14.Przestań się bawić w psychologa

1K 44 7
                                    

— No i super! Jest twoje! — Clark klaszcze w dłonie, a zaraz po tym wkłada rękę do kieszeni swoich spodni, a z nich wyciąga kluczyki, na których widnieje to wspaniałe logo. Czarny koń na żółtym tle. Coś pięknego... — Proszę bardzo! — Mówi i wyciąga dłoń z kluczykami w stronę Adriena, uśmiechając się przy tym zachęcająco. Ten niepewnie chwyta je w dwa palce, a następnie spogląda na nie, wciąż nie dowierzając, że naprawdę trzyma kluczyki do tego cudeńka w dłoni i, prawdę mówiąc, do mnie to również jeszcze nie dotarło. Clark naprawdę dał mu to cudne Ferrari?!

— Nie zrozum mnie źle — Adrien po chwili odrywa swój wzrok od trzymanych przez siebie kluczyków i spogląda niepewnie na Clarka. — Ale chciałbym, żeby Watson trochę obejrzał to auto, nim stąd wyjedziemy — oznajmia. — Po prostu chcę mieć pewność, że wyjedziemy stąd sprawnym samochodem... — dodaje i widzę, jak przez jego twarz przelatuje grymas, świadczący o tym, że boi się tego, jak zareaguje Clark i cóż, prawdę mówiąc, ja też zaczynam się lekko stresować. Co, jeśli on odbierze to, jako całkowity brak zaufanie do niego?

Twarz blondyna nie wyraża żadnych emocji, co zdecydowanie nie dodaje nam otuchy, patrzy tym swoim zimnym wzrokiem na twarz Adriena, nie odzywając się. Cholera! Czy to jest ten moment, kiedy powinniśmy grzecznie podziękować mu za spędzony czas i się ewakuować? Oby nie... Po chwili jednak na twarzy Clarka pojawia się uśmiech, ale czy ten uśmiech rzeczywiście jest dobrym sygnałem?

— Spokojnie Adrien — odzywa się, a w jego głosie słychać rozbawienie. — To właściwie jest już twoje auto, więc możesz robić z nim, cokolwiek ci się podoba, więc jeśli chcesz, żeby Rafael je obejrzał, to jest to już tylko i wyłącznie twoja sprawa — informuje go i wzrusza ramionami, na znak tego, że naprawdę go to nie rusza i wcale nie odebrał tego w taki sposób, w jaki się obawiałem, że odbierze pytanie Adamsa.

— Wspaniale — odzywa się brunet i widać, że naprawdę odpowiedź Clarka przyniosła mu ulgę. — Zatem Watson — odwraca się w moją stronę i wyciąga w moim kierunku kluczyki, czym sprawia, że moje serce zaczyna szybciej bić z podekscytowania. — Zajmij się tym autem — oznajmia, a ja prawie wyrywam mu z dłoni klucze do tego cudeńka i od razu ruszam w jego kierunku.

— W takim razie proponuję, żebyś wyjechał samochodem na plac przed moim domem, Rafael — Clark odzywa się, kiedy już stoję przy drzwiach pojazdu, czym sprawia, że odwracam głowę w jego kierunku. — Nie, żebym ci nie ufał, ale w tym czasie zabiorę twoich towarzyszy na mały poczęstunek, więc wolałbym, żebyś sprawdził sobie to auto na zewnątrz, a jak skończysz badać samochód, to do nas dołączysz — oznajmia, a mnie jest wszystko jedno, byle jak najszybciej wsiąść do tego cuda.

— Luz — rzucam krótko i od razu naciskam na odpowiedni przycisk na pilocie, dołączonym do kluczyków w celu odblokowania drzwi.

— W takim razie, widzimy się już w domu — informuje mnie Clark. — Joe, Adrien, zapraszam do mnie — zwraca się moich towarzyszy, a ja już nawet nie słucham ich dalszej rozmowy, bo czuję, jak z podniecenia szumi mi w uszach. Tak, jaram się tym autem, jak wariat, ale każdy ma prawo mieć jakieś zboczenia i słabości, prawda?

Otwieram drzwi Ferrari, a siedzenia obite jasną skórą od razu wprawiają mnie w zachwyt. Mimowolnie uśmiecham się pod nosem i wciskam się za kierownicę pojazdu. Spoglądam na czarnego konia na żółtym tle, umiejscowionego na środku kierownicy i cholera no, nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem aż tak bardzo podekscytowany! Wkładam kluczyk do stacyjki, naciskam przycisk odpalający silnik i o mój słodki Jezu!

— Ale czad! — Nie jestem w stanie zatrzymać okrzyku, który wychodzi z moich ust. Nigdy w życiu nie słyszałem tak pięknego dźwięku. Ten ryk budzącego się do życia silnika jest jak miód dla moich uszu. Czuję, jak adrenalina od razu napływa do moich żył, a na razie mam jedynie wyjechać z tego przeklętego garażu, a ja najchętniej już bym sprawdził, co to maleństwo potrafi. Na próbę wciskam pedał gazu i ja pierdole, nie wytrzymam! Co za dźwięk!

Nie pozwolę wam zapomnieć [Wbrew sobie cz. II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz