Rozdział 34 kochać.

270 29 0
                                    

AURORA

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


AURORA.

Te brązowe oczy wydawały się jednocześnie tak znajome i nieznane, że widziałam w ich oczach nienawiść i taniec zwycięstwa jednocześnie. Co dał Everest?

- Co zrobiłeś?

Moje kroki chciały iść do przyjaciółki w szpitalnym łóżku, ale niewidzialna ręka trzymała mnie za ramiona, bałam się Atesa.

– Sprawiłem, że będzie spała trochę dłużej.

Poczułam się tak, jakbym zjadła gorącą i bardzo słodką czekoladę, miałam mdłości w gardle, chciałam wymiotować.

– Ates ... co zrobiłeś?

Kiedy rzucił trzymaną w dłoni pustą strzykawkę na ziemię, wyjął z kieszeni fartucha napełnioną, zamkniętą strzykawkę.

- Twoja kolej.

Jeśli ucieknę, czy mnie złapie? Czy gdybym stała spokojnie, ktoś wszedłby do pokoju? Czy mogłabym zostać uratowana, gdybym krzyczała?

Stałam tam, gdzie byłam, gdy szedł w moją stronę.

Stałam i patrzyłam na niego jak idiotka, kiedy chwycił moje lewe ramię w sposób, który wstrząsnął moim ciałem.

- Auroro... - szepnął, przybliżając mi do szyi strzykawkę, której nakrętka nie wiem, kiedy została otwarta. - Niebezpiecznie jest chodzić do miejsc, z których nie można się wydostać.

- Co?

Uśmiechnął się nerwowo.

- Naprawdę próbowałaś mnie pochować żywcem. Gdyby nie moja żona, udusiłbym się na śmierć, bo ziemia dostała się do moich płuc.

Nie mogłam przełknąć, nie mogłam go winić za to, co czuł, ale czy powinniśmy byli posunąć się tak daleko? Czy nie wyrządziliśmy sobie nawzajem wystarczająco dużo krzywdy?

- Rozumiem twój porywczy temperament, ale czy to, co zrobiłeś, było słuszne? Zostawiłeś mnie... mnie w domu...

Nie mogłam znaleźć odpowiednich słów, spieszyłam się, ale to Everest miała przyspieszony puls.

– Czy ona umrze? - Zapytałam ze strachem. - Czy Everest umrze?

– Nie, po prostu będzie ją trochę boleć.

Drzwi do sali szpitalnej otworzyły się i dopiero po ułamku sekundy zdałam sobie sprawę z uśmiechu na twarzy Atesa, że osobą przychodzącą był Levi.

- Co Ty tutaj robisz?

Levi pojawił się tuż obok mnie, spojrzałam na jego boczny profil, gdy delikatnie popchnął mnie za siebie.

– Najwyraźniej nie jest dla ciebie zaskoczeniem, że nie umarłem.

Delikatnie trzymałam Leviego za nadgarstek, głos we mnie krzyczał, że muszę go chronić.

Black Ice | New Adult Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz