Rozdział 15 (6.3)

353 19 1
                                    

Mężczyzna odwrócił się do stołu, złapał w dłonie leżącą na nim teczkę, której Amelie wcześniej nie dostrzegła i zaczął wertować jej zawartość. Wyglądał niczym detektyw z wydziału śledczego, który zapoznawał się z przydzieloną mu sprawą. Amelie wprost nie mogła nadziwić się jej objętości. Śmiało mogła powiedzieć, że umieszczone w niej kartki składały się na plik grubości co najmniej centymetra.

– Co chciałabyś wiedzieć, księżniczko? – zapytał zatrzymując wzrok na jednej ze stron na chwilę dłużej.

– Czy to to o czym myślę? – Wskazała palcem na trzymaną przez niego teczkę i skróciła łączący ich dystans, aby mieć lepszy widok na to co znajduje się w środku.

– A o czym myślisz? – droczył się.

– Nie utrudniaj mi tego...

– Lista twoich potencjalnym mężów? – odpowiedział kpiąco pytaniem, a Amelie aż skrzywiła się na te słowa, bo wciąż brzmiały dla niej zbyt abstrakcyjnie. – Tak, to ona – potwierdził.

– Ilu ich jest?

Księżniczka wyciągnęła szyję starając się zerknąć do środka, ale James odsunął się wraz z teczką, co skwitowała niezadowolonym grymasem.

– Dziewięciu.

– Aż tylu?

– Przynajmniej masz wybór. – Wzruszył niedbale ramionami.

– To nie zabrzmiało pocieszająco – zauważyła.

– Nie miało – wyjaśnił, po czym zamknął teczkę i na powrót odłożył ją na stół.

Amelie już wyciągała dłoń, aby ją chwycić, ale James zagrodził jej drogę i przysiadając na brzegu stołu skrzyżował ręce na piersi. Przechylił głowę na bok i znów wlepił w nią spojrzenie brązowych niczym czekolada tęczówek.

– Powiedz mi, jaki jest twój typ?

– Mój typ czego?

– Mężczyzny rzecz jasna.

– Co to w ogóle za pytanie? – zapytała oburzona czując pierwsze oznaki zawstydzenia pojawiające się na jej policzkach.

– Dość proste.

Starała się opanować emocje, ale z marnym skutkiem. Nikt nigdy nie zadawał jej tak bezczelnych pytań. Czy James naprawdę sądził, że tak po prostu wyjawi mu wszystko to co pociąga ją w mężczyznach? Szybciej spaliłaby się ze wstydu niż zaczęła wymieniać cechy, które, nawiasem mówiąc, zupełnie przypadkowo pokrywały się z jego osobą.

– Ty... – zaczęła po raz kolejny chcąc obrzucić go wyzwiskami, ale zawiesiła się niezdolna wymyślić niczego sensownego, wobec czego i tym razem jej starania spełzły na niczym. Przyrzekła sobie, że w wolnej chwili wyszuka w Internecie jakichś obelg, z których będzie mogła korzystać w potrzebie.

– Muszę cię zmartwić, księżniczko, ale nie ma mnie wśród kandydatów – odparł uśmiechając się zadziornie, a w Amelie krew zawrzała.

Wykorzystał chwile jej zawahania, aby wprawić ją w zakłopotanie.

– Zapewniam cię, że byłbyś ostatni na mojej liście, o ile w ogóle brałabym cię pod uwagę – wyjaśniła starając się wyjść z twarzą z tej konwersacji. – A odpowiadając na twoje pytanie, to wiedz, że liczy się dla mnie wnętrze, a twoje jest zadziwiająco paskudne.

– Cliché.

– Możesz sobie myśleć co chcesz. Założę się, że wybrani przez mojego ojca mężczyźni są dobrze wychowani i potrafią traktować kobietę z szacunkiem – wyrecytowała dumnie. – Przygotuj notes, może czegoś się od nich nauczysz – dogryzła.

Królewski ochroniarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz