1.

79 5 3
                                    

Eri POV.

Siedziałam wpatrzona w horyzonty za oknem, nawet ładnie tu było.. nie aż tak strasznie. Fajnie byłoby sobie tutaj pobiegać. Sakura siedziała naprzeciwko mnie i słuchała muzyki na słuchawkach, rysowała sobie również coś w szkicowniku.

Sakura ma dusze artystki, a na taką nie wygląda. Często szkicuje i poprawia jej to nastrój, dobrze że ma jakąś pasje w życiu.. ogólnie pięknie szkicuje. Ja natomiast uwielbiam tańczyć, zawsze jak słyszę muzykę to się nie mogę powstrzymać.

- Słuchaj.. - patrzyłam się na Sakure, która nadal miała wzrok utkwionym w swoim szkicowniku - Jak myślisz? Jacy oni będą?

Pewnie chodziło jej o rodzine Sakamakich, nic o nich w ogóle nie słyszałam. Nasi braciszkowie nie byli na tyle łaskawi, aby coś o nich opowiedzieć.

- Mam nadzieję, że mili - odpowiedziałam na jej pytanie, a ona przytaknęła głową

Wróciła do szkicowania, a ja do patrzenia na widoki. Czyli na drzewa, już byliśmy w jakimś lasku.. trochę długo tutaj jechaliśmy, ale co na to poradzimy? Kierowca się wlókł jak ślimak.

- Zaraz panienki będziemy - przytaknęłam głową i poprawiłam swoje białe włosy. Nie chciałam wyglądać, jakbym dopiero co wstała.. chociaż tak było. Musiałam się spieszyć, bo bym się nie wyrobiła. Każdemu zdarza się zaspać.

- Skończyłam! - Sakura wystawiła w moim kierunku szkicownik, a ja się przyjrzałam rysunkowi

Narysowała praktycznie nagą kobietę, jedynie co to zakrywały ją jakieś wodorosty czy tam glony. Siedziała na kamieniu i patrzyła się na jakiegoś mężczyznę, który był przy tym kamieniu, ale w wodzie. Teraz dopiero zauważyłam, że ta kobieta była syreną i wabiła tego mężczyznę prawdopodobnie..

Sakura nie wierzyła w syreny, ale jeśli miałaby wierzyć to właśnie wyobrażała sobie je jako okropne bestie, a nie jak przepiękne kobiety i w dodatku przyjazne. Ja nie mam zdania na ich temat.

W końcu kierowca się zatrzymał i oglądnęłam całą rezydencje, była ładna. Nie powiem, że nie. 

- Jesteśmy na miejscu popatrzyłam się na kierowce i delikatnie do niego uśmiechnęłam, wysiadłam po Sakurze, bo ona jak zwykle się pcha

Niecierpliwa kobieta.

Stałyśmy tak podziwiając przez chwile rezydencje, a kierowca wyciągnął z bagażnika nasze walizki. Podziękowałyśmy mu.

- A mógłby pan nam powiedzieć czy... - Sakura się odezwała, ale kierowca już odjechał - Super!

- O co chciałaś go zapytać? - ruszyłam w kierunku rezydencji

- Czy ci bracia są w ogóle normalni - włożyła rękę do kieszeni swoich dresów i ruszyła za mną ciągnąć za sobą walizkę

- Masz wątpliwości? - moim oczom ukazał się przepiękny ogród białych róż

Muszą pewnie mieć jakiegoś ogrodnika, ten ogród jest tak duży.. a w sumie paru ogrodników. Jeden nie dałby rady, cały dzień by mu zajęło.

- Tak - rzekła krótko na co przytaknęłam głową

Stanęłyśmy tuż pod drzwiami tej ogromnej rezydencji, żadna z nas nie miała zamiaru zapukać. Patrzyłyśmy się, jak idiotki w drzwi, a później obie się na siebie popatrzyłyśmy.

- Wiesz.. zawsze można zawrócić i spierdolić - uśmiechnęła się czarująco

- Nie taki głupi pomysł, ale i tak nas znajdą - mówiłam o naszych braciach, oni nie spoczną dopóki nie osiągniemy celu

Krwawa Prawda || Diabolik lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz