KARACZANY

692 12 19
                                    

Szósty grudnia był u nas orginalny. Nie bawiliśmy się w jakiś wystrój, bo po co. My mieliśmy siebie.

- Cieszę się, że ty gotujesz. - zaczęłam. - Ale ja też od czasu do czasu mogłabym coś zrobic. - powiedziałam wyjmując kurczaka z rożna z piekarnika.

- Ja ci nie zabraniam. A ostatnio zrobiłas mi tosty więc ten miesiąc masz już z głowy.

- Ej, no, Adrien! - pisnęłam.

- Dobra, dobra. Lubię gotować i nie zabierzesz mi tego.

- Ale ja też czasami chcę się popisać.

- A chcesz założyć własną restaurację? - zapytał totalnie z dupy.

- Co? - zapytalam marszcząc brwi.

- Założylibyśmy restaurację powiązaną z naszym nazwiskie-

- CO?! Naszym nazwiskiem? NASZYM?

Uśmiechnął się.

- Dalibyśmy tam nasze przepisy, mielibyśmy ekskluzywną ogromną i popularną restaurację, zarabialibyśmy dziesiątki, jak nie setki tysięcy.

Dodał potem coś w jakimś innym języku.

- Ten co tylko o pieniądzach myśli. - przewrócilam oczami.

Usiadłam naprzeciwko Santana lekko się uśmiechając.

- Dlaczego zawsze jesteś w tym swoim kubraczku? - zapytałam, gdy skończyliśmy jeść.

Mizialam go stopą po jego stopie.

Tak, wiem, jak to obleśnie brzmi, mieliśmy skarpetki i miałam ubaw bo go to łaskotało i było to jedyne miejsce, gdzie ledwo ukrywał reakcję na łaskotki. Kąciki ust mu drżały.

- To strój służbowy, a nie kubraczek.

- Oj tam, oj tam. Są święta, nie? Więc nie pracujesz.

Nogi wyciągnęłam bardziej w jego stronę. Łydkami zablokowalam jedną z jego nóg. Spojrzal na mnie spod byka, lekko się uśmiechając. Dyskretnie się schylił, szybko złapal mnie za kostkę i zaczął łaskotać.

Tak się śmiałam, że spadlam z krzesła. Adrien aż się przeraził.

- Ojej, wszystko dobrze?

- T-tak.. - starałam się uspokoić.

- To łaskoczemy dalej.

Złapał obie moje kostki i przy moim głośnym wrzasku;

- NIEE!

przyciągnąl mnie do siebie.

Zaczął łaskotać po całym ciele.

- Ej, ej, stop! ADRIEN! - wrzasnęłam.

Przysunął mnie sobie pod noc.

- Co?

Przyssałam się do jego ust, obejmując rękoma jego szyję.

- Kocham cię. - wymamrotałam. Wymskło mi się.

Oderwał się ode mnie. Patrzył na mnie jak na ducha.

Zjebałam.

- Przepraszam, wymskło mi się ja tak.. w sensie.. no, jakby.. - plątał mi się język.

Moje pierdolenie zamknął pocałunek Adriena.

- Ja wiem, że dziwka ze mnie, powiedziałam to pod wpływem emocji.

Widziałam wątpiący uśmiech Adriena.

- Nie mów, że jesteś dziwką, bo nie jesteś. - podniósł mnie, wziął na ręce i zaniósł na kanapę.

details.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz