Rozdział 32💛

163 6 0
                                    

Przez 20 minut słuchałam co mam zrobić żeby poprawić swoją relacje z Pablem.
I pewnie chcecie wiedzieć co z niej wyciągnęłam?
To że Pablo jest wspaniały bez wad bo ma same zalety.
Oczywiście ja tak nie sądzę tylko chłopak który siedzi obok mnie i cały czas gada.
Jest to oczywiście Ansu Fati.
Mam powoli dość chłopaka.
I chyba wiem dlaczego nie ma dziewczyny.
Oczywiście wierzę w to że kogoś znajdzie ale wiem że będzie to trudne.
Hiszpan właśnie chciał rozpocząć nowy temat czyli jak powinnam się ubierać ale przerwałam mu.
- Ansu może zrobimy sobie przerwę bo zaraz stracisz głos. - powiedziałam.
- Ty cały czas chcesz przerwy - odpowiedział spoglądając na mnie.
- Wcale nie
- Wcale tak Eli
- O boże ale teraz muszę iść do toalety.
Ciemnoskóry westchnął I przepuścił mnie mówiąc.
- Idź i szybko wracaj.
- To na pewno nie wrócę. - powiedziałam pod nosem.
- Eli!
- Żartowałam - Wcale nie.
Spojrzałam gdzie siedzi Pablo.
Rozmawiał właśnie z Ferranem
Gaviemu jakoś nie było do śmiechu podczas ich rozmowy.
Chyba musiał przechodzić to samo co ja.
Gdy szłam w stronę toalety jeszcze zobaczyłam Sirę.
Wyglądała nie zbyt najlepiej.
Ciekawe dlaczego Ferran zgodził się siedzieć z Pablem a nie z nią.
Trochę mi jej żal.
Po wyjściu z toalety wróciłam grzecznie na miejsce i spytałam się Fatiego.
- Czy możemy już skończyć rozmawiać o mnie I o Gavim.
- Jeszcze mamy jeden temat do obgadania. - odpowiedział.
Przekręciłam oczami i westchnęłam.
- Co jeszcze!?
- No twój styl ubierania.
- Nie będziecie mi mówić jak mam się ubierać!
- To dla twojego dobra Eli.
- Ta No.
Widziałam kątem oka że chłopak wyjął telefon I zaczął coś pisać.
- Ej ej ej co to za używanie telefonu.- powiedziałam.
- Ty jesteś uczniem a ja nauczycielem więc ja mogę. - odpowiedział nadal stukając coś w telefonie.
W końcu wyrwałam mu telefon z rąk i zaczęłam czytać wiadomości.
- Co ty robisz dziewczyno! - krzyknął żucając się na mnie.
- Ja nic. - odpowiedziałam.
Pisał z Ferranem.

Ansu
Mam dość,Eli jest nie do zniesienia.

Ferran
Potwierdzam Pablo też cały czas marudzi.

Ansu.
No to się dobrali.
Trochę jak Shrews in love.

Ferran .
Zgadzam się.
Gavira wogóle nie chcę słuchać.

Ansu
Eli też, cały czas prosi o przerwy.

Ferran.
Mam dość, może jak posadzimy ich znowu razem to wszystko wróci do normy.

Ansu.
Możemy spróbować.

Po skończeniu czytania wiadomości spojrzałam się na Hiszpana.
- Trochę jak "Shrews in love" - powiedziałam sarkastycznie.
Ścisnęłam Hiszpana za ramię i powiedziałam.
- Jak chcesz to mogę być jeszcze gorsza.
- Ała puść mnie. - krzyknął.
- Wiesz co sama sobie pójdę do Gaviry - powiedziałam puszczając Hiszpana I wzięłam swoje rzeczy.
- Naprawdę?. - zapytał
- Tak.
- Wkońcu idziesz sobie- powiedział skacząc z radości.
Spojrzałam się na niego wrogo a ten przepuścił mnie.
- Pamiętaj moje rady a co do ubrań to ubieraj się tak że Gavira będzie kazał ci zmienić obranie -puścił do mnie oczko.
Pokazałam chłopakowi język po czym zaczęłam iść w stronę siedzeń Pabla I Ferrana.
Gdy dotarłam do nich Ferran od razu wstał z miejsca I podał mi dłoń mówiąc.
- Dziękuję Zbawicielu- po czym uciekł od nas.
Spojrzałam się ma Gavire pytając się.
- Mogę usiąść bo chyba twój pierwszy towarzysz cię porzucił.
- Możesz. - powiedział przesuwając się bardziej do okna.
Hrabia będzie trzymał dystans.
Dobrze.
Niech mu będzie.
Usiadłam obok Pabla a potem usłyszałam dźwięk esemesa z mojego telefonu.
Szybko wyjęłam komórkę I spojrzałam kto do mnie napisał.
Aurora chciała mi przypomnieć że dzisiaj mamy imprezę przed jej ślubem.
No tak prawie bym o tym zapomniała.
Trzeba będzie pójść do sklepu.
Ciekawe czy Gavira idzie do Pedriego.
Ale przecież to nie moja sprawa.
- O czym rozmawiałeś z Ferranem? - zapytałam.
- Przecież wiesz. - odpowiedział gapiąc się w niebo.
- No ale może ja nie wiem.
- Wiem że wiesz ty rozmawiałaś z Ansu a ja Ferranem chyba prosta logika o czym rozmawialiśmy.
- A może ja nie umiem na logikę.
- To znaczy że jesteś naprawdę głupia.
Miałam już coś odpowiedzieć ale usłyszałam jak ktoś za nami rozmawia z dziećmi.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Ania z Robertem rozmawiają przez telefon z Klarą i Laurą.
- Mamo, Tato kiedy Wrócicie tęsknimy za wami. - Klara i Laura
- My za wami też jeszcze trochę a się zobaczymy. - Robert i Ania
- No dobrze No to pa pa kochamy was. - K i L
- My was też- R i A.
Kobieta rozłączyła się i spojrzała na mnie.
- Ty też słońce kiedyś będzie mówić do swoich dzieci że ich kochasz i do męża też - powiedziała całując Roberta w policzek.
Uśmiechnęłam się do niej I się odwróciłam.
Poczułam nagle fale gorąca i czułam że się czerwienie.
Napewno będę mówić kocham Cię ale najpierw muszę znaleźć osobę dzięki której będą mogła to kocham Cię rozprzestrzeniać.
- Gavira? - zapytałam się.
- Co - odpowiedział odwracając wzrok na mnie.
- Chcesz ze mną coś obejrzeć?- zapytałam nawet nie wiedząc dla czego.
- Nie ma tego w umowie. - powiedział.
- Ale przecież możesz chyba obejrzeć jeśli chcesz.
- Nie, nie mogę. Jeśli jestem z tobą to liczy się dla mnie tylko umowa.
- Jak chcesz - powiedziałam wyjmójąc z torebki słuchawki.
Nie wiem czemu ale najchętniej bym teraz rozerwała tą umowę mówiąc
- To ja chciałam tą umowę nie ty więc dlaczego ty ją przestrzegasz a ja nie.
A przepraszam przecież Gavira pozmieniał wszystko w tej umowie na tak.
Trzeba by było mu o tym przypomnieć kiedy mówił o niej a nie teraz sobie o niej przypominasz Głupku.
Oczywiście tym głupkiem jestem ja.
Ale każdy z nas po truchu ma w sobie Głupka.
Więc nie wyróżniam się tym.
Włączyłam sobie jakąś piosenkę na słuchawkach po czym zamknęłam oczy i wysłuchiwałam tekstu.

Shrews in love/ Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz