Amelie stresowała się, choć miała wszelkie predyspozycje, by zwyciężyć. Zaczęła grać kilka lat temu, prowadziła regularne rozgrywki z przyjaciółką, a w wolnych czasie korzystała z rad trenera personalnego, który korygował popełniane przez nią błędy techniczne. Dodatkowo ubrana była w sportowy strój, który w najmniejszym stopniu nie krępował jej ruchów, czego nie mogła powiedzieć o swoim przeciwniku. Mimo tego, że James zrzucił z siebie niewygodną marynarkę, wciąż miał na sobie śnieżnobiałą koszulę, spodnie garniturowe oraz eleganckie buty. Wyglądał jeszcze komiczniej niż Olivia, a wydawać by się mogło, że to niemożliwe.
Czy narzekała z tego powodu? Niekoniecznie. Każda przewaga była na wagę złota.
Była dobrej myśli, wierzyła w siebie, jednakże pozytywne myśli wyparowały, gdy tylko James odebrał zaserwowaną przez nią piłkę. Sądziła, że ta poleci w nieznanym im kierunku, będą szukać jej na tle nieboskłonu albo w krzewach za siatką ogradzającą kort, ale ta poszybowała wprost w jej pole.
Amelie zamrugała dwa razy, nieprzygotowana na takie zagranie. Straciła pierwszy punkt nawet nie w pełni rejestrując trajektorię lotu piłki, nie wspominając nawet o jej odbiciu. Czy mogło to być szczęście nowicjusza? Zwykły fart? A może rzeczywiście poczyniła błędne założenia?
– Co się dzieje, księżniczko? Zwątpiłaś w swoje szanse już przy pierwszym zagraniu? – rzucił prześmiewczo, gdy Amelie zamiast zabrać się za kontynuowanie gry, stała nieruchomo niczym kołek wbity w ziemię.
– Nie, daję ci jedynie złudną nadzieję – odparła starając się zachować godność i pomknęła ku piłce, by zaserwować ponownie.
Nim uderzyła, w głowie rozważyła dostępne opcje. Mogła zagrać ją szybko, licząc, że James nie wykaże się wystarczającym refleksem, a ona zdobędzie punkt błyskawicznie. Drugą opcją było lżejsze zagranie, które z pewnością zostanie przez niego odebrane, ale wówczas zdobędzie szansę, by pokonać go przy wymianie. Co powinna wybrać?
Decydując się na pierwszą opcję nie spodziewała się, że i tym razem odbiór piłki nie będzie stanowił dla Jamesa żadnego wyzwania. Ich wymiana trwała dłużej niż za pierwszym razem, jednakże wciąż wiele brakowało, by można było uznać mecz ten za wyrównany.
Gdy tylko mężczyzna zdobył dla siebie drugi punkt, po okolicy poniósł się dopingujący krzyk Olivii.
– Po czyjej ty jesteś stronie? – odezwała się Amelie lustrując wzrokiem swoją przyjaciółkę.
– Jego, rzecz jasna – odparła dumnie uśmiechając się od ucha do ucha.
Amelie westchnęła przeciągle, zmęczona faktem, że James wkupuje się w łaski ludzi dookoła niej, a nawet się o to nie stara i zabrała się za trzeci serw w tym gemie1. Nie mając wielkiego pola do manewru, spróbowała drugiej techniki. Wymiana trwała jeszcze dłużej, jednakże wynik okazał się być identyczny.
– To niesprawiedliwe! – krzyknęła niemal zdzierając sobie gardło.
– Nie umiemy przegrywać? – kpił James, wywołując tym samym śmiech Olivii, który tylko podjudził gniew Amelie.
– Oszukujesz! – wypaliła oskarżycielsko, choć nie było w tym ani ziarenka prawdy.
– Jak w twojej ocenie miałbym oszukiwać? – zapytał rozkładając ręce na boki. – Przestań kreować w swojej głowie jakiś wyimaginowany obraz rzeczywistości i zmierz się z prawdą. Potrafię grać, księżniczko, a ty pod wpływem emocji dałaś się podjeść – wyjaśnił. – Z resztą nie pierwszy raz – dodał.
Zgadzała się z nim, ale nie potrafiła tego przyznać. Pewnie zrobiłaby to przy każdej innej osobie, ale nie przy Jamesie. Wywoływał w niej emocje, nad którymi nie potrafiła panować.
CZYTASZ
Królewski ochroniarz
RomanceAmelie od najmłodszych lat przygotowywała się do tego, by w przyszłości objąć tron. Nie spodziewała się jednak, że przyjdzie jej mierzyć się z perspektywą aranżowanego małżeństwa i to w dodatku pod czujnym okiem jej nowego ochroniarza. Dziewięć rand...