ERI POV.
- Kochasz Yume? - przytaknęłam głową. Moja siostra siedziała i się na mnie dziwnie patrzyła - Tego się nie spodziewałam. Kiedy to się zaczęło?
- Jakieś parę dni temu.. - Sakura złapała się za głowę
- Nie będę ci zabraniać go kochać.. tak samo nie zmuszę cię do zostania ofiarną narzeczoną jednego z tych debili - popatrzyłam się na nią - Sama się tym zajmę
- Ale Sakura - nie dokończyłam, bo dziewczyna weszła mi w słowo
- Żadnego Ale! Nie będę ci niszczyć życia tylko dlatego, że tak chcą nasi bracia - milczałam i obserwowałam dziewczynę, która znowu zaczęła o czymś rozmyślać - Tylko nie wiem jak to zacznę
- Nie musisz tego robić sama.. - rzuciła mi wrogie spojrzenie, delikatnie zmarszczyłam brwi i skrzyżowałam ręce pod biustem
- Ty zajmij się Yuma, a te sprawy zostaw mi. Byłabyś wtedy nieszczęśliwa - posmutniałam lekko, dziewczyna się strasznie poświęca..
- Ty też będziesz nieszczęśliwa - przegryzła dolną wargę i patrzyła się przed siebie
- Moje szczęście jest nieważne... - położyłam rękę na jej ramieniu, chce sama dźwigać ten ciężar a mi nie pozwoli sobie pomóc.. jak tu do niej niby dotrzeć?
***
Siedziałam na swoim łóżku i patrzyłam się przez okno. Sakura jest nadal w szkole, w końcu miała zostać po lekcjach.. a mi się zaczynało strasznie nudzić. Nie wiedziałam co robić.
Gdybym jeszcze miała jakieś zajęcie w tej rezydencji byłoby o wiele łatwiej, ale nie.. po co? Lepiej siedzieć na dupie i patrzeć się przez okno zamiast znaleźć sobie zajęcie.
Wstałam z łóżka i zaczęłam ogarniać trochę swój pokój, bo nie będę kłamać.. mam tutaj dosyć spory bałagan. Przestawiałam różne rzeczy tak, jak mi pasowało.. koniec końców i tak wszystko zmieniałam.
Jestem strasznie niezdecydowana.
- Co ty robisz? - zastygłam bez ruchu i powoli popatrzyłam się w stronę chłopaka, który opierał się o próg drzwi - Zostałaś sprzątaczka? Jeśli tak mogłabyś posprzątać też rezydencję
- Wygladam ci na sprzątaczkę? - skrzyżowałam ręce pod biustem
Yuma się uśmiechnął, przysięgam że ma cudowny uśmiech. Nie jestem pewna czy czuję to samo co ja.. dlatego nie będę mu o niczym na razie mówiła. Boję się odrzucenia..
- Jeszcze nie, ale mogłabyś założyć taki strój to może wtedy.. - sięgnęłam po poduszkę i rzuciłam nią w chłopaka - Ej!
- Nie miej dziwnych myśli! - byłam pewna że się zaczerwieniłam, chłopak stał nieruchomo i był zaskoczony. Po chwili jednak się zaczął śmiać - I z czego się śmiejesz?
- Nie miałem żadnych brudnych myśli - zmarszczyłam brwi i chłopak do mnie podszedł - O czym ty pomyślałaś?
- O niczym - odwróciłam głowę speszona. Co za idiota..
- Czyżby? - poczułam jak łapie mnie za podbródek i zmusił na popatrzenie na niego - Kłamiesz
Milczałam. Yuma był okropny, a mi serce biło jak oszalałe.. wampiry chyba mają wyostrzony słuch nie? Jestem pewna, że słyszy bicie mojego serca.. z tego to się nie wytłumaczę.
- Ha! Nawet nie zaprzeczyłaś.. miałem rację - uśmiechnął się szeroko, chciałam coś powiedzieć ale chłopak zdzielił mnie poduszką - To za tamto
- Ach tak? - również sięgnęłam po poduszkę i mu przyłożyłam, tym razem trochę mocniej - Chcesz się bić?
- Ty wiesz, że ze mną nie wygrasz? - uśmiechnęłam się cwanie i zaczęłam go nawalać poduszką
Yuma nie stał jak słup tylko również mnie bił tą poduszką. Oboje się śmialiśmy w najlepsze, każdy chciał wybrać i żadne z nas nie dawało za wygraną. Odsunęłam się delikatnie od chłopaka, chociaż ten i tak do mnie podszedł i przywalił mi poduszką w twarz.
Menda.
Nie wiem ile tak się biliśmy, ale w pewnym momencie Yuma się o coś potknął i spadł prosto na mnie. Przewróciłam się i walnęłam plecami o materac.. tyle dobrego że nie o podłogę. Delikatnie otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą chłopaka, który mi się bacznie przyglądał. Zarumieniłam się na samą myśl, że Yuma był nade mną.. to wyglądało dwuznacznie!
- Umm.. Yuma?.. - nie odezwał się. Złapał jedynie kosmyk moich włosów i zaczął się nim bawić - Yuma!
- Tak? - popatrzył się prosto w moje oczy.. znowu poczułam szybsze bicie serca
- Mógłbyś.. zejść? - delikatnie się uśmiechnął i położył rękę na moim zaczerwienionym policzku
- Serce ci dosyć szybko bije - kurwa! - chyba się mnie nie boisz?
- Że co? - byłam zaskoczona, myślałam że pomyśli o czymś innym.. - Nie, nie boję się ciebie
Yuma się uśmiechnął i przybliżył moja twarz do mojej, przez moment zabrakło mi tlenu.. nie mogłam oddychać.
- Cieszę się - nie minęła sekunda, a chłopak złączył nasze usta w delikatnym oraz krótkim pocałunku
Nie zdążyłam nawet zareagować, bo już się odsunął.
Milczałam, jedynie co robiłam to patrzenie się na niego. Dlaczego to zrobił? Też mu się podobam?!
- A teraz.. - znowu się przybliżył, tylko tym razem do mojej szyi.. myślałam że serce mi wyskoczy z klatki piersiowej, gdy Yuma zaczął składać pocałunki na mojej szyi
Podobało mi się to.. chociaż byłam tak zawstydzona, że nie wiedziałam co robić..
Nagle poczułam przeszywający ból, syknęłam i zrozumiałam, że Yuma wbił kły w moją szyję. Myślałam że tylko mi się to przyśniło, ale nie..
- Yuma.. - położyłam ręce na jego klatce piersiowej i próbowałam go odsunąć - Przestań
Chłopak nie przestawał, pił łapczywie a mi się zakręciło w głowie. Dotarło do mnie, że ten pocałunek miał tylko pozbawić mnie zdrowego myślenia.. zaplanował to sobie. Czuję się jak idiotka, że dałam się tak nabrać.
Użyłam swojej siły i odepchnęłam od siebie chłopaka, przez co Yuma walnął plecami o moją szafę. Był zaskoczony, nie spodziewał się takiej siły. Usiadłam na łóżku i złapałam się za szyję.
- Wyjdź.. - powiedziałam, Yuma patrzył się na mnie i nie wiedział co powiedzieć
- Eri.. - zmarszczyłam brwi, nie mam zamiaru mu teraz darować
- Powiedziałam żebyś wyszedł! - podniosłam głos, chłopak rozszerzył oczy ale wyszedł z mojego pokoju bez słowa
Byłam zła, zawiedziona, oszukana.. okropnie się czułam.
Wstałam i podeszłam do lustra aby zobaczyć to ugryzienie, ale zamiast tego zauważyłam jak moje oczy się mienią, to nie było normalne..
Co sie ze mną dzieje?
CZYTASZ
Krwawa Prawda || Diabolik lovers
VampireDwie siostry zostają zmuszone do udawania kogoś kim nie są, tylko po to aby zniszczyć rodzine Sakamakich, wrogów własnej rodziny. Chociaż nie są zbytnio zadowolone nie mają wyjścia, muszą przybrać inne nazwiska aby nikt się niczego nie domyślił. Ja...