SAKURA POV.
- To jest mundurek? - podniosłam jedną brew patrząc się na skrawek materiału - To ledwie dupę zakrywa!
Eri siedziała na moim łóżku i mnie obserwowała, przymierzyłam mundurek do szkoły nocnej, myśląc że może nie będzie aż tak źle jak sądziłam, a jest gorzej niż sądziłam.
- Tu mi zaraz majtki wyjdą! - zmarszczyłam brwi i popatrzyłam się na swoją dupę
- Sądziłem, że nosisz stringi - zesztywniałam gdy usłyszałam tuż za sobą czyjś głos - Tylko mi nie mów, że nosisz majtki w truskawki
Zanim zdążyłam się odwrocić albo coś powiedzieć, chłopak za mną złapał za skrawek spódniczki i podniósł ją do góry, a później się nachylił.
- A nie, to nie truskawki.. to kaczuszki - spaliłam się ze wstydu, gdy chłopak zaczął się śmiać
Odwróciłam się natychmiast i wymierzyłam mu soczystego plaskacza w policzek. Chłopak się jedynie uśmiechnął, po czym dotknął swojego policzka.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - podniosłam wkurzona głos
- S-Sakura!.. - Eri próbowała już zaradzić sytuacji, bo ona dobrze wie że nie panuje nad sobą, jak się zdenerwuje
- Niezły cios - chłopak w kapeluszu się nadal uśmiechnął - Ale podnosić na mnie rękę? Nie wstyd ci? Bitch-chan..
- Jak mnie jeszcze raz tak nazwiesz to pożałujesz - wysyczałam - A teraz wypad!
Zaczęłam go wypychać, chłopak nie stawiał oporu.. wiedziałam jednak, że był strasznie rozbawiony całą tą sytuacją.
- No już! - otworzyłam specjalnie dla niego drzwi, Laito stał i mi się przyglądał
- Wiedziałem, że będzie z tobą niezły ubaw - po tych słowach wyszedł, a ja zatrzasnęłam drzwi za nim
- Jebany skurwiel! - oparłam się o drzwi i próbowałam się uspokoić, Eri mnie cały czas obserwowała - Wybacz mi Eri.. wiem, że nie lubisz jak mi odwala
- Nic się nie dzieje - dziewczyna się uśmiechnęła
***
Siedziałyśmy właśnie przy stole w jadalni, ja wpatrzona w talerz z jedzeniem, a Eri zajadającą jedzenie. Jakoś nie byłam głodna, ale zostałam zmuszona tutaj przyjść..
Westchnęłam i zaczęłam się bujać na krześle, od razu okularnik posłał mi wkurzone spojrzenie, ale go totalnie olałam, po prostu bujałam się nadal.
- Uczył was ktoś manier? - w końcu zapytał, chyba biedak nie wytrzymał
- Same się uczyłyśmy - odparłam ze cwanym uśmiechem
- Właśnie zauważyłem, w ogóle nie wychowane. Jedna robi co jej się żywnie podoba, a druga je jak prosiak - prychnął pod nosem na co przewróciłam oczami
- Nie jestem głodna - oznajmiłam, czułam na sobie wzrok rudowłosego, serio jakby kobiety nigdy na oczy nie widział
- To po co przyszłaś? - mój wzrok padł na Ayato, który też nie był zbytnio zadowolony
- Zostałam zmuszona - wzruszyłam ramionami
- Jesteście za głośno.. - Shu jakby nigdy nic wstał od stołu i sobie poszedł
- No doprawdy.. z kim ja mieszkam? - Reiji złapał się za głowę
- To może ja wezmę przykład z blondyna i się ulotnie - wstałam i miałam zamiar wyjść, ale Laito mi się pojawił centralnie przed twarzą - Nie No, doprawdy? Ty szukasz u mnie jakieś atencji czy jak?
Ten typ zaczynał mnie już powoli irytować.
- Nie złość się Bitch-chan.. ja po prostu.. - nie dokończył, bo dostał ode mnie drugi raz po mordzie
I to jednego dnia.
Ayato który właśnie zajadał się jedzeniem o mało się nie zakrztusił, jak to zobaczył. Reiji nie był nawet tym przejętym i jadł w najlepsze, Subaru prychnął delikatnie wkurzony, natomiast Kanato... wbijał widelec w jedzenie. Mały psychopata...
- Ty mnie chyba polubiłaś - uśmiechnął się cwanie
- O błagam, tylko idiota by cię polubił - ominęłam go i wyszłam z jadalni
I ja tu mam spędzić nawet niewiadomo ile? Dziwne, że Eri jakoś to wszystko znosi.. bo ja już wychodzę z siebie normalnie.
Szłam korytarzem rozglądając się na wszystkie strony, nie miałam bladego pojęcia co mogłabym robić w tej wielkiej rezydencji, a też za bardzo nie znałam układu pomieszczeń.. więc wyszłam na zewnątrz, jak tu przyjechałyśmy od razu rzucił mi się w oczy ten przepiękny ogród.
Przechadzałam się między krzewami z delikatnym uśmiechem na twarzy, dziwne jednak że nie widzę ani jednego ogrodnika.. obijają się w pracy czy jak? W końcu ktoś musi podlewać te piękne rośliny..
- Co ty tu robisz? - odwróciłam głowę w kierunku najmłodszego z rodzeństwa
- Podziwiam te piękne rośliny, a co nie wolno? - podniosłam jedną brew do góry - Ten kto je wyhodował musi mieć ogromny talent
- Dzięki - wyrzucił oschle
- Nie do ciebie to było, tylko do ogrodników - skrzyżowałam ręce pod biustem i mu się przyglądałam
Był przystojny w cholerę, każdy z nich był przystojny na swój pewien sposób. U niego raczej mnie przykuły dwu kolorowe oczy.. są przepiękne.
- Żadnych ogrodników tu nie ma, ja je wyhodowałem - wzruszył ramionami i popatrzył się na róże
Zamilkłam na pewien moment.. on sam wyhodował tyle krzewów?! To jest w ogóle wykonalne?!
- Aha.. to jednak słaba robota, nawet się nie postarałeś. Krzywo je posadziłeś - zauważyłam, że na jego twarz skradł się delikatny uśmiech
Czy ja go rozbawiłam?
- Sama lepszego byś nie wyhodowała - oznajmił po chwili ciszy, a ja się oburzyłam
Bo w sumie ma racje.
- Dobra, skończ pierdolić. Nie ma czym się chwalić - odwróciłam się na pięcie i zaczęłam odchodzić, nie wiem czemu ale wydawało mi się, że chłopak się zaśmiał
Ale może mi się coś przesłyszało.
CZYTASZ
Krwawa Prawda || Diabolik lovers
VampirosDwie siostry zostają zmuszone do udawania kogoś kim nie są, tylko po to aby zniszczyć rodzine Sakamakich, wrogów własnej rodziny. Chociaż nie są zbytnio zadowolone nie mają wyjścia, muszą przybrać inne nazwiska aby nikt się niczego nie domyślił. Ja...