Rozdział 7 (4.2)

319 21 0
                                    

Zapragnęła usłyszeć o czym rozmawiają, ale było to zbyt ryzykowne. Aby móc wychwycić choć ogólny sens ich wypowiedzi, musiałaby skrócić dzielący ich dystans co najmniej o połowę, a to stanowiło zbyt ryzykowne posunięcie.

Naprawdę żałowała, że nie potrafiła czytać z ruchu warg.

Była tak zajęta podglądaniem ich, że niemal padła niczym kłoda, gdy Olivia pojawiła się tuż za nią.

– Tu jesteś! – krzyknęła, a Amelie aż podskoczyła. – Dlaczego nie przyszłaś się przywitać?

Zamiast odpowiadać, księżniczka posłużyła się nietaktownym gestem i palcem wskazała na parę znajdującą się tuż obok.

– Ach, rozumiem. Zamierzasz więc spędzić w tym miejscu cały wieczór? – zapytała wymownie spoglądając na niewygodny stołek barowy.

– Przyszłam tylko na chwilę – zaznaczyła, bo jej przyjaciółka zdawała się zapominać, że Amelie nawet nie powinno tu być.

Aż bała się myśleć o konsekwencjach, które czekałyby na nią, gdyby jej nieposłuszeństwo wyszło na jaw.

– Może napijesz się czegoś?

– Chętnie, ale...

Nie dane było jej dokończyć, bo Olivia wdrapała się na drewniane podwyższenie u podnóża baru i wymachując ręką niczym zawodowy sędzia wyścigowy starała się przywołać obsługę.

– Barman! – wydarła się do mężczyzny, który obsługiwał ludzi po drugiej stronie, a czas jakby stanął w miejscu, gdy księżniczka zauważyła, że James odwraca się w ich kierunku.

Amelie czym prędzej kucnęła przy barze, ciągnąc przyjaciółkę za sobą, aby móc schować się przed przenikliwym wzrokiem ochroniarza.

– Oszalałaś?! – zapytała z szaleńczo bijącym sercem. – Prawie nas zauważył!

– Niemożliwe – odpowiedziała, po czym wychyliła się lekko ponad blat, ale Amelie jednym ruchem na powrót ściągnęła ją do ziemi.

– Co ty robisz?!

– Tylko sprawdzałam czy miałaś rację – poinformowała spokojnie. – Nic się nie stało. Nie zauważył cię.

– Ale mógł zauważyć ciebie – wyjaśniła lekko roztrzęsionym głosem.

– I?

– Naprawdę muszę ci to tłumaczyć?

– Amelie, skąd niby miałby mnie znać? Zastanów się.

– Ten człowiek zna dokładny rozkład mojego dnia co do minuty. Jeśli sądzisz, że uprzednio nie przyjrzał się ludziom z mojego otoczenia, to grubo się mylisz.

– Myślę, że trochę przesadzasz – oznajmiła wciąż bagatelizując powagę sytuacji.

– Może, ale przynajmniej znajduję się po bezpiecznej stronie.

Księżniczka skarciła się w myślach, bo teraz w pełni docierało do niej na jaką głupotę się zdecydowała. Musiała czym prędzej opuścić to miejsce.

– Potrzebujecie pomocy? – usłyszała i ze strachu aż uderzyła głową w krawędź baru, gdy nad ich głowami wyrosła nieznajoma męska twarz.

Amelie rozpoznała w niej barmana, który do tej pory znajdował się po przeciwnej stronie, ale najwidoczniej krzyki Olivii podziałały i zwróciły jego uwagę.

– Nie, dziękujemy – odpowiedziała taktownie Amelie. – Zgubiłam kolczyk – skłamała, aby wyjaśnić ich nietypowe położenie. – To rodzinna pamiątka.

Królewski ochroniarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz