☆ Godzina 17.35 ☆Właśnie szykuję się na wycieczkę do domu Aurory i Pedriego.
Tak się zastanawiam, wybrać wygodę czy modę?
Stawiam na wygodę.
Podeszłam do szafy i wyjęłam szare dresy i czarny top.
Poprawiłam lekko makijaż i założyłam adidasy.
Zanim dojdę do domu przyjaciółki będzie osiemnasta.
Więc lepiej wcześniej wyruszyć.
Wyszłam z pokoju zabierając torebkę i zamykając drzwi.
Pożegnałam się z tatą który siedział w salonie i powiedziałam że niedługo wrócę.
Dom Pedriego był jeszcze bliżej od domu Aurory i Pabla więc spacerek mi nie zaszkodzi.
Szłam chodnikiem słuchając muzyki aż do końca drogi.
~ Widzę twoje szklane oczy
Nogi z waty, bo kawałek serca
To nie tobie dam
Wiem, że ze mną coś nie halo
Purpurowa staję się ze wstydu
Gdy mam więcej dać
Oto cała ja - pusta
Oto cały ty - czuły
Oto cała ja, ja już wiem, że nie twoja
Oto cała ja - sztuczna
Oto cały ty - smutny
Oto cała ja, ja już wiem, że nie twoja
Już wiem, że nie twoja
Już wiem, że nie twoja...• Pod domem•
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi przyjaciół.
Już miałam powitać Aurorę uśmiechem ale to się nie stało.
Drzwi otworzył mi ten idiota.
Ja nie wierzę.
On jest wszędzie gdzie go nie trzeba.
- Błagam niech to będzie tylko sen- powiedziałam wbijając w Gavire morderczy wzrok.
- Chyba się za mną stęskniłaś Hernández - odpowiedział z uśmieszkiem.
- Jesteś moim koszmarem Gavira. Wszędzie jesteś.
- No to chyba dobrze że zawsze jestem w pobliżu.
- Ja chcę od ciebie w końcu odpocząć. Serio nawet tutaj musisz być?
- Oczywiście mój kochany przyjaciel nie powiadomił mnie że ty też przyjdziesz.
- Oczywiście moja kochana przyjaciółka również nie powiadomiła mnie o twoim pobycie w tym domu, gdybym wiedziała nie przyszłabym- pokazałam mu język.
Ten zamiast coś odpowiedzieć pokazał mi środkowy palec i wszedł do środka.
To znaczy że ja chyba też mogę wejść.
Od razu podążyłam za brunetem i zamknęłam drzwi.
- Drogi braciszku mam nadzieję że dobrze powitałeś moją przyjaciółkę. - usłyszałam głos Aurory.
Mam jakieś dziwne deja vu.
To sytuacja kojarzy mi się z pierwszym spodkiem Pabla i z odwiedzeniem mojej przyjaciółki w ich domu.
Inaczej pierwszy dzień w Barcelonie.
Pierwszy i nie zapomniany.
- Siostro, pocałowałem Eli w policzek na dzień dobry. Taki ze mnie znakomity gentlemen. - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Pabla.
Gavira spojrzał się na mnie.
Gentlemana to ma w gaciach który jako jedyny nie pcha się w co popadnie.
Chociaż nawet tego nie wiem.
- Coś jeszcze zrobiłeś żeby przywitać Eli? - zapytała jeszcze Aurora
- Powiedziałem jej że wygląda seksownie i pięknie - mówił cały czas patrząc w moje oczy.
- No tak. Tylko jestem ciekawa od kiedy dresy są seksowne ale dobra to twój gust.- chłopak na słowa dziewczyny popatrzył się na dół mojego ubioru ale po sekundzie jego wzrok nadal znajdował się na mojej twarzy.
- Każde ubranie na jej ciele jest dobrze dopasowane i piękne. - od razu po słowach chłopaka Aurora zaczęła się śmiać.
Ja razem z Pablem spojrzeliśmy się na dziewczynę pytająco.
- Gdybym nie słyszała waszej rozmowy w drzwiach to uwierzyłabym ci Pablo ale niestety słyszałam i stwierdzam że jesteś kłamczuchem. - Aurora spojrzała się na mnie i dodała - przepraszam że Pablo nie wyrósł na uprzejmego mężczyznę Eli. - ja tylko na jej słowa machnęłam ręką w geście żeby dała już sobie spokój.
- Ej przestaniesz cały czas mówić że jestem nie wychowany na normalnego człowieka. - oburzył się Pablo.
- Oj kurczaczku nie denerwuj się - powiedziałam.
- Czemu wy się mnie uczepiłyście? mam was dość - powiedział siadając na kanapie.
Ani ja nie odpowiedziałam na to pytanie i ani Aurora.
Chłopak musi się pogodzić że jego pytanie musi być bez odpowiedzi.
I nagle do domu wparował zdyszany Pedri.
- Mam czipsy i cole. - powiedział ledwo łapiąc wdech
- Uspokój się kochanie - Aurora podeszła do Pedriego i zabrała od niego produkty.
- Ty biegłeś stary czy co? - zapytał Gavira.
- Mówiłem żebyś nie mówił do mnie stary kur*wa. Stajesz się coraz bardziej wkurzający- odpowiedział mój przyjaciel.
- Nie wierzę, jeszcze ty jesteś przeciwko mnie? Co się z wami ludzie dzieje. Eli akurat to wybaczam bo nienawidzę jej od pierwszego spotkania ale ty przyjacielu i moja siostro to przesada. - krzyknął zdenerwowany Pablo.
Nienawidzi mnie, nienawidzi.
- Przestań narzekać i uspokój się - powiedziała Aurora do Gaviry.
- Dobra dobra - wymruczał pod nosem.
Pedri zdjął buty i zajął miejsce obok młodszego Hiszpana.
- Eli usiądź na kanapie - powiedziała moja przyjaciółka.
- A my nie idziemy gdzieś z dala od chłopaków?
- Nie musimy - powiedziała siadając obok Pedriego.
- Jak chcesz - odpowiedziałam i również zajęłam miejsce obok Aurory.
- Sory Eli ale wolę mieć przestrzeń więc może usiądź obok mojego brata - odparła dziewczyna
- Ale dlaczego akurat obok niego? Ja go nie lubię. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
Nagle usłyszałam bicie braw.
- A ty co? Normalny jesteś?- zapytałam Pabla.
Usłyszałam ciche parsknięcie Pedriego za sobą.
- Nie po prostu jestem pod wrażeniem
że tak bardzo mnie polubiłaś - odpowiedział.
- Przecież powiedziałam że cię nie lubię. O co ci chodzi Gavira- odezwałam się.
- Po prostu kiedyś mnie nienawidziłaś a teraz mnie nie lubisz. Może zaraz będzie że mnie lubisz a później że mnie kochasz.
- A z kąd wiesz że już cię nie kocha - powiedziała za mną Aurora.
Spojrzałam się na nią i krzyknęłam.
- Ja go nie kocham. Jest najgorszy. - powiedziałam posyłając wszystkim mordercze spojrzenie.
- Ja tym bardziej cię nie kocham - powiedział udając że rzyga.
Ja tylko odwzajemniłam ten gest.
Aurora w końcu przerwała naszą sprzeczkę i powiedziała.
- Eli usiądź na kanapie proszę- przewróciłam oczami na słowa dziewczyny ale zrobiłam to o co prosiła.
Usadłam obok Gaviry i odrazu kątem oka zobaczyłam jak ma rozkraczone nogi.
- Uważaj bo siur ci wyleci. - powiedziałam poważnie powstrzymując śmiech.
Aurora i Pedri spojrzeli się na mnie pytająco.
Pablo uśmiechnął się i powiedział szeptem.
- Nie bój się, jak odleci to napewno nie do ciebie.
Podniosłam powieki i brwi do góry po tym co usłyszałam.
- Głupi jesteś - powiedziałam
- Ty głupsza - odpowiedział.
- Chyba sobie żartujesz.
- Nie, ja sądzę że jesteś jedynym żartem tutaj. - odparł.
- Czy ty właśnie mnie obrażasz?
- Możliwe.
Chciałam już mu coś odpowiedzieć ale pierwsza była Aurora.
- Przestańcie, to nie tak miało wyglądać to spotkanie.
- To niby jak? Ja byłam przekonana że Gaviry tu nie będzie. - odezwałam się.
- A ty Pedri mnie okłamałeś - usłyszałam głos Gaviry - mówiłeś że idziemy do klubu.
- Tak jakoś wyszło - powiedział Pedri.
- To po co w ogóle się tu spotkaliśmy - zapytałam się Aurory.
- Mieliśmy wam przemówić do rozumu. - odezwała się dziewczyna.
- Ja uważam że z moim rozumem jest wszystko dobrze - powiedziałam spoglądając na Gavire.
- Ja też uważam że ze mną też jest wszystko dobrze. - powiedział chłopak.
Nie sądzę tak ale już nie będę nic odpowiadać bo zaraz Aurora będzie talerzami w nas rzucać.
- Chciałam porozmawiać z wami o tej umowie, dajcie sobie pomóc. - usłyszałam cichy głos mojej przyjaciółki.
- Dobra zostanę - westchnęłam.
- Ja też - powiedział Pablo.
- No to świetnie - uśmiechnęła się Aurora - może czipsa? - zapytała otwierając paczkę.
- Nie dzięki. - odpowiedziałam
- A ja się skuszę - usłyszałam ten irytujący głos.
Gdy wszyscy zajadali się czipsami i opijali się colą zapytałam.
- A wy chłopaki przypadkiem nie powinniście dbać o formę na następny mecz?
- Oj Eli o nasze ciałka się nie martw bo jesteśmy zdrowe i rozsądne chłopy- odpowiedział sarkastycznie Gavira.
- Jak chcecie- syknęłam do chłopaka - ale ja tutaj nie będę czekać godzinę, więc ku*rwa wpierdalać te czipsy szybko. - a od coli głowa się roi. - dokończyłam.
- Eli mówiłaś coś? - zapytała Aurora ewidentnie nie słysząc mojej wypowiedzi.
- Ja nic nie mówiłam.
- No mi się jednak wydaje inaczej. - odezwał się Pablo tak abym tylko ja go usłyszała - ale z ciebie kłamczuch - dodał.
Przewróciłam oczami na słowa bruneta.
- Z ciebie większy - syknęłam.
- Ej zakochańce co wy tam sobie gadacie? - przerwał nam Pedri.
- Nie jesteśmy zakochańcami - odpowiedziałam wraz z Pablem w tym czasie po czym spojrzeliśmy się na siebie.
- Nawet poczucie czasu macie takie same - dodał Pedri.
Ci debile coraz bardziej doprowadzają mnie do szału.
Aurora widząc moje zdenerwowanie zaczęła tą rozmowę na którą przyszłam.
- No to czas przejść do rzeczy. - zaczęła odstawiając szklankę na stół - w czasie naszej imprezy weselnej powiedzieliście nam bardzo ciekawą rzecz a głównie chodzi o waszą umowę w której mieliście udawać parę, dobrze zrozumiałam - zapytała się chyba mnie.
- Tak, dobrze zrozumiałaś - powiedziałam.
- No i tak wyszło że Pablo mi to powiedział a Eli Aurorze więc - zawahał się - ja wraz z moją żoną doszliśmy do porozumienia że musimy z wami o tym porozmawiać.
- No i co z tego? - zapytał się arogancko Gavira.
- I to drogi braciszku że widzimy że się kochacie- powiedziała
- Ty chyba jaja sobie robisz - powiedziałam z rozbawieniem.
- Eli moja żona nie ma jaj- wtrącił się Pedri.
- Nie przeszkadzaj mi Pedri - krzyknęłam już serio zdenerwowana
- Dobra dobra, i widzicie to jest kolejna rzecz która was łączy - chłopak pokazał na mnie i na Pabla.- jesteście strasznie agresywni.
- Chyba zaraz zwariuje. - wypowiedziałam.
- No ale Pedri ma rację, macie więcej rzeczy które was łączą niż poróżniają. Gdybyście nie powiedzieli nam o tej umowie to nadal twierdzilibyśmy że jesteście naprawdę razem. - odezwała się Aurora
- No to chyba dobrze że powiedzieliśmy wam bo dłużej już bym nie wytrzymała. - westchnęłam.
- My wiemy ale nasi znajomi i prasa tego nie wiedzą - oznajmiła dziewczyna.
- Niedługo umowa się skończy a wtedy zerwiemy i będziemy udawali jakby się nic nie stało - powiedziałam opierając się o tył sofy.
- To twój plan? - zapytał się Gavira.
- Tak, i ty też musisz go przyjąć. - odpowiedziałam spoglądając na Pabla.
- A kiedy kończy się umowa? - zapytała para.
- Wtedy kiedy stwierdzimy że wszystko nam się udało osiągnąć. - powiedziałam zadowolona w zasadzie nawet nie wiem z czego.
- Dla mnie jest to chore- usłyszałam głos Pedriego - zakończcie teraz tą umowę i zostańcie parą.
- Dlaczego tak się na to uwzieliście? - spytałam.
- Bo Eli my wiemy jacy wy jesteście uparci. Wiemy że nie przyznacie się do uczuć choćby ktoś miałby was zmusić. Jesteście jak ogień i woda, jak jedna osoba z was jest rozwścieczonym ogniem druga gasi was wodą abyście nie narobili problemów, przy czym oznacza to że jesteście dla siebie ważni.
I to właśnie jest miłość. - skończył Pedri.
Nienawidzę ich przemów o miłości.
Do tej pory ich historyjki i cytaty nie opisują moich poprzedniej szych relacji.
Bardziej opisują jakąś bajkę o księżniczce i księciu.
Ale jeśli Gavira to upośledzony książę a ja to ropucha to może jesteśmy jak księżniczka i żaba tylko że na odwrót?
- Błagam jak wrócimy z miesiąca miodowego to mamy dostać zaproszenia na ślub i informacje o dziecku - zaczęła Aurora wstając - a teraz idźcie do domu odpocząć sobie.- dokończyła.
Oszołomiona przemyśleniami wstałam z miejsca.
Gavira spojrzał się na mnie i podszedł bliżej mnie szepcząc do ucha
- To nie koniec wrażeń na dziś kotek.
W mgnieniu oka chłopak już stał przy drzwiach.
Pożegnałam się z przyjaciółmi i wyszłam z domu.
- Gdzie idziemy? - zapytałam
- Zrobić coś o czym marzyłem od zawsze a ty od paru tygodni. - odpowiedział - a teraz idź za mną i żadnych pytań, wiem co robić.
Nie powiedziałam już co o tym myślę na głos.
Bo sama nie wiem.
Jestem ciekawa czy wogóle wziął do serca słowa Aurory i Pedriego.
I pytanie czy ja je wzięłam.
Ale może sama zdaje sobie sprawę z tego jak wygląda moja relacja z Pablem.
Chodź nie jest łatwa do zrozumienia nawet dla mnie.
Ale może to właśnie jest właściwy czas?...
CZYTASZ
Shrews in love/ Pablo Gavira
Novela JuvenilElli jest osobą opanowaną i miłą. Wszyscy się z nią dogadują więc nie ma osoby którą chciała by zabić. Czy może jest? 17 letnia Elli mieszkała wraz z mamą w Polsce. Ale po pewnym czasie który wyrządził na niej ból postanowiła wylecieć. Wyleciała z P...