🌄Rozdział 46⌚️

140 3 7
                                    

Nastawiłam sobie budzik na 9:00 tylko po to żeby zrobić śniadanie temu debilowi.
Oczywiście obudziłam się z kilku minutowym opóźnieniem.
Przy stawaniu prawie zepsułam budzik waląc w niego z całej siły żeby go wyłączyć.
Mam siłę tylko do tego do czego nie potrzeba.
Po wstaniu z łóżka ubrałam się i przyszykowałam do zejścia na dół.
Gdy schodziłam po schodach zauważyłam kartkę na stole.
~ Wyjechaliśmy na 2 dni do Brazylii gdzie mieszka siostra Margaret. Przepraszam że znowu zostawiam cię w domu ale przynajmniej nie samą.
Ps. Grzecznie tam z Pablem bo jak wrócę to nie chcę usłyszeć wieści że będę dziadkiem. Kocham cię córcia.

Kocham cię tatusiu który zostawiłeś mnie znowu samą w domu i poinformowałeś mnie o tym w liście a nie osobiście.
A nie przepraszam.
Jest jeszcze Pablo w tym domu.
Chociaż wolałabym aby go nie było.
Chciałabym trochę swobody i luzu którego ostatnio nie mam.
Od razu po przeczytanym liście ruszyłam do szafek z którym wyjęłam potrzebne rzeczy na placki.
Gdy wszystko już miałam zaczęłam gotować.

•••
Po skończonym śniadaniu zawołałam Pabla aby zszedł na dół.
Ale on nie odpowiadał.
Jak ja mam go dość.
On jeszcze śpi.
Szybko weszłam na górę i podeszłam do pokoju Gaviry.
Drzwi miał uchylone i z kimś rozmawiał.
Postanowiłam trochę go podsłuchać.

- Wiem stary, dzisiaj jej to powiem bo nie ma już dłużej tego ciągnąć, tak tak, muszę jej to wyznać i myślę że ona czuje to co ja. - usłyszałam głos Pabla - a teraz muszę kończyć bo mały szkodnik mi przywędrował podsłuchiwać rozmowę, pa stary dam ci znać jak mi poszło- dokończył i chyba się rozłączył.
Tym szkodnikiem to chyba byłam ja.
Odwróciłam się i jak najszybciej chciałam zejść na dół aby Gavira mnie nie zauważył.
Ale w ostatniej chwili usłyszałam głos i oddech na mojej szyi.
- A kto tutaj podsłuchuje? - zapytał  sarkastycznie.
Przełknęłam ślinę z przerażenia.
- Ja,- zająkałam się - Ja nic nie słyszałam. - odpowiedziałam dalej czując jego oddech.
- Oj Eli bo jeszcze ci uwierzę. - powiedział po czym złożył delikatny pocałunek na płatku mojego ucha.
Krew mi wrzała a jego oddech na mojej szyi tego nie polepszał.
Czy to jest normalne?
Stałam jak kołek czekając aż  Pablo pierwszy ruszy się.
Ale on cały czas stał tak samo jak stał a mi to nie dawało odwagi żeby się pierwsza ruszyć.
- Ile jeszcze będziesz tak stała? - odezwał się w końcu.
- Yy ja - znowu się zająkałam.
- Oj droga Eli aż tak cię onieśmielam.- zaśmiał się.
- Ty mnie nigdy nie... - zaczęłam odwracając się ze złością - onieśmielasz.
Chłopak znowu był bez koszulki a jego dolny strój składał się tylko z bokserek z calvina kleina.
Szybko odwróciłam swój wzrok daleko od postaci przede mną.
Co on ze mną robi?
- Oj Eli oczka ci latają tam gdzie nie powinny - zaśmiał się.
Spojrzałam na niego morderczo.
- Przestań mnie denerwować. - powiedziałam wkurzona.
- Oj chyba mój mały dzieciaczek się zezłościł . - szepnął sarkastycznie.
- Nie jestem dzieciaczkiem a napewno nie twoim!- wrzasnęłam
- Dobra dobra, cicho już - uciszył mnie. - co chciałaś mi powiedzieć?
- A no tak - przypomniałam sobie - masz śniadanie na dole. - powiedziałam.
- I taką żonę mógłbym mieć. - odpowiedział całując mnie w czoło przy czym zszedł z schodów.
Taką żoną jak ja?
I znowu mnie pocałował.
On nie może tak bezczelnie mnie denerwować i w dodatku później całować.
Jest on nie rozsądny i głupi chodź wcale nie ukrywam że ja też taka nie jestem.
Bo czasami sama zachowuje się jak taki mały dzieciak z przedszkola.
No ale cóż ja poradzę.
Takie jest życie.
Nie zawsze jesteśmy idealni i wszystko nam wychodzi.
I ja właśnie jestem tym przypadkiem w życiu.
Który nie umie się odnaleźć w tym wielkim świecie.
Uważam też że Pablo tylko zgrywa twardziela ale w środku tak naprawdę jest miękki jak pianka.
Może czasami trzeba go rozgrzać aby zmiękł?
Chyba że już to zrobiłam?
Nie.
Nie mogę tak o nim myśleć.
On dzisiaj chce ze mną zerwać wszystkie kontakty i nigdy więcej nie pojawić się w moim życiu.
To Napewno o mnie gadał przez telefon.
Jestem tego pewna.
Ale ja powoli zaczęłam w nim postrzegać nawet dobrego człowieka.
I czy ja chcę przestać się z nim widywać?
Chodź mnie wkurwia jak nikt inny?
Chyba go nawet polubiłam.
I to chyba za bardzo.
- Boże Eli ale ty głupia jesteś - powiedziałam sama do siebie pod nosem. - chyba za dużo myślę - pomyślałam i w końcu zeszłam na dół.
Gavira siedział przy stoliku i jadł śniadanie.
Uśmiechnął się do mnie i powrócił do jedzenia.
Idiota.
Wzięłam swoje jedzenie i poszłam na górę do swojego pokoju.
Ostatnie słowa które usłyszałam zanim weszłam do swojego pokoju to.
- Nie zjesz ze mną?

Shrews in love/ Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz