24. Julie musiałaby zamieszkać u mnie

913 45 5
                                    


— No to słucham, co jest aż tak ważne, że nie mogliśmy z tym poczekać do jutra? — Clark, który zgodził się przerwać swoje świętowanie w barze, do którego udał się wraz ze swoimi oficjalnymi przyjaciółmi z naszego świata zaraz po wyścigu, stoi właśnie przed nami z dłońmi skrzyżowanymi na klatce piersiowej i mierzy nas swoim przebiegłym spojrzeniem.

Tak, Clark jednak dotrzymał słowa i przejął teren na handel od człowieka, który jest jednym z tych mniej znaczących osób w tym świecie i tak naprawdę nie zagraża nikomu swoją działalnością. Oczywiście jego decyzja wzbudziła ogólne zamieszanie, bo to oznacza, że oficjalnie Clark nie zalazł nikomu znaczącemu za skórę, a tym bardziej wszystkich zdziwił fakt, że Victor nie zamierza kontynuować walki o teren z Adrienem. Oczywiście nie obyło się bez ciekawskich pytań: dlaczego? I mimo tego, że Victor nie musiał się nikomu tłumaczyć, to wyjaśnił wszystkim swoją decyzję tym, że ten teren graniczył z jego terenem i wkurzało go to, że co jakiś czas, któryś z ludzi tego człowieka pałęta się po jego terytorium i próbuje tam sprzedawać prochy. Tylko tyle i aż tyle.

I takim oto sposobem my musieliśmy jakoś dotrzeć do Clarka po zakończonych wyścigach, co nie było łatwe, bo oczywistym faktem jest to, że Adams także świętuje swoje dobre, drugie miejsce w wyścigach. I oczywiste jest także to, że my musimy świętować razem z nim. I tylko podstępem udało nam się wymknąć na jakąś godzinę z baru, w którym to już tradycyjnie przesiadywał Gibson wraz ze swoimi przyjaciółmi: Tyranem, Brutalem i Loczkiem, którzy dzisiaj również dołączyli do Adriena i właśnie wspólnie upijają się do nieprzytomności. Niby mogliśmy poczekać do jutra z tą rozmową, ale tak naprawdę w tej walce o życie, nie ma ani chwili do stracenia, więc musimy dowiedzieć się, czy Clark w ogóle chce nam pomóc już dziś, już teraz, zaraz...

— Nie wiem, czy dla ciebie jest to aż tak ważne, ale dla nas jest to dosłownie sprawa życia lub śmierci — odpowiada mu poważnym tonem Joe, na co Clark marszczy swoje czoło i przygląda nam się jeszcze uważniej.

— I przyszliśmy z tym do ciebie, bo sam kilka razy już mówiłeś, że jeśli kiedyś będziemy potrzebowali twojej pomocy, to ty nam pomożesz, a zwłaszcza jeśli sprawa będzie dotyczyła Julie... — ja również dodaję coś od siebie, a ostatnie słowa mówię już tak cicho, że nie jestem pewny, czy Clark je usłyszał. Jednak widzę, że mięśnie na jego skrzyżowanych ramionach napięły się, choć jego wyraz twarzy pozostał bez zmian i już wiem, że Victor usłyszał wyraźnie, że chodzi nam głównie o Julie.

— Czyli jednak miałem rację... — wzdycha Clark i patrzy w tym momencie na Joego. — Wiedziałem, że coś cię martwi, Joe — dodaje, a ja nie mam zielonego pojęcia, o co chodzi, jednak nie zamierzam teraz w to wnikać. — W co wy się znowu wplątaliście i dlaczego biedna Julie znowu musi na tym cierpieć? — Pyta po chwili i tam razem przejeżdża wzrokiem po każdym z naszej trójki.

— Widzisz, Clark... — Tym razem David postanawia się odezwać, biorąc przed tym głęboki wdech. — Wszystko zaczęło się ode mnie...

David postanowił przedstawić Clarkowi w jak największym skrócie problem i zagrożenie, z jakim przyszło nam się zmierzyć i tym samym wyjawił mu naszą największą tajemnicę związaną z morderstwem Gibsona, bo niestety, ale to jest kluczowy fakt w tej całej sprawie, którego nie mogliśmy pominąć.

— I właśnie dlatego przyszliśmy z tym do ciebie, bo sami już nie jesteśmy w stanie zapewnić Julie bezpieczeństwa, a tym bardziej dorwać tego psychola — David kończy swoją wypowiedź, patrząc niepewnie na Clarka.

— Kurwa! Wy chyba jesteście jakimiś cholernymi magnesami, które przyciągają kłopoty! — Clark patrzy na nas z niedowierzaniem, ale jednocześnie słychać w jego głosie przejęcie. — Jednak nie wiem, jakiej wy konkretnie oczekujecie ode mnie pomocy? — Pyta, unosząc przy tym w górę lewą brew i lustruje nas wszystkich wzrokiem. A wtedy spojrzenia Joego i Davida skupiają się na mnie, bo przecież to ja to ostatecznie wymyśliłem, dlatego tez postanawiam zabrać głos.

Nie pozwolę wam zapomnieć [Wbrew sobie cz. II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz