Rozdział 16 (7.1)

311 20 3
                                    

Z każdym kolejnym dniem niepokój w sercu Amelie narastał. Sądziła, że życie w pałacu przygotowało ją ta takie niespodzianki, że zdążyła wykształcić w sobie obronną tarczę, za którą mogła schować się w razie potrzeby, ale prawda była taka, że to co dotychczas przeżyła w najmniejszym stopniu nie mogło równać się z rewelacją zrzuconą na nią przez jej ojca.

Ilekroć kładła się do łóżka, kiełkowała w niej nadzieja, że sytuacja ta okaże się być jedynie wymysłem jej wyobraźni, ale życzenie to nigdy się nie spełniło, w związku z czym nadchodzące poranki jedynie wprawiały ją w coraz głębsze przygnębienie.

Musiała wyrzucić z siebie żal, który żywiła do ojca, a także głębokie przerażenie związane z postawionym przed nią zadaniem. Jedyną osobą, którą znała, a która była w stanie jej pomóc, była Olivia. Pech jednak chciał, że ich obowiązki wzajemnie się mijały, co uniemożliwiło jej zaaranżowanie spotkania aż do dnia, w którym miała poznać pierwszego kandydata.

Czarny Maybach stał zaparkowany na przedzie pałacu i był gotów zabrać ją w podróż. Jego zadbany lakier aż błyszczał w blasku popołudniowego słońca. Mogłaby z łatwością zrezygnować z wielu luksusów, które jej zapewniano, ale tego samochodu nie oddałaby za nic w świecie, gdyż zapewniany przez niego komfort jazdy był nieporównywalny z czymkolwiek co do tej pory znała. Podgrzewane skórzane fotele w barwie ciepłego brązu sprawdzały się idealnie podczas chłodnych zimowych dni, a osobisty panel multimedialny sprawiał, że długie podróże przebiegały w mgnieniu oka. Nie mogła także zapomnieć o regulacji barwy światła wewnątrz, która była w stanie ukołysać ją do snu, ani o małej lodówce chłodzącej jej ulubione napoje.

Obok samochodu dostrzegła Jamesa, który prezentował się równie intrygująco w idealnie dopasowanym garniturze i okularach przeciwsłonecznych, które dodawały mu odrobiny nonszalancji. Swobodnie opierał się o maskę samochodu jednocześnie sprawdzając coś na telefonie. Dostrzegłszy ją odsunął się od pojazdu, schował telefon do kieszeni i podszedł do tylnych drzwi pasażera, aby móc je dla niej uchylić.

– Księżniczko – rzucił na powitanie i lekko skłonił głowę.

– Jamesie – odpowiedziała naśladując jego oficjalny ton.

Czekała cierpliwie, aż mężczyzna otworzy jej drzwi, ale ku jej zaskoczeniu, nie zrobił tego. Chciała zapytać go o jego zachowanie, ale odezwał się pierwszy.

– Wyglądasz na zestresowaną.

– Ciebie również miło widzieć – odpowiedziała, a do twarzy przykleiła fałszywy uśmiech.

Nie miała zamiaru się tłumaczyć, wobec czego przesadnie wyprostowała plecy, czekając, aż ten skończy swoją niepotrzebną analizę. Toczyli zawziętą walkę na spojrzenia, w której sądzić by można, że nie przyjdzie wyłonić zwycięzcy. Żadne z nich nie chciało dać za wygraną, byli na to zbyt dumni.

– Długo będziemy tu tak stać? – Westchnęła teatralnie i poprawiła niesforny kosmyk włosów, który wymsknął jej się z upięcia.

– Tak długo jak przestaniesz unikać odpowiedzi.

– Nawet nie zadałeś pytania – wypomniała i sama spróbowała szarpnąć za klamkę, ale ta nie ustąpiła, wciąż przytrzymywana naporem męskiej dłoni. – Mógłbyś otworzyć drzwi? Nie chcę się spóźnić.

– Dlaczego się stresujesz? – zapytał i zagrodził jej wejście do samochodu własnym ciałem.

Księżniczka zmarszczyła nos, niezadowolona z całego zajścia.

Była pod ogromnym wrażeniem jego spostrzegawczości. Co więcej, sama chciałaby taką posiadać, ale przyzwyczaiła się do tego, by być ignorowaną i przeżywać każdą emocję mając za towarzysza jedynie samą siebie. James sprawiał, że musiała wyjść ze swojej dotychczasowej strefy komfortu, na co niechętnie chciała pozwolić.

Królewski ochroniarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz