Gavira. To on mi się śnił.
Dlaczego akurat on.
Obudziłam się około 9.00.
Dziewczyna leżała obok mnie i spała.
Postanowiłam jej nie budzić.
Wstałam cicho z łóżka i założyłam swoję kapcie.
Postanowiłam sobie zrobić naleśniki i Ari też.
Udekorowałam je owocami i piankami.
Nakryłam do stołu i zaczełam krzyczeć.
- Aurora śniadanie!
Ale ona nie przychodziła.
Więc postanowiłam do niej pójść i ją oblać wodą.
Nalałam wodę do wiadra i poszłam na górę.
- Wstawaj śpiochu! - powiedziałam oblewając dziewczynę wodą.
- Co ty robisz - powiedziała wstając łóżka
- Musiałam jakoś cię obudzić spałaś jak zabita.
- Dobra ale mogłaś coś innego wymyśleć a nie oblewać wodą.
- No tak ale to było pod ręką.
- No dobra to udało ci się mnie obudzić. Wygrałaś - powiedziała
- Jest - krzyknęłam
- Mniam co tak pięknie pachnie?
- Mówiłam że zrobiłam śniadanie.
- A no to mogłaś powiedzieć wcześniej.
- Przecież mówiłam.
Ale dziewczyna mnie nie słuchała.
Poszła już na dół.
Zrobiłam to samo.
Zeszłam na dół i zobaczyłam że dziewczyna już się zajada naleśnikami.
Widziałam jak miała całą buzię w nuteli.
- I co smakuje - powiedziałam z śmiechem.
Ta tylko pokiwała głową i wskazała palcem miejsce obok siebie.
Usiadłam obok niej i rozkosztowałam się naleśnikami.
Muszę przyznać były bardzo dobre.
Pamiętam jak byłam mała to moja mama je robiła ale to było 13 lat temu.
- To co dzisiaj robimy? - zapytałam
- A no właśnie muszę ci o czymś powiedzieć.
- O czym?
- Pamiętasz Pedra?
- Tak, twojego ukochanego.
- No tak, to ogólnie zaprosiłam go do restauracji.
- Brawo, i co?
- No właśnie, powiedziałam że ty i Pablo też tam będziecie razem.
- RAZEM- krzyknełam.
- Tak tylko się nie złość.
- Jak mam się nie złościć. Ale co oznacza razem w twoim umyśle.
- Znaczy to że razem będziecie z nami.
- A okej, ale powinnaś to wcześniej powiedzieć to bym się uzbroiła.
- Przed kim?
- Oczywiście że przed tym idiotom.
- Rozumiem że nie lubicie się z moim bratem ale dzisiaj będziecie skazani na swoje towarzystwo i nasze.
- A o której jest spotkanie?
- o 14.
- Co tak wcześnie.
- Bo później Pedri ma treningi bo jutro jest mecz.
- Jutro? - krzyknęłam prawie zakrztuszając się śliną.
- Tak, nic nie wiedziełaś?
- Nie nikt mi o tym nie mówił.
Byłam trochę rozczarowana że nawet tata nic mi nie mówił przez telefon.
- No to teraz już wiesz - powiedziała uśmiechając się.
- Widzę że zjadłaś.
- Tak. Ale wiesz co będę się zbierać bo muszę się przygotować na randkę- puściła mi oczko.
- Co to jest za randka jak ja i Pablo tam będziemy.
- Zobaczysz. Ubierz się jakoś ładnie .
- No dobra. To do zobaczenia.
- No pa.
Moja przyjaciółka właśnie wyszła z domu.
Nie rozumiem jej czemu akurat mnie i tego aroganckiego idiotę musiała zaprosić.
Postanowiłam o tym nie myśleć więc postanowiłam się przyszykować.
Założyłam czarną sukienkę i rozpuściłam włosy.
Tak wygląda moja sukienka:Pomalowałam się i była 13.49.
Spakowałam torebkę i poszłam do toalety.
Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi.
Była pewna że to Pedri ale się pomyliłam.
Przed sobą zobaczyłam Gavire który przyglądał się mojej sukience.
- Zmień sukienkę- rozkazał patrząc się na mój dekolt
- Nie zamierzam - powiedziałam patrząc się na niego z irytacją.
- Zmień ją lepiej bo nie chcę żeby jacyś inni faceci się patrzyli na ciebie.
- To masz pecha bo może właśnie tego chcę.
- Nie, nie chcesz.
- Zachowujesz się jak mój ojciec.
- Ale ja na serio mówię zmień sukienkę.
- Wiesz co pierdol się - powiedziałam z złością.
Poszłam do swojego pokoju i ubrałam inną sukienkę.
Założyłam białą sukienkę opinającą moję ciało.
CZYTASZ
Shrews in love/ Pablo Gavira
Novela JuvenilElli jest osobą opanowaną i miłą. Wszyscy się z nią dogadują więc nie ma osoby którą chciała by zabić. Czy może jest? 17 letnia Elli mieszkała wraz z mamą w Polsce. Ale po pewnym czasie który wyrządził na niej ból postanowiła wylecieć. Wyleciała z P...