32. Snajperka.

146 4 2
                                    

RAFAEL

— Joe spokojnie, przecież ludzie Clarka cały czas mają oko na twoich rodziców — mówię, bo chłopak jest tak zdenerwowany, że wygląda, jak tykająca bomba.

Prawda jest taka, że nie musieliśmy długo czekać na reakcję naszego prześladowcy. Zaraz po tym, jak pracownicy Clarka poinformowali nas, że ich nie dorwali i zapakowali mnie do auta, w celu zabrania do lekarza, Joe dostał smsa. Ten psychol napisał mu, że ukrycie siostry, nie było mądrym posunięciem i żeby pamiętał, że jego rodzina nie kończy się na Julie i żeby rozważył opcję wydania mu dziewczyny.

— Skoro ktoś próbował potrącić Julie, to nie cofnie się przed tym, żeby zrobić coś moim rodzicom, ja już nie wiem, czy dobrze zrobiliśmy, może jednak powinniśmy to rozegrać inaczej — brunet chodzi po swoim pokoju jak nakręcony, a ja siedzę na jego łóżku i próbuję jakoś to wszystko sobie poukładać w głowie.

— Nie mów tak, dobrze wiesz, że nie mieliśmy innego wyjścia. Julie przeszła już jedno piekło i umówiliśmy się, że będziemy ją trzymać od tego gówna jak najdalej. Naprawdę chciałbyś codziennie umierać za strachu, że może właśnie dzisiaj jest ten dzień, w którym ktoś ją nam odbierze na zawsze? — Kiedy wypowiadam ostatnie słowa, mój żołądek się zaciska, a na twarzy Walkera pojawia się grymas.

— Może masz rację, może niepotrzebnie panikuję, a on chce tylko mnie nastraszyć — Joe w końcu przystaje na chwilę, a ja przyglądam się jego twarzy. Chłopak jest już ewidentnie zmęczony tą całą sytuacją i, prawdę mówiąc, ja również.

—  W końcu go dorwiemy, a wtedy to my urządzimy mu piekło, za to, że wciągnął nas w tę pojebaną grę — mówię, czując nagle ogromny przypływ złości. Zaczyna szumieć mi w uszach, a mojej dłonie zaciskają się w pięści.

— Telefon — nagle dociera do mnie głos Joego.

— Co? — Zerkam na niego, marszcząc brwi w niezrozumieniu.

— Dzwoni twój telefon — odpowiada, a ja dopiero wtedy orientuję się, że rzeczywiście z kieszeni moich spodni wydobywa się melodyjka, świadcząca o nadchodzącym połączeniu.

Wstaję i pospiesznie wyciągam urządzenie, a kiedy widzę, kto do mnie dzwoni, moje zdenerwowanie staje się mniejsze, a usta wykrzywiają w delikatnym uśmiechu.

— Już się za mną stęskniłaś? — odbieram, nim Julie zdąży się rozłączyć. — Skończyliśmy rozmawiać godzinę temu - dodaję, śmiejąc się pod nosem.

— Oh i zapomniałeś mi wspomnieć, że przez najbliższy czas, telefon będzie naszą jedyną formą kontaktu? — Ostry ton, który wydobywa się z ust Julie od razu ściąga mi z twarzy uśmiech. Joe widząc moją reakcję, marszczy brwi i skupia na mnie swój wzrok.

— O czym ty mówisz...? — Przełykam głośno ślinę, bo to nie możliwe, żeby Clark jej powiedział. Nie tak się umawialiśmy.

— O ilu rzeczach jeszcze mi nie mówisz,co? — Głos Julie jest w tym momencie pozbawiony jakichkolwiek emocji. — Jak mogłeś ukryć przede mną fakt, że zostałeś ranny?

— Co za skurwiel! — Znowu się we mnie gotuje. Wiedziałem, że Clark jest szują, ale myślałem, że wywiązuje się z umów!

Joe widząc moją reakcję, wyrywa mi z ręki telefon, klika coś na nim, a następnie wkłada mi go z powrotem do dłoni.

— Oh, twoim zdaniem Clark jest skurwielem, a podobno, to ty pierwszy nie dotrzymałeś słowa— głos Julie rozbrzmiewa w głośniku urządzenia, a zaraz po tym słychać jej gorzki śmiech, który jest do niej tak bardzo niepodobny, że aż przechodzą mnie ciarki po plecach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie pozwolę wam zapomnieć [Wbrew sobie cz. II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz