3. Zbyt miękki, aby być szefem?

1.8K 68 3
                                    

— Zapewne się domyślacie, że skoro zgromadziłem nas tutaj dzisiaj, to nie po to, żeby sobie poplotkować i napić się piwa — Adrien rozpoczął nasze spotkanie, a ja przyglądam się mu uważnie, ponieważ jego mina wskazuje na to, że jest śmiertelnie poważny, a to oznacza, że rzeczywiście ma nam do przekazania coś bardzo ważnego.

— Nie? Szkoda, już myślałem, że napiję się z rana piwka — ironizuje siedzący obok niego Charlie, na co Adams jedynie przewraca oczami.

— Dostałem informację, że za dwa tygodnie szykuje się ten najważniejsze w roku wyścig... — Oznajmia Adrien, a wypowiedzenie tych słów sprawia mu jakąś dziwną trudność, czego nie potrafię zrozumieć.

— Nie wyglądasz na zadowolonego z tego powodu... — Postanawiam delikatnie podpytać o jego dziwne zachowanie.

— A ty byś był?! — Adrien prawie krzyczy i patrzy na mnie z autentycznym przerażeniem. — To zawsze Gibson się ścigał i on miał do tego dryg, dobrze to wiemy! — Adrien pociąga nerwowo za końcówki swoich włosów. — A teraz tą osobą, która musi wziąć udział w tych wyścigach jestem ja, a ja pod tym względem nigdy mu nie dorównam. Kurwa! To będzie pierwszy wyścig, od kiedy on nie żyje i wszyscy będą się skupiali na mnie, dobrze o tym wiemy! Każdy będzie chciał zobaczyć, jak radzę sobie z tym, co po nim zostało i czy jestem tak samo dobry, jak on! Jak mam być spokojny?

— Zachowujesz się jak jakaś pierdolona cipa! I ty chcesz wypaść dobrze przy reszcie z takim zachowaniem?! — Prycha Charlie, a ja spoglądam na niego z niedowierzaniem. Kurwa! Cook w życiu by się tak nie odezwał do Gibsona. Tak, wiem, że on i Adrien byli kiedyś na równi, ale do cholery w tym momencie to nawet mnie zatkało. Jak on może tak się do niego zwracać?

W pokoju zapanowała cisza, przerywana jedynie dźwiękiem tykającego zegara, wiszącego na jednej ze ścian. Spojrzenia moje i Joego są utkwione w Adrienie, który na razie siedzi jak zamurowany. Nie mam pojęcia, jakie relacje ich łączą, ale ten ewidentny brak szacunku, jaki właśnie okazał mu Cook, nie powinien mieć miejsca. Jakoś nasza dwójka potrafiła pogodzić się z tym, że to Adrien przejął władzę nad interesami Gibsona i owszem może Adams nie sprawia swoim zachowaniem, że boimy się cokolwiek zrobić, żeby nie zaleźć mu za skórę, ale dobrze wiemy, gdzie jest nasze miejsce i nigdy nie pozwolilibyśmy sobie na takie słowa skierowane do jego osoby.

Adrien po kilku sekundach przełyka głośno ślinę i odwraca głowę w stronę Charliego, który siedzi wyluzowany na kanapie, patrzy na Adamsa lekceważąco i uśmiecha się arogancko. Widzę, jak dłonie bruneta zaciskają się w pięści, a jego klatka piersiowa unosi się szybciej niż zazwyczaj przez jego nierówny oddech.

— Coś ty powiedział? — Syczy wreszcie przez zęby i piorunuje wzrokiem blondyna.

— To, co słyszałeś — odpowiada mu Charlie z obojętnością. — Zachowujesz się w tym momencie jak ciota i ktoś musiał ci to uświadomić. — Oznajmia, podrywa się z kanapy i staje nad Adrienem, a jego mięśnie wyraźnie się napinają. — Jesteś kurwa naszym szefem, czy frajerem bez jaj, który trzęsie portkami, bo będzie musiał się ścigać z najlepszymi i boi się, że słabo przy nich wypadnie?! — Wrzeszczy, a ja po raz kolejny nie wierzę, że on to robi. Charlie wrzeszczy na naszego szefa, jakby dalej byli zwykłymi współpracownikami.

Obserwuję w napięciu całą tę scenę i zastanawiam się, jak do cholery zareaguje Adams? Pierwszy raz widzę go w takiej sytuacji mimo tego, że oficjalnie jest naszym szefem od pół roku, to nigdy nie byłem świadkiem takiego zachowania wobec jego osoby. To chore, ale ciągle gdzieś w tyle głowy mam wspomnienia Gibsona i tego, jak on reagował w takich sytuacjach.

Mark był chorym pojebem, ale jedno trzeba mu przyznać, jego ludzie darzyli go szacunkiem, nawet jeśli był on powodowany strachem przed jego osobą, to każdy wiedział, co może się stać, kiedy ktoś odezwie się do niego w ten sposób. A Adrien? Adrien owszem był naszym szefem, ale on kieruje się zasadą wzajemnego szacunku i obdarza nas nim, ale oczekuje tego również od nas. A teraz, kiedy ten pajac zwraca się do niego w taki sposób, totalnie nie jestem w stanie przewidzieć tego, jak brunet zareaguje.

Nie pozwolę wam zapomnieć [Wbrew sobie cz. II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz