i zaczęli się kłócić.
W końcu sędzia rozdzielił dwójkę a Kylian dostał czerwoną kartkę i rzut karny dla Barcelony.
Cieszyłam się.
Ale nie z tego że Pedri ma skręconą kostkę.
Tylko z Mekambe.
Kyliana zawiesili a po Gavim było widać że się cieszy.
Barcelona wzięła się w garść i strzelili gola.
A kto go strzelił.
Oczywiście mój kochany Idiota.
Oczywiście nie kochany.
Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 1.2. dla Barcelony.
Piłkarze rozeszli się po boisku i poszli do szatni.
Aurora wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do szatni.
Ale mi się nie chciało.
- Chodź leniuchu. - powiedziała dziewczyna.
Z niechęcią weszłam do szatni i zauważyłam bardzo dziwny widok.
Chłopaki mieli zdjęte spodnie i wahlowali nimi.
Rzucali koszulkami i lali się wodą.
Postanowiłam wyjść.
Moja mina wyglądał jakbym zobaczyła ducha.
Normalnie małe dzieci.
Usiadłam na ławce przed szatnią i czekałam aż wyjdą.
Po chwili czekania z szatni wyszedł Pablo.
- Długo tu czekałaś? - zapytał.
- Chwilę. - odpowiedziałam.
- Chcesz już iść?
- Tak.
- A gdzie idziemy.
- Do twojego domu a gdzie myślałaś?
- Nie wiem.
Z szatni po chwili wyszedł mój tata.
- Cześć słońce - powiedział przytulając mnie.
- Cześć tato gratulację wygranej.
- To nie moja zasługa tylko tych cudownych piłkarzy - zaśmiał się.
- Ten obok mnie to nie wiem czy jest taki cudowny. - powiedziałam.
- Dziękuję Hernandes za pochwalenie- powiedział Pablo.
- Proszę bardzo.
- Słuchaj Elli bo ta Margaret moja żona chcę żebym do niej przyjechał mogę cię powierzyć w ręce tego wspaniałego człowieka co stoi obok mnie? - zapytał tata.
Ach ta Margaret zabierze mi tatę.
- Yy a jaki to ten cudowny człowiek?
- No Pablo a kto inny.
- A co on ma z tym wspólnego?
- Przecież jesteście razem.
Prawie się udusiłam śliną.
Skąd on wie.
- A skąd ci to przyszło do głowy - zapytałam.
- Kochanie widziałem was jak się trzymacie za ręce nie musicie się mnie bać jesteście zakochani i młodzi rozumiem to.
- Yy... - chciałam coś powiedzieć ale Pablo mi przerwał.
- Dziękujemy za zrozumienie i oczywiście zaopiekuję się pańską córką jak najlepiej.
- Dziękuje Pablo.
Ojciec przytulił mnie na pożegnanie i powiedział że będzie dzwonić co godzinę.
- Co to miało być - zapytałam się chłopaka.
- No co zrobiłem to co musiałem.
- Czyli mówić mu o tym że jesteśmy razem.
- Nie razem.
- No tak ale tak mu powiedziałeś.
- No a co wolałaś żeby wiedział że udajemy?
Miał rację.
Zawiódł by się na mnie.
- Trzymajmy się planu.
- No dobra.
Skierowaliśmy się do auta i odjechaliśmy.
Całą drogę milczeliśmy.
Może dlatego że przez następne dni będę musiała przebywać w towarzystwie tego idioty. Możliwe.
Droga zajęła nam trochę czasu bo były korki.
Po dojechaniu wysiadłam i powiedziałam.
- Masz jakieś ubrania?
- Tak.
- Gdzie?
- W bagażniku.
- Jak to?
- Tak to.
- Kto normalny nosi w bagażniku ubrania.
- Ja i nie czep się mnie.
Jak chce.
Wyjęłam klucze z torebki i weszłam do domu.
A Pablo za mną.
Otworzyłam drzwi do swojego pokoju i uwaliłam się na łóżko.
- Ładny masz pokój - usłyszałam głos za mną.
- Dzięki.
- Łóżko jest duże więc i ja się zmieszczę - powiedział wskakując na łóżko.
- Co ty wyprawiasz - wykrzyczałam.
- Idę spać nie widać.
- Tutaj i to jeszcze w śmierdzących ubraniach!
- Tak a coś ci to przeszkadza.
- Tak i to dużo.
- Już tak nie marudź Hernandez.
- Dobra ty sobie zrób miejsce do spania na podłodze a ja idę się umyć.
- Ta już to widzę.
Wyjęłam swoją piżamę i poszłam do łazienki.
Wzięłam przyjemny prysznic i ubrałam się w piżamę.
Zrobiłam swoją wieczorną rutynę i wyszłam z łazienki.
Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
Ten Idiota leżał ma moim łóżku z zdjętą koszulką i w samych gaciach.
- Ty chyba sobie żartujesz - wykrzyczałam.
- Nie. A niby z czego?
- Nie no ja chyba umrę.
- To sobie umieraj.
- Czemu tata kazał się mną opiekować mam prawię 18 lat.
- No właśnie PRAWIE.
- Zejdź z mojego łóżka i załóż coś na siebie.
- A jak powiem nie?
- To dostaniesz laczkiem. - pogroziłam.
- O nie. Tylko nie laczkiem. - powiedział schodząc z łóżka.
Wygrałam.
Położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą.
- Masz jakąś kołdrę? - zapytał
- A co nie masz. Ubrania nosisz a kołdry nie? Ale mi przykro.
- Ale jesteś.
- Jaka jestem.
- Wkurzająca.
- Aha.
Obraziłam się na niego.
Zgasiłam światło i powiedziałam.
- Dobranoc upośledzony książe.
- Dobranoc ropucho.
Raz jest miły a raz nie.
Coś jest z nim nie tak.
Ale dowiem się co.
- Powiesz mi co ci zrobił Kylian? - zapytał nagle Pablo.
- Nie chcę o tym gadać.
- Ale musisz. Trzeba się wygadać żeby nie trzymać tego w sobie.
- Tak myślisz?
- Oczywiście.
- No dobra. Zacznijmy od początku.
Gotowy?
- Tak.
- No dobra to zaczęło się od tego że rok temu wpadłam na Kyliana i zaczęliśmy się spotykać.
W tedy miałam problemy z mamą i on pozwalał mi o tym zapomnieć.
Kiedyś nie miałam za dużo przyjaciół. Jedyną przyjaciółką była Aurora i moja siostra.
- Masz siostrę?
- Tak. Jest teraz na studiach.
- Okej. I co dalej.
- Trudno mi o tym mówić ale pewnego razu mnie zdradził.
I postanowiłam z nim zerwać i zacząć nowe życie tu w Barcelonie.
- A on?
- A on się z tym nie pogodził.
Szantażował mnie a nawet czasami bił.
Aż w końcu wyleciałam i przestałam o nim myśleć.
Aż do dziś.
Wiedziałam że gracie z nim mecz i nie chciałam go zobaczyć.
Ale musiałam iść dla taty.
Gdy szłam do łazienki po pierwszej połowie zobaczył mnie i zaczął ściskać moje nadgarstki i całować.
Ja nie chciałam.
Ale nie mogłam go odepchnąć bo to bolało. - poczułam jak łzy spływając mi po policzkach.
Pablo wszedł na łóżko i przytulił mnie.
- Już nigdy cię ten drań nie dotknie.
A jak to zrobi to wyleci poza ziemię.
Obiecuję.
- Po co to robisz?
- Co robię?
- Tak mnie pocieszasz. Przecież mnie nienawidzisz.
- A co ma do tego że cię nie nienawidzę. Trzeba pocieszać smutne osoby.
- Dzięki.
- Nie dziękuj. Podziękuj sobie że mi o tym powiedziałaś.
- Jak chcesz. Ja nie często mówię dziękuję.
- A to dziękuje.
- Dobra idź spać. - w końcu powiedziałam.
- Jak chcesz.
Prawie zasnęłam ale usłyszałam głos chłopaka.
- Mogę się położyć obok ciebie?
Co on znowu wymyśla.
Nic mu nie odpowiedziałam.
Ale on milczenie wziął za tak i położył się obok mnie.
- Dziękuję Księżniczko.
Oni drgnełam.
Odwróciłam się do niego plecami.
Ale to był błąd.
Chłopak przybliżył się do mnie a na szyi mogłam poczuć jego chłodny oddech.
Owinął ręce wokół mojej talii i się do mnie przytulił od tyłu.
Nie powiem, byłam zaskoczona.
Ale chciało mi się spać dlatego pozwoliłam mu się do mnie przytulić.
Czemu on tak na mnie działa.
Pamiętacie co wam mówiłam tamtej nocy?
Że coś do niego czuję.
Ale chyba to coś zamieniło się w jakieś uczucie i chyba wiem jakie.
Ale wy będziecie musieli się dowiedzieć tego w przyszłych dniach.
Może jutro może za rok.
Ale napewno się dowiecie...🌼

CZYTASZ
Shrews in love/ Pablo Gavira
Teen FictionElli jest osobą opanowaną i miłą. Wszyscy się z nią dogadują więc nie ma osoby którą chciała by zabić. Czy może jest? 17 letnia Elli mieszkała wraz z mamą w Polsce. Ale po pewnym czasie który wyrządził na niej ból postanowiła wylecieć. Wyleciała z P...