23. Byłeś blisko

856 37 6
                                    

Tłum ludzi, głośna muzyka, ryki silników i zdecydowanie zbyt dużo testosteronu unoszącego się w powietrzu i do tego fakt, że to wszystko jest zdecydowanie nielegalne, tworzą pieprzoną mieszankę wybuchową, która sprawia, że jestem tak cholernie podekscytowany tym, co za jakiś czas się wydarzy, że aż mi głupio. Jest mi głupio, bo wiem, że nie powinienem teraz pozwalać sobie na to, żeby emocje przejmowały nade mną kontrolę, ale niestety ze swoją naturą i fizjologią nie wygrasz. 

To najlepszy czas w ciągu roku i choć mam miliony trosk, to emocje, które wzbudza to wszystko we mnie, są zdecydowanie silniejsze niż mój strach i niepewność. Gdybym tylko ja mógł wsiąść za kierownicę tego cudeńka, którym pojedzie Adrien i gdybym tylko mógł poczuć tę cholerną adrenalinę, która przejęłaby kontrolę nad całym moim ciałem... Wiem, że to cholernie głupie, ale zazdroszczę mu tego, że ma okazję wziąć udział w czymś takim.

Kroczymy tuż za Adrienem i Davidem, którzy idą na przodzie, co oczywiście wzbudza zainteresowanie wśród mijanych i znanych nam osób, a niewielu z nich wie, że osoba, która idzie tuż obok Adamsa, jest bratem Gibsona, więc nawet nie chcę wiedzieć, jak wielką sensacją byłby ten fakt, gdyby David był im wszystkim znany. Obecnie wszyscy myślą, że Adrien przyjął pod skrzydła nowego człowiek, który jakimś cudem stał się ważniejszy niż nasza trójka i ich ciekawskie spojrzenia wynikają tylko i wyłącznie z tego.

— Adams! Kupę lat! — No to się zaczyna... Ubrany na czarno, jak zwykle z idealnie ułożonymi blond włosami Brutal, którego chyba widziałem ostatni raz na pogrzebie Gibsona, właśnie zmierza w naszą stronę, a wraz z nim jego ukochana Rose i dwójka jego ludzi.

— No cześć Jackob! — Odpowiada mu bez większego entuzjazmu Adrien, ale Brutal nie zwraca na to uwagi, bo swoje zaskoczone spojrzenie zatrzymuje na Davidzie. Właśnie tego się obawiałem. Większość osób nie ma bladego pojęcia, kim jest David, ale niestety garstka osób, a zwłaszcza tych, którzy trzymali się blisko z Gibsonem, doskonale wiedzą, kim on jest.

— David! A co ty tutaj robisz? Byłem pewny, że w dniu, w którym oddałeś cały interes twojego brata Adamsowi, usunąłeś się z tego świata raz na zawsze! — Zwraca się do zdecydowanie niezadowolonego z faktu, że jego osoba wzbudza czyjeś zainteresowanie Davida.

— No, bo usunąłem — odpowiada mu obojętnie David. — Jednak w ten ważny dla Adriena dzień, przyjechałem mu okazać wsparcie — oznajmia ze spokojem, chociaż domyślam się, że w środku już wcale taki spokojny nie jest. To wszystko jest jednym wielkim blefem, a on przez najbliższe godziny, cały czas musi robić dobrą minę do złej gry.

Blondyn marszczy czoło, uważnie mu się przyglądając, ale już po chwili kiwa powoli głową ze zrozumieniem, a następnie przenosi swój wzrok z Davida na Adriena.

— Dobrze mieć takich przyjaciół, co nie? — Mówi do niego, posyłając mu szczery uśmiech, a ja słyszę, jak Charlie już nie wiem nawet który raz w ciągu dzisiejszego dnia prycha pod nosem, na co ja obrzucam go poirytowanym spojrzeniem.

Czy on chociaż raz nie mógłby się zachowywać jak normalny człowiek? Tak wiem, wymagam od debila, żeby przestał być debilem, ale cuda się czasami zdarzają. Chyba... Jedyne, o czym aktualnie marzę, to żeby się jak najszybciej stąd ewakuować i najlepiej nie spotkać już po drodze nikogo, kto będzie chciał z nami rozmawiać.

— Nie zaprzeczam, warto mieć takich ludzi obok siebie — odpowiada mu z dumą Adrien i również posyła mu uśmiech.

— O! Jest i on! — Ton głosu Brutala nagle dość znacząco się zmienia i choć jeszcze przed chwilą był on przyjazny, to teraz zabrzmiał tak oschle, że od razu przenoszę moje spojrzenie z Adriena na niego, a kiedy widzę, że patrzy z pogardą na kogoś za mną. Od razu postanawiam sprawdzić, kto wywołał u niego taką nagłą zmianę.

Nie pozwolę wam zapomnieć [Wbrew sobie cz. II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz