Spodobało mi się to. Po naszej chwili namiętności ocknęłam się, odskoczylam i walnęłam Santana z plaskacza.
Spoważniał.
Oho...
- Co ty zrobiłeś?!
- Oddałaś pocałunek.
- Odruchowo.
- Powiedz mi.. - zbliżył się twarzą do mojej, co spowodowało ściszenie i zniżenie jego tonu. - tylko szczerze, bo wiem, kiedy kłamiesz.
- No?
- Czy te usta ktoś kiedyś całował? Oprócz mnie?
- No.. nie.
Poczułam jego kciuk przejeżdżający po mojej miękkiej, wiśniowej wardze, zostawiając po sobie przyjemny ślad. Za chwilę jego ciepła dłoń muskała mój policzek.
- A ktoś cię kiedyś dotykał.. tak jak ja teraz?
- Nie.. - powiedziałam szeptem.
- Jesteś dziewicą? - zapytał.
- Tak. - powiedziałam tak cicho, że sama ledwo się usłyszałam.
- Czyli jesteś krystalicznie czysta. Nieoszlifowany diament trafił w moje ręce. Prawda?
- Twoje ręce? - parsknęłam śmiechem. - Nigdy nie będę w twoich rękach.
- Już jesteś, panno Brandon.
- Ależ panie cymbał, proszę nie kłamać.
Adrien uśmiechnął się na określenie "cymbał".
- Nie kłamię, Saro. Będąc w moich objęciach otrzymasz czułość, której nie otrzymałaś jeszcze nigdy. Będziesz dla mnie delikatna jak stokrotka w środku wichury. Będziesz chroniona i bezpieczna. Ze mną będziesz najszczęśliwsza na świecie. Obiecuję pani, panno Brandon.
Zapamiętajcie sobie te słowa.
- Mam w dupie pana obietnice, panie Santan.
Wstałam.
- Zawiezie mnie pan do domu, czy chce się panu płacić za taksówkę.
- Zawiozę, panno Brandon. - wstał z gracją i poszedł ze mną do swojej bryki.
Zapięłam pasy. Zauważyłam, że Santan gdy jest rozluźniony jedzie z jedną ręką na kierownicy. Drugą zazwyczaj trzymał na udzie. Jechał bezpiecznie. No i Sarze musiało coś odjebać. Zaryzykowałam i swoją zimną dłoń wplotłam w jego ciepłe palce. Zaopiekował się moją małą dłonią. Bawił się moimi palcami, a ja mu na to pozwalałam. Moja wewnętrzna bogini się odzywała. Przez moje ciało przechodziły przyjemne prądy.
W końcu przesadziłam. Położyłam się na nim, wyginając się, aby nie dotknąć skrzyni biegów. Adrien zaczął głaskać moje ciało. Włosy, ramiona, ręce, żebra, talię, biodra. I tak krążył. To było dla mnie bardzo przyjemne, choć w głębi duszy wiedziałam, że nie powinnam, i że spieprzyłam. No ale Santan był w cholerę pociągający. Wiedziałam też, że mu nie przeszkadzam i nie robię tym większych problemów. Nawet przymknął oko na to, że w tym celu się odpięłam. Chciał mnie dotykać. Dobrze o tym wiedziałam, ale musiałam postawić jakieś granice. Granice, z którymi mialam problem. Przyjemne, ciepłe prądy opuściły moje ciało, gdy Adrien zmienił bieg i powiedział;
- Wysiadaj, jesteśmy w domu.
Zamiast nich wstąpiły we mnie zimne i nieprzyjemne dreszcze. Santan czekał, aż się podniosę.
- Sara?
- M-m. - zaprotestowałam.
- Co?
- Jeszcze... - wymamrotałam.
CZYTASZ
details.
RomanceNazywam się Sara Brandon. Mój ojciec wykupywał mi mieszkanie w apartamentowcu na czas studiów. Przez moją nienawiść do niego przeprowadziłam się do właściciela. Niebezpiecznego, tajemniczego, nieodgadniętego, zabawnego i czułego mężczyzny.