— Mamo, przecież mówię, że w razie czego na pewno będę miała od czasu do czasu możliwość zadzwonienia, to tylko miesiąc, który minie szybciej niż myślisz — Julie już chyba piąty raz w ciągu godziny uspokaja swoją matkę, która wcale tak łatwo nie przyjęła tego, że jej córka znika na jakiś miesiąc.
Oficjalna wersja dla rodziców Julie ostatecznie jest taka, że ich nauczyciel przedmiotu związanego z survivalem wpadł na genialny pomysł, że jego studenci najlepiej nauczą się jego przedmiotu, jeśli będzie mógł ich nauczyć go w praktyce. Zatem Julie poinformowała swoich rodziców, że wyjeżdża mniej więcej na miesiąc do Leigh Woods, w którym to będą obozować i uczyć się, jak przetrwać, jeśli kiedykolwiek znaleźliby się w takich ekstremalnych warunkach. Nie wiem, jak Julie, ale my z Joe jesteśmy zachwyceni naszym geniuszem! Przecież to genialne! Rodzicie Julie nigdy się nie zorientują, że wcisnęliśmy im takiego kita!
— Dlaczego nic wcześniej nie mówiłaś, że masz w planach taki wyjazd? — matka Julie potrafi być czasami tak samo nieznośna jak i jej córka! Serio!
— Pani Walker — widząc spojrzenie Julie, którym wręcz błaga mnie o pomoc, uznaję, że to najwyższy czas spróbować jej pomóc, bo Joe się przed chwilą w bardzo elegancki sposób zmył, twierdząc, że idzie do sklepu po fajki. Debil. — Julie jest ostatnio tak zajęta nauką, że mnie to akurat wcale nie dziwi, że coś takiego jej umknęło — mówię, posyłając jej mój popisowy uśmiech, bo skoro jej córka go lubi to może na matkę też podziała?
Pani Walker patrzy przez chwilę na mnie w zamyśleniu, ale po chwili kiwa głową.
— Tutaj masz akurat racje Rafael — kobieta również posyła mi uśmiech — idę zagotować wodę na herbatę — dodaje i w końcu opuszcza pokój mojej dziewczyny, na co oddycham z wielką ulgą.
— Dziękuję — Julie siada na łóżku, oddychając z ulgą, bo tak, mam świadomość tego, jak trudne jest dla niej teraz to, że z taką premedytacją musi oszukiwać swoją matkę.
— Po to tutaj jestem, żeby ci pomóc — mówię, a następnie rozglądam się po jej pokoju, w którym wszędzie walają się jej rzeczy, kobiety pakujące się na wyjazd to coś, co zdecydowanie mnie przeraża. Serio. — Spakowałaś już wszystko? — Pytam, zastanawiając się, jak długo jeszcze będę musiał patrzeć na ten wszechobecny bałagan.
— Nie wiem, chyba tak... — Julie opiera łokcie na swoich udach, a na dłoniach podpiera głowę. — Tak naprawdę wszystko mi jedno, co wezmę i tak będę siedzieć, nawet nie wiem, jak długo zamknięta w domu Clarka — mamrocze.
Podchodzę do niej i siadam obok, a następnie obejmuję ją prawym ramieniem i przytulam jej głowę do mojego torsu, a następnie składam pocałunek na jej czole.
— Julie, dasz radę, przecież wiesz, że to dla twojego dobra. Im szybciej uda nam się dorwać tego typa, tym prędzej wrócisz do domu — mówię, marząc o tym, żeby to wszystko naprawdę jak najszybciej się skończyło, bo siedzę tutaj z Julie, a myślami cały czas jestem przy moich najbliższych, zastanawiając się, czy u nich wszystko w porządku. Jak długo mam tak jeszcze żyć? Teraz chociaż będę mógł się skupić na nich, kiedy Julie będzie bezpieczna w domu Clarka.
— A jak się nie uda? — Julie zerka na mnie z ukosa, a jej głos się łamie. — Ten człowiek pojawił się dzisiaj znikąd, jakby wyrósł z ziemi, a potem równie szybko zniknął. A może on nie jest człowiekiem, może próbujecie walczyć z duchem? — Słowa Julie sprawiają, że przez moment muszę się zastanowić nad ich sensem. Walczymy z duchem? O czym ona mówi?
— Julie z jakim duchem? O czym ty mówisz? — Pytam, ale w tym momencie już się domyślam, co moja dziewczyna miała na myśli. — Chyba nie myślisz, że to Gibson nas nawiedza? — Pytam z lekkim rozbawieniem, bo ona nie mówi poważnie.

CZYTASZ
Nie pozwolę wam zapomnieć [Wbrew sobie cz. II]
ActionCzy po śmierci Mark'a Gibsona życie osób, które on skutecznie im utrudniał, rzeczywiście wróciło do normy? Czy wszystkie osoby, które chciały wrócić do normalnego i bezpiecznego życia, do niego wróciły? A może to jest nierealne, żeby po tym wszystk...