Mężczyzna odwrócił się do stołu, złapał w dłonie leżącą na nim teczkę, której Amelie wcześniej nie dostrzegła i zaczął wertować jej zawartość. Wyglądał niczym detektyw z wydziału śledczego, który zapoznawał się z przydzieloną mu sprawą. Amelie wprost nie mogła nadziwić się jej objętości. Śmiało mogła powiedzieć, że umieszczone w niej kartki składały się na plik grubości co najmniej centymetra.
– Co chciałabyś wiedzieć, księżniczko? – zapytał zatrzymując wzrok na jednej ze stron na chwilę dłużej.
– Czy to to o czym myślę? – Wskazała palcem na trzymaną przez niego teczkę i skróciła łączący ich dystans, aby mieć lepszy widok na to co znajduje się w środku.
– A o czym myślisz? – droczył się.
– Nie utrudniaj mi tego...
– Lista twoich potencjalnym mężów? – odpowiedział kpiąco pytaniem, a Amelie aż skrzywiła się na te słowa, bo wciąż brzmiały dla niej zbyt abstrakcyjnie. – Tak, to ona – potwierdził.
– Ilu ich jest?
Księżniczka wyciągnęła szyję starając się zerknąć do środka, ale James odsunął się wraz z teczką, co skwitowała niezadowolonym grymasem.
– Dziewięciu.
– Aż tylu?
– Przynajmniej masz wybór. – Wzruszył niedbale ramionami.
– To nie zabrzmiało pocieszająco – zauważyła.
– Nie miało – wyjaśnił, po czym zamknął teczkę i na powrót odłożył ją na stół.
Amelie już wyciągała dłoń, aby ją chwycić, ale James zagrodził jej drogę i przysiadając na brzegu stołu skrzyżował ręce na piersi. Przechylił głowę na bok i znów wlepił w nią spojrzenie brązowych niczym czekolada tęczówek.
– Powiedz mi, jaki jest twój typ?
– Mój typ czego?
– Mężczyzny rzecz jasna.
– Co to w ogóle za pytanie? – zapytała oburzona czując pierwsze oznaki zawstydzenia pojawiające się na jej policzkach.
– Dość proste.
Starała się opanować emocje, ale z marnym skutkiem. Nikt nigdy nie zadawał jej tak bezczelnych pytań. Czy James naprawdę sądził, że tak po prostu wyjawi mu wszystko to co pociąga ją w mężczyznach? Szybciej spaliłaby się ze wstydu niż zaczęła wymieniać cechy, które, nawiasem mówiąc, zupełnie przypadkowo pokrywały się z jego osobą.
– Ty... – zaczęła po raz kolejny chcąc obrzucić go wyzwiskami, ale zawiesiła się niezdolna wymyślić niczego sensownego, wobec czego i tym razem jej starania spełzły na niczym. Przyrzekła sobie, że w wolnej chwili wyszuka w Internecie jakichś obelg, z których będzie mogła korzystać w potrzebie.
– Muszę cię zmartwić, księżniczko, ale nie ma mnie wśród kandydatów – odparł uśmiechając się zadziornie, a w Amelie krew zawrzała.
Wykorzystał chwile jej zawahania, aby wprawić ją w zakłopotanie.
– Zapewniam cię, że byłbyś ostatni na mojej liście, o ile w ogóle brałabym cię pod uwagę – wyjaśniła starając się wyjść z twarzą z tej konwersacji. – A odpowiadając na twoje pytanie, to wiedz, że liczy się dla mnie wnętrze, a twoje jest zadziwiająco paskudne.
– Cliché.
– Możesz sobie myśleć co chcesz. Założę się, że wybrani przez mojego ojca mężczyźni są dobrze wychowani i potrafią traktować kobietę z szacunkiem – wyrecytowała dumnie. – Przygotuj notes, może czegoś się od nich nauczysz – dogryzła.
CZYTASZ
Królewski ochroniarz
RomanceAmelie od najmłodszych lat przygotowywała się do tego, by w przyszłości objąć tron. Nie spodziewała się jednak, że przyjdzie jej mierzyć się z perspektywą aranżowanego małżeństwa i to w dodatku pod czujnym okiem jej nowego ochroniarza. Dziewięć rand...