Przez całą resztę wakacji unikałam Adriena jak się tylko dało. Raz się pocięłam i do teraz, do pierwszych dni szkoły mam podbite oko. Tia... No ale poza tym było spoko. Kilka razy spotkałam się z moją przyjaciółką, która nadal nie wie o Santanie i raz nawet się z nią przytuliłam.
Tak. Chwalę wam się przytulaniem.
Dlaczego? Bo kiedyś, bardzo bardzo (nie)dawno temu osoba, która dawała mi poczucie bezpieczeństwa właśnie w przytulasach poszła do mojej matki. Aha. Zaczynając o rodzicach - mój ojciec trafił za kraty. Na trzy lata. Nadal ma mnie utrzymywać, o pieniądzach decyduje sąd. Pewne jest to, że co miesiąc będzie wpłacana do apartamentu kwota, którą wymaga Adrien.
I uwaga, bo dostaniecie zawału tak jak ja gdy to postanowiłam: Zamieszkałam. U. Pieprzonego. Adriena. Santana.
Kurwa, rozumiecie to?
I teraz może się wam nie sklejać. Unikałam swojego współlokatora jak tylko mogłam, a z Lilką spotkałam się tylko kilka razy. Jak?
No otóż, kurwa, poszłam tam do niego dwa dni przed szkołą. Generalnie mieszkam w jego pokoju gościnnym.
Raz zapytał się mnie:
- Dlaczego się upiłaś?
Na pozór spokojny, oczywiście. Z resztą, czego tu się spodziewać? Adrien to Adrien.
- Żeby uporać się z pożegnaniem Bajki.
- To nie jest rozwiązanie.
- Jest, panie Santan. Dla mnie jest, bo odlatuję i jest zajebiście.
- To jeżeli doprowadzasz się do takiego stanu, to nie wracaj do tego apartamentu, bo usuwasz mu gwiazdki. Psujesz opinię. Wiesz, co ostatnio dostałem? Zgłoszenie, że jakiaś dziwka się tu dobija. Wiesz czyje było zdjęcie? Twoje. Noce możesz przeczekać w barze, gdzie rano się zmyjesz i wtedy do mnie wrócisz, jasne?
- To nie będę wracała w ogóle. Pójdę w ślady ojca. Bycie pijakiem nie jest złe.
- Zamknij pizdę, bo nie lubię atencjuszek. Jeżeli chcesz otrzymać pomoc, to zgłoś się do poradni. Tak trudno zrozumieć?
Czułam do niego dystans. Dla mnie był jak wkurwiający współlokator. Bo był wkurwiającym współlokatorem.
No i tym razem znowu pojechałam do szkoły. Ale już nie swoim autem. Rano skarżylam się do Lili na ból głowy. Adrien to usłyszał i powiedział, że nie będę prowadziła, bo jeszcze mnie ogłuszy i spowoduję wypadek . Idiota. On pewnie milion razy prowadził z bólem głowy. I jakoś żyje.
- Co ty się tak o mnie martwisz? Mam dwadzieścia lat.
- Niedoszłe. - upił łyk swojej czarnej kawy.
- Rocznikowo. Irytujesz mnie.
- Ty mnie też, nie przejmuj się. - powiedział spokojnie, co jeszcze mnie napędzało.
- Naprawdę jesteś wkurwiający. Mam cię dość.
- I vice versa. - siorbnął.
- Uczysz mnie kultury a sam siorbiesz. Jesteś hipokrytą.
- Ty też. - odbił piłkę.
- Kurwa, nie odbijaj tej jebanej piłeczki! - krzyknęłam.
- To przestań ją rzucać. - pierwszy raz uniósł wzrok znad telefonu i odstawił kubek.
- To przestań ją odbijać!
- Nie. To ty ją rzucasz. Odpieram atak. Tak jak mówilem, jestem kurwa niezniszczalny.

CZYTASZ
details.
RomanceNazywam się Sara Brandon. Mój ojciec wykupywał mi mieszkanie w apartamentowcu na czas studiów. Przez moją nienawiść do niego przeprowadziłam się do właściciela. Niebezpiecznego, tajemniczego, nieodgadniętego, zabawnego i czułego mężczyzny.