13. Masz gust.

951 48 13
                                    



— Adrien! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że postanowiłeś mnie odwiedzić! — Ledwo wysiedliśmy z samochodu, a Clark już znalazł się przed swoim domem. Tym razem postanowił oszczędzić nam tego całego cyrku związanego z dostaniem się do niego.

— I wzajemnie, Clark! — Odpowiada mu Adams, a ja się czuję, jakbym brał udział w jakimś przedstawieniu. Jednakże mam nadzieję, że to nie gra aktorska i Clark naprawdę darzy Adamsa sympatią i jest po naszej stronie.

— Co? Zapewne chciałbyś już zobaczyć, co dla ciebie ściągnąłem? — Zagaduje z szerokim uśmiechem.

— No nie ukrywam, że zżera mnie ciekawość — odpowiada mu Adrien i przenosi ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Od razu widać, że brunet się denerwuje, a to nie dobrze. Adams powinien nauczyć się ukrywać swoje prawdziwe emocje. Owszem, bardzo dobrze, że Adrien posiada ludzkie uczucia i odruchy, ale w tym świecie musi udawać, że ich nie posiada. Niestety takie są jego realia i jeśli pokaże wrogom swoje słabe punkty, to oni natychmiast je wykorzystają przeciwko niemu.

— W takim razie, chodźcie za mną — instruuje nas i gestem dłoni zachęca, abyśmy poszli za nim i za jego dwoma pracownikami, którzy oczywiście przez cały czas stali u jego boku i mieli nas na oku.

Adrien posyła nam znaczące spojrzenie, ale bez komentowania słów blondyna, rusza za Clarkiem, a my kroczymy u jego boku. Victor prowadzi nas na bok swojego domu, gdzie znajduje się najwyraźniej jego garaż. Kiedy stajemy pod ogromnymi, szarymi drzwiami, Clark wpisuje kod do alarmu, a zaraz po tym klika na przycisk pilota, który znajduje się w jego dłoni, a drzwi garażu zaczynają się powoli unosić, odsłaniając nam tym samym wnętrze, do którego za chwilę wejdziemy.

W pewnym momencie zaczynają ogarniać mnie wątpliwości, a co jeśli rzeczywiście to jakaś pułapka? Jednak bardzo szybko odganiam od siebie te myśli, przecież gdyby Clark chciał, to już mógłby na milion sposobów nam zaszkodzić, a jednak tego nie zrobił. Wracam od razu myślami na ziemię i próbuję dostrzec zza pleców Victora i jego ludzi, co znajduje się przed nimi, ale będzie mi dane cokolwiek zobaczyć dopiero, jak dostaniemy się do środka. Na całe szczęście wędrujące w górę drzwi w końcu się zatrzymały, a dwójka ubranych na czarno ludzi i kontrastujący z nimi w beżowym płaszczu Victor Clark wchodzą do środka. My po raz kolejny wymieniamy między sobą niepewne spojrzenia, ale raz kozie śmierci. Adrien skinieniem głowy, pokazuje nam, że wchodzimy, więc właśnie tak robimy.

Nie wiem sam, czego się tak naprawdę spodziewałem. W sumie to nawet sobie nie wyobrażałem nigdy tego, jak może wyglądać garaż wielkiego Victora Clark, a raczej jego zawartość, ale to, co zarejestrowały moje oczy przeszło jakiekolwiek wyobrażenia, jakie mogłem mieć.

W szeregu stało kilka, a raczej kilkanaście ułożonych kolorystycznie, ewidentnie drogich aut. Począwszy od wyższych i bardziej terenowych aut, a skończywszy na samochodach, którymi można by było spokojnie wystartować w wyścigach najwyższej rangi. I właśnie wtedy, kiedy mój wzrok zatrzymał się na tych cudeńkach, które są ucieleśnieniem, a raczej urzeczowieniem marzeń każdego miłośnika motoryzacji, moją uwagę przykuło jedno auto, którego widok. O MÓJ BOŻE! Błękitne, piękne, błyszczące Ferrari 488 Spider od razu przyciągnęło moją uwagę i niech to szlag! Nigdy nie sądziłem, że zobaczę to cudeńko na własne oczy. Owszem, jedni jarają się Porsche, inni woleliby sportowe BMW, ale tam stało FERRARI, piękne z sercem tak mocnym, że na samą myśl, że mógłbym, chociaż na sekundę wsiąść za kierownicę tego cudeńka, przechodzą mnie ciarki, a w ciało uderza potężna fala podniecenia.

— Ja chyba mam zwidy — mamroczę pod nosem, bo ciągle nie mogę uwierzyć w to, że Clark jest szczęśliwym właścicielem tego cudeńka. Ile ja bym dał, żeby móc chociaż raz się przejechać tym autem.

Nie pozwolę wam zapomnieć [Wbrew sobie cz. II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz