⭐️Rozdział 45⭐️

126 5 3
                                    

- Powiesz w końcu gdzie idziemy - zapytałam już zmęczona drogą.
- Nie powiem - odpowiedział dalej idąc.
- Zmęczona już jestem. Idziemy chyba z godzinę a ja chcę już wracać do domu. - powiedziałam wdychając.
Chłopak się zatrzymał.
- Słuchaj, możesz mi nie narzekać? Bo ja też jestem zmęczony ale nie drogą tylko tobą- podniósł głos ewidentnie zdenerwowany.
- To ty kazałeś mi iść za tobą!- krzyknęłam.
- Uspokój się. - chłopak westchnął - masz rację to ja cię zaciągnąłem za sobą. - dodał.
- Wow Pablo Martín Páez Gavira przyznał się. - powiedziałam zadowolona.
- Tak przyznałem się, a teraz jak tak bardzo jesteś zmęczona to wskakuj - odpowiedział wskazując na plecy.
Spojrzałam na niego pytająco.
Tak szybko zmiękł?
- Ty chyba serio chcesz tam szybko być. - stwierdziłam podchodząc do niego.
Wskoczyłam mu na barki i znowu poczułam się jakbym była dzieckiem.
- Uwierz że tobie też na tym zależy - odpowiedział ruszając znowu w drogę. - tylko żadnych śpiewów a napewno nie piosenka temperatura czy jakoś tam - dodał na sam koniec.
- Ale z ciebie cham - powiedziałam obrażając się.
A chciałam coś pośpiewać.
Ale on przecież nie może mi dawać zakazów co nie?
Nie jest moim ojcem czy matką.
Więc niech się wali.
Będę śpiewać.
- Wejdę wyjdę.Wejdę w Twojej głowie - zaczęłam cicho -będę bejbe
- Eli co ja ci mówiłem - zapytał.
- Wejdę wyjdę - ciągnęłam
- Przestań - gadał cały czas
- Wejdę wyjdę- chciałam go zdenerwować.
- Dziewczyno przymkniesz się?
- Wejdę bejbe
- Nie mam siły do ciebie.
-Będę w Tobie wszędzie - dokończyłam.
Słyszałam jak chłopak westchnął ale nic już nie odpowiedział.
Przez całą drogę marudziłam że jestem głodna i że sikać mi się chcę.
Gavira zawsze nie reagował.
Miałam go już naprawdę dość.
Jak zaraz mu się zesikam to będzie jego wina nie moja.
Uśmiechnęłam się na pomyślane słowa.
A gdyby teraz mi tak nasikać na koszulkę?
Czy on by mnie zabił.
Kurde jest to możliwe więc lepiej tego nie robić.
Położyłam głowę na jego włosach z czystego zmęczenia i niewiadomo jak zasnęłam.

•••

- Eli wstawaj - usłyszałam głos Gaviry.
- Czego ty ode mnie chcesz człowieku. - zapytałam ziewając.
- A przepraszam jak rozumiesz słowa wstawaj - odezwał się.
- Szczerze? Nie myślę jak ktoś mnie wybudza ze snu - odpowiedziałam.
Dopiero teraz zauważyłam że byliśmy przed jakimś domem.
A raczej villą.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam.
- Chciałem ci to powiedzieć.
- No to gadaj.
- Jesteśmy pod domem Gigi Hadid - stwierdził Pablo wdychając.
Rozszerzyłam oczy.
- Gdzie?!
- Pod domem... - zaczął
- Nie kończ , słyszałam - powiedziałam przecierając swoją twarz palcami ze zmęczenia.
- Właśnie tutaj zaczyna się mój plan zemsta ropucho. - uśmiechnął się podejrzanie.
O co mu chodzi?
Jaka zemsta?
- Wiesz teraz będziesz musiała mi pomóc - odezwał się.
- Niby w czym Gavira?
- Jak wiesz chcę pozbyć się Gigi z mojego życia tak żeby się odczepiła a więc to ty zostałaś wybrana aby mi pomóc dzisiaj właśnie tego dokonać
- Czekaj, nie rozumiem. Co ja mam robić?
- Oj Eli tym to się nie martw, wiem co robić, tylko mnie nie odpychaj- powiedział podchodząc do drzwi.
- A czemu miała bym cię odpychać? - nie dostałam odpowiedzi bo Pablo szepnął.
- Podejdź.
Z ciekawością ciągu dalszych wydarzeń ruszyłam z miejsca i byłam w paru sekundach przy Gavirze.
Ej ale jak Gigi się odczepi to wtedy moja umowa i Gaviry jest skończona.
Bo wszystko już zrobiliśmy.
Boże to będzie już koniec.
Na szczęście.
On napewno się cieszy.
I chciał jak najszybciej skończyć umowę.
W końcu nie będę musiała udawać że jestem z Pablem.
Szczęściara ze mnie.
W końcu Pablo zapukał do drzwi a ja ukryłam się za nim.
Nie wiedziałam czy on chciał z nią rozmawiać czy co.
Ale powiedział że ma plan.
Tylko mam nadzieję że dobry.
Po paru sekundach usłyszałam otwierające się drzwi i ten drugi irytujący głos.
- O Pabluniu, dzień dobry. - powiedziała kobieta.
- Dzień dobry kochana, pięknie wyglądasz - co on wygaduje?
- Oo dziękuję słońce, co cię do mnie sprowadza? - zapytała.
Nadal mnie nie zauważyła.
Głupia modelka.
Taka niby wysoka.
- Chciałbym powtórzyć to co ostatnio na weselu. - odezwał się.
Prawie zachłysnęłam się własną śliną.
Co on gada.
Stracił zmysły.
- Podobało ci się - mogłam zauważyć że się uśmiechnęła.
- Podobało mi się . - odpowiedział.
On chciał zrobić mi wstyd?!
Chciał abym się upokorzyła kiedy będzie całował tą modelkę?
- No to powtórzymy to- powiedziała a ja kontem oka widziałam jak się zbliża do Pabla wystawiając usta.
Łzy napłynęły mi do oczu.
Cham i prostak. Oszust i...
Poczułam jego usta na swoich.
Co się dzieje.
Pocałował mnie.
Jego słodkie usta dotykały moich i powoli całowały a ja oddawałam pocałunki.
Oczy miałam zamknięte a łzy spływały mi po polikach.
Po paru sekundach chłopak odsunął się zahaczając dłońmi o moje biodra.
Przybliżył twarz do mojego ucha i powiedział.
- Dziękuję - po czym odwrócił się do dziewczyny.
- Co ta kurwa tu robi?! - wykrzyczała podchodząc bliżej mnie.
Odsunęłam się trochę do tyłu ze względu na bezpieczeństwo.
- Chciałem ci pokazać że nie powinnaś mnie była całować na oczach wszystkich a po pierwsze na oczach mojej dziewczyny. - mojej dziewczyny- teraz wiesz jaki to ból.
- Nie wieżę. Z ciebie jest większy idiota niż z jakiegoś innego chłopaka.- zadrwiła.
- No widzisz. Nie jako jedyna jak uważasz- po tych słowach lekko spojrzał się na mnie. - mam nadzieję że teraz zrozumiałaś że nie możesz wszystkiego mieć i żebyś dało sobie ze mną spokój. - dokończył.
- Po takiej sytuacji jak ta to nawet nie chcę na ciebie patrzeć. Więc masz to jak w banku że napewno do ciebie się nie odezwę. - powiedziała - życzę szczęścia. - dodała wchodząc do środka trzaskając drzwiami.
Co tu się wydarzyło?
Spojrzałam na Pabla który już na mnie patrzył.
Jego brązowe tęczówki wpatrywały się we mnie jakby szukały jakiegoś skarbu.
Boże co ja gadam.
Już totalnie mi odwala.
- No to udało nam się rozwiązać sprawę z Gigi - uśmiechnął się.
- Tak, naprawdę się cieszysz .
- Cieszę się a Ty nie?
- Pewnie że się cieszę ale myślałam że chodź trochę mnie polubiłeś.
- Bo polubiłem. O co ci chodzi? - zapytał podchodząc bliżej mnie.
- Umowa jest skończona. - powiedziałam - więc nasze udawanie pary też.
- Hernandez o co ci chodzi?
- O Umowę Pablo, a raczej jej koniec.- powiedziałam kładąc swoje dłonie na jego klatce piersiowej. - nasza umowa jest skończona - powtórzyłam.
- Ty naprawdę chcesz abym zniknął z twojego życia - powiedział dosyć nieprzyjemnie.
- Nie o to chodzi Pablo - westchnęłam zabierając ręce z jego klatki. - ja...
- Nie ważne Eli jutro dokończymy tą rozmowę bo jest późno a jeszcze trzeba dojść do domu - wtrącił się .
- Dobra - odpowiedziałam.
- No to chodź- powiedział odchodząc od domu modelki.
A ja ruszyłam za nim.

•••

- Pablo? - zapytałam.
- No.
- Muszę siku. - stwierdziłam krzyżując nogi.
- No to idź w krzaki
- Ale ja się boję.
- Eli przeżywałem już tą sytuację tylko że wtedy byłaś pijana i wracaliśmy z imprezy.
- Tylko ty to pamiętasz. Chodź ze mną do lasu.
- Co za to dostanę?
On chce jeszcze coś dostać?
Ten frajer chyba nie wie że to przez niego chodzę po ciemnych ulicach i lasach.
Ale naprawdę muszę się wysikać.
Więc chyba muszę mu coś zaproponować aby poszedł ze mną do tego cholornego lasu.
- Dam ci buziaka w policzek. - powiedziałam w końcu.
- Oj tylko w policzek? No droga Eli ale to nie jest dobra nagroda.
Kurwa jak on mnie denerwuje debil jebany.
- Już dzisiaj mnie całowałeś więc mogę tylko zaproponować ci buziaka w policzek. Chyba że chcesz abym zrobiła ci jutro śniadanie. - zaproponowałam.
- No to chcę to i to. - powiedział z uśmieszkiem.
- Wymagający - odpowiedziałam pod nosem.
Podeszłam bliżej niego i go pocałowałam w policzek.
- Życzę sobie jutro pyszne placuszki z owocami. - odezwał się - a teraz chodź do tego lasu.
Weszłam do lasu za Gavirą.
Mam nadzieję że nic mi nie odgryzie tyłka.
Prędzej zrobi to bestia o nazwie PabloZ.
- Odwróć się - powiedziałam w końcu kiedy odnalazłam idealne miejsce.
- Dobra dobra - powiedział marudząc.
Po zrobieniu tego co chciałam wyszliśmy z lasu.
- Chyba zamówię taxi - stwierdził.
- Nie mogłeś tego wcześniej zrobić debilu- powiedziałam trochę zdenerwowana.
- Uspokój się, zaraz wracamy do domu.
I to prawda chłopak zamówił taksówkę i wróciliśmy do domu.
Od razu ruszyłam do pokoju aby się umyć i położyć w łóżku
- Dobranoc Eli - usłyszałam głos Gaviry który stał przed swoim pokojem.
- Dobranoc Pablo- odpowiedziałam wchodząc do swojego pokoju.
Gdy byłam już gotowa do spania położyłam się w łóżku.
Rozmyślałam o dzisiejszym dniu.
O czym Pablo chce jutro rozmawiać?
Mam nadzieję że dowiem się tego jak naszybciej.
  A teraz zadam sobie pytania.
Czy czuję coś naprawdę do Gaviry.

Cześć kochani!
Rozdział szybciej niż powinien być.
I cieszę się z tego.
Mam bardzo ważną wiadomość.
Jest to jeden z ostatnich rozdziałów tej książki.
Zbliżamy się do końca.🩷

Shrews in love/ Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz