Usłyszałam głos pukania.
Szybko z żuciłam chłopaka na ziemię a sama usiadłam na łóżku.
Usłyszałam tylko cichę jęknięcie chłopaka.
- Proszę - krzyknęłam.
Nagle ktoś złapał za klamkę i drzwi się otworzyły.
W progu drzwi stała Aurora z zielonym Pedrim.
Ari popatrzyła się na mnie i mrógnęła oczkiem.
- A co ty taka zdyszana co? - zapytała się.
Pedri teraz popatrzył na podłogę.
- O i Pablo się też tu znajduję. Ale zbieg okoliczności. - gwiznął.
- Pablo poprostu lubi siedzieć na podłodze. - powiedziałam próbują wymyśleć coś sensownego.
- Tak? Ale dlaczego jesteście tacy zdyszani. - zapytał zielonowłosy.
Ja ani Gavi nie odpowiedzieliśmy.
- Pablo pokaż swoją piękną różową twarzyczkę - zaśmiała się Aurora podchodząc do swojego brata.
Gavi tylko szybkim ruchem wstał i usiadł na łóżku.
- Czego się boisz - zapytał starszy Hiszpan.
- Ja? Niczego - odpowiedział.
Pedri zmrużył oczy i klasnął w dłonie.
- Ha. Nakryliśmy was.
- Na czym! - krzyknęliśmy w tym samym czasie.
- Wy dobrze wiecie na czym.
Ari posłała mi buziaczka.
Kurde no.
- Ale nie po to tutaj przyszliśmy.
- To po co?
- Po to żeby zaprosić was na nasz ślub!
- Co - wyknyknęłam prawie dławiąc się śliną.
- Ale spokojnie to dopiero za kilka tygodni.
- Ile! - wykrzyknął Pablo.
- Mój ukochany braciszku zrozum my z Pedruniem nie chcemy czekać co wy.
- Co my?
- Przecież wiemy że planujecie ślub.
- My - powiedziałam wskazując na mnie i Pabla. - Ja z tym idiotą. W życiu.
- Ta napewno. - powiedziała cicho moja przyjaciółka.
- Mój drogi przyjacielu to ty musisz się Elli oświadczyć.
- Co wy tak o tych oświadczynach - zdenerwował się Pablo.
- No bo może wy byście brali ślub w tym samym dniu co my.
- Świetny pomysł - poparła Pedriego Aurora.
- Nie i jeszcze raz nie. Koniec tematu. - powiedziałam zakączając dyskusję o ślubie.
Ari popatrzyłam się tylko smutną minką na mnie I powiedziała.
- Szkoda. - powiedziała. - Ale i tak was schajtniemy - dopowiedziała po cichu.
- A teraz szykujcie się na imprezę. - powiedział pedri.
- Ale miała być później. - oburzył się Pablo.
- No tak ale później z Ari mamy piękną kolację i nie możemy.
- Aha - tylko to udało mi się powiedzieć.
- Więc szykujcie się. - powiedział Pedri wychodząc z pokoju razem z Aurorom.
- Wyjdź. - powiedziałam do Gaviego.
- No ale wiesz ty masz taki gust że chyba zostanę.
- Nie. Idź.
- Dobra dobra.
Hiszpan z grymasem wyszedł z pokoju.
Zastanowiłam się w co się ubrać.
W końcu brałam brązową sukienkę.Zastanawia mnie jedna rzecz czemu prawie codziennie są imprezy.
Kiedyś chodziłam na jedną imprezę na 3 miesiące a teraz.
Nawet nie warto mówić.
Podeszłam szybko do toaletki i się lekko umalowałam.
Wzięłam torebkę I wyszłam z pokoju.
Na dolę zastałam Pabla który trzyma w dłoni kwiaty.
Podeszłam do niego i się zapytałam.
- Od kogo to?
Ten tylko popatrzył się na mnie I powiedział z niechęcią.
- Nie wiem.
On tylko podał mi kwiaty i wyszedł z domu.
O co mu chodzi.
Ten Idiota jest nie do wytrzymania.
Sprawdziłam czy pośród kwiatów jest liścik.
I się nie pomyliłam.
Znalazłam małą karteczkę i ją przeczytałam.,,Dla mojej niegrzecznej Elietty."❤️🔥
Nie. Nie.
Tylko nie to.
To nie może być on.
Myślałam że mnie zostawi w spokoju.
Po tamtym zdarzeniu na meczu.
Ale się myliłam.
Zepsuło mi to dzień.
I boję się teraz.
- Elli gdzie jesteś! - krzyknęła Aurora.
- Zaraz przyjdę. - odpowiedziałam.
A co jak Pablo przeczytał ten liścik.
Nie chcę mieć z nim sprzeczek.
Wyżuciłam kwiaty do kosza i wyszłam z domu.
- Co ty się tak długo szykujesz? - zapytał Pedri.
- Nie wiem. - odpowiedziałam.
Aurora usiadła obok Pedriego czyli kierowcy a ja.
No a ja obok Pabla.
Chłopak siedział z ponurą miną i nawet nie odezwał się przez chwilę.
- Pablo a ty co taki smutny? - zapytała moja przyjaciółka.
- Ja nigdy nie jestem smutny - odpowiedział sztywno.
Aż do dotarcia na miejsce siedzieliśmy cicho.
Spojrzałam za okno i zobaczyłam dużą halę gdzie świeciły wszędzie światła.
- Łał Pedri gdzie ty nas zabrałeś? - zapytała Aurora.
- No na imprezę a niby gdzie.
- No wiesz bo tak tu jest luksusowo.
- Dla was wszystko co najlepsze.
Pedri skierował to do nas i posłał buziaczka.
- Wysiadajta z auta i choćta na impre.
Pedri chyba już jest pijany.
Wysiedliśmy z auta a ja niefortunnie się sprzewróciłam.
Czekałam na złapanie mnie przez kogoś tak jak w książkach i filmach ale nic upadłam na ziemię.
Pablo nawet się nie odwrócił.
Nie wiem czemu ale Zabolało.
- Ej Elli nic Ci nie jest? - zapytała moja przyjaciółka podchodząc do mnie.
- Nie.
Wstałam z chodnika i szybkim krokiem udałam się do klubu.
Dziś zamierzam się bawić żeby zapomnieć o tym wszystkim.
Nie będzie mnie obchodzić ani Gavira ani nikt inny.
W środku było pełno ludzi.
Ale to nic.
Podeszłam do lady i zamówiłam drinka.
Rozejrzałam się gdzie usiedli moi przyjaciele.
Usiadłam obok Pedriego i powiedziałam.
- Naprawdę chcecie wziąć ślub? - zapytałam popijając drinka.
- Tak.
Szybko chłopak popatrzył się wokół i krzyknął.
- Aurora chodź potańczyć.
Szybko wstał z kanapy i pobiegł do
Ari.
O co mu chodziło.
Po chwili obok mnie usiadł Pablo.
No to chyba wiadomo czemu Pedri poszedł.
- Jak tam twój kochaś. - szepnął cicho Gavira.
Tylko się na niego spojrzałam i łzy nagle zaczeły mi się gromadzić w oczach.
- Zostaw mnie w spokoju. - tylko to udało mi się powiedzieć przed tym kiedy uciekłam od niego.
Nie wie od kogo były te kwiaty.
A nawet jeśli by wiedział nie obrażał się by o takie głupoty.
Kolejny raz żałuję że go wogóle znam.
Poszłam...
Nawet nie wiem gdzie.
Byłam w jakimś miejscu gdzie nie było schłychać muzyki i nie było ludzi.
Usiadłam na krześle który tam stał i włączyłam piosenkę na słuchawkach.Qué no se a dónde voy
No es real
Hace ya tiempo te volviste uno más
Y odio cuanto estoy
Lleno de este veneno y oigo truenos si no estás
¿Qué me has hecho? ¿Dónde estoy?
Se me aparecen mil planetas de repente
Esto es una alucinación.Była to moja ostatnio ulubiona piosenka.
Si no estás.
Kocham ją.
Po skończeniu piosenki uświadomiłam sobie że każdy musi się bawić dlatego.
Czas się zabawić.
CZYTASZ
Shrews in love/ Pablo Gavira
Fiksi RemajaElli jest osobą opanowaną i miłą. Wszyscy się z nią dogadują więc nie ma osoby którą chciała by zabić. Czy może jest? 17 letnia Elli mieszkała wraz z mamą w Polsce. Ale po pewnym czasie który wyrządził na niej ból postanowiła wylecieć. Wyleciała z P...