2.

61 5 0
                                    

SAKURA POV.

- To jest mundurek? - podniosłam jedną brew patrząc się na skrawek materiału - To ledwie dupę zakrywa!

Eri siedziała na moim łóżku i mnie obserwowała, przymierzyłam mundurek do szkoły nocnej, myśląc że może nie będzie aż tak źle jak sądziłam, a jest gorzej niż sądziłam.

- Tu mi zaraz majtki wyjdą! - zmarszczyłam brwi i popatrzyłam się na swoją dupę

- Sądziłem, że nosisz stringi - zesztywniałam gdy usłyszałam tuż za sobą czyjś głos - Tylko mi nie mów, że nosisz majtki w truskawki

Zanim zdążyłam się odwrocić albo coś powiedzieć, chłopak za mną złapał za skrawek spódniczki i podniósł ją do góry, a później się nachylił.

- A nie, to nie truskawki.. to kaczuszki - spaliłam się ze wstydu, gdy chłopak zaczął się śmiać

Odwróciłam się natychmiast i wymierzyłam mu soczystego plaskacza w policzek. Chłopak się jedynie uśmiechnął, po czym dotknął swojego policzka.

- Co ty sobie wyobrażasz?! - podniosłam wkurzona głos

- S-Sakura!.. - Eri próbowała już zaradzić sytuacji, bo ona dobrze wie że nie panuje nad sobą, jak się zdenerwuje

- Niezły cios - chłopak w kapeluszu się nadal uśmiechnął - Ale podnosić na mnie rękę? Nie wstyd ci? Bitch-chan..

- Jak mnie jeszcze raz tak nazwiesz to pożałujesz - wysyczałam - A teraz wypad!

Zaczęłam go wypychać, chłopak nie stawiał oporu.. wiedziałam jednak, że był strasznie rozbawiony całą tą sytuacją.

- No już! - otworzyłam specjalnie dla niego drzwi, Laito stał i mi się przyglądał

- Wiedziałem, że będzie z tobą niezły ubaw - po tych słowach wyszedł, a ja zatrzasnęłam drzwi za nim

- Jebany skurwiel! - oparłam się o drzwi i próbowałam się uspokoić, Eri mnie cały czas obserwowała - Wybacz mi Eri.. wiem, że nie lubisz jak mi odwala

- Nic się nie dzieje - dziewczyna się uśmiechnęła

***

Siedziałyśmy właśnie przy stole w jadalni, ja wpatrzona w talerz z jedzeniem, a Eri zajadającą jedzenie. Jakoś nie byłam głodna, ale zostałam zmuszona tutaj przyjść..

Westchnęłam i zaczęłam się bujać na krześle, od razu okularnik posłał mi wkurzone spojrzenie, ale go totalnie olałam, po prostu bujałam się nadal.

- Uczył was ktoś manier? - w końcu zapytał, chyba biedak nie wytrzymał

- Same się uczyłyśmy - odparłam ze cwanym uśmiechem

- Właśnie zauważyłem, w ogóle nie wychowane. Jedna robi co jej się żywnie podoba, a druga je jak prosiak - prychnął pod nosem na co przewróciłam oczami

- Nie jestem głodna - oznajmiłam, czułam na sobie wzrok rudowłosego, serio jakby kobiety nigdy na oczy nie widział

- To po co przyszłaś? - mój wzrok padł na Ayato, który też nie był zbytnio zadowolony

- Zostałam zmuszona - wzruszyłam ramionami

- Jesteście za głośno.. - Shu jakby nigdy nic wstał od stołu i sobie poszedł

- No doprawdy.. z kim ja mieszkam? - Reiji złapał się za głowę

- To może ja wezmę przykład z blondyna i się ulotnie - wstałam i miałam zamiar wyjść, ale Laito mi się pojawił centralnie przed twarzą - Nie No, doprawdy? Ty szukasz u mnie jakieś atencji czy jak?

Ten typ zaczynał mnie już powoli irytować.

- Nie złość się Bitch-chan.. ja po prostu.. - nie dokończył, bo dostał ode mnie drugi raz po mordzie

I to jednego dnia.

Ayato który właśnie zajadał się jedzeniem o mało się nie zakrztusił, jak to zobaczył. Reiji nie był nawet tym przejętym i jadł w najlepsze, Subaru prychnął delikatnie wkurzony, natomiast Kanato... wbijał widelec w jedzenie. Mały psychopata...

- Ty mnie chyba polubiłaś - uśmiechnął się cwanie

- O błagam, tylko idiota by cię polubił - ominęłam go i wyszłam z jadalni

I ja tu mam spędzić nawet niewiadomo ile? Dziwne, że Eri jakoś to wszystko znosi.. bo ja już wychodzę z siebie normalnie.

Szłam korytarzem rozglądając się na wszystkie strony, nie miałam bladego pojęcia co mogłabym robić w tej wielkiej rezydencji, a też za bardzo nie znałam układu pomieszczeń.. więc wyszłam na zewnątrz, jak tu przyjechałyśmy od razu rzucił mi się w oczy ten przepiękny ogród.

Przechadzałam się między krzewami z delikatnym uśmiechem na twarzy, dziwne jednak że nie widzę ani jednego ogrodnika.. obijają się w pracy czy jak? W końcu ktoś musi podlewać te piękne rośliny..

- Co ty tu robisz? - odwróciłam głowę w kierunku najmłodszego z rodzeństwa

- Podziwiam te piękne rośliny, a co nie wolno? - podniosłam jedną brew do góry - Ten kto je wyhodował musi mieć ogromny talent

- Dzięki - wyrzucił oschle

- Nie do ciebie to było, tylko do ogrodników - skrzyżowałam ręce pod biustem i mu się przyglądałam

Był przystojny w cholerę, każdy z nich był przystojny na swój pewien sposób. U niego raczej mnie przykuły dwu kolorowe oczy.. są przepiękne.

- Żadnych ogrodników tu nie ma, ja je wyhodowałem - wzruszył ramionami i popatrzył się na róże

Zamilkłam na pewien moment.. on sam wyhodował tyle krzewów?! To jest w ogóle wykonalne?!

- Aha.. to jednak słaba robota, nawet się nie postarałeś. Krzywo je posadziłeś - zauważyłam, że na jego twarz skradł się delikatny uśmiech

Czy ja go rozbawiłam?

- Sama lepszego byś nie wyhodowała - oznajmił po chwili ciszy, a ja się oburzyłam

Bo w sumie ma racje.

- Dobra, skończ pierdolić. Nie ma czym się chwalić - odwróciłam się na pięcie i zaczęłam odchodzić, nie wiem czemu ale wydawało mi się, że chłopak się zaśmiał

Ale może mi się coś przesłyszało.

Krwawa Prawda || Diabolik lovers Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz