- Saro Brandon.
O kurwa, co tak formalnie?
- Tak?
- Prosze. - dał mi bordowe płaskie pudełko.
- Co to?
- Otwórz.
Otworzyłam. Otworzyłam buzię. Rozdziawiłam ją, Adrien się zaśmiał i musnął mój podbródek zgiętym palcem wskazującym, abym ją zamknęła. Posłuchałam się go.
- Co. To. Jest?
- Moja karta kredytowa.
- Po co mi ona?
- Musisz uczcić swoje urodziny, nie?
- Ale co ja mam z tym zrobić?
- Kupić sobie co chcesz.
- Ale ja nie chcę niczego, a jak ją zniszczę?
- Ja mam swoją.
Ona była przeźroczysta. Wyglądała jak ze szkła, ale...
- Z czego ona jest? A jak ją zbiję?
- Diament.
Znowu otworzyłam buzię.
- Cicho. - powiedział i znowu mi ją zamknął.
- Adrien, ja nic z niej nie wydam. A jak przesadzę?
- Nie przesadzisz.
- Nie, Adrien. - zamknęłam pudełko. - Nie mogę tego wziąć.
Wyciągnęłam pudełko w jego stronę. On moją rękę cofnął odpychając ją i powiedział;
- Pięćdziesiąt kafli.
- Co?
- Tyle masz wydać. Conajmniej.
- A mogę kupić noc w twoim hotelu?
- Nie.
- Dlaczego?
- Sto tysięcy.
- Nie, Adrien!
- Sto tysięcy, inaczej będziesz miała kłopoty.
I odszedł.
- Nie jedziesz ze mną? - zapytałam.
- Jadę, ale muszę się odświeżyć.
- Brałeś prysznic chwilę temu... Jak wróciliśmy do domu to zjedliśmy obiad i poszedłeś pod prysznic, od tego czesu minęło pół godziny.
- Ale przy takiej stokrotce muszę być pachnącym gentlemanem, nie?
- Ej, jakiej stokrotce?
- No wiesz, stokrotki są śliczne, delikatne, drobne i ładnie pachną.
Zarumieniłam się.
- No co? - podszedł do mnie.
Za blisko, żeby nie zrobiło mi się gorąco.
- Spadaj się myć. - powiedziałam.
Otrzymałam czuły pocałunek. Gdy się odwrócił strzelilam mu kopa w tyłek. Udał, że się tym nie przejął, a gdy juz zrezygnowałam gwałtownie zdjął marynarkę, rzucił ją na ziemię, odwrócił się do mnie i porwał mnie na ręce. Położył mnie na kanapie i zaczął swoje tortury.
Łaskotał mnie totalnie wszędzie. Spadłam z kanapy na podłogę na co raz bardziej sprawną nogę.
- Wszystko w porządku?

CZYTASZ
details.
RomanceNazywam się Sara Brandon. Mój ojciec wykupywał mi mieszkanie w apartamentowcu na czas studiów. Przez moją nienawiść do niego przeprowadziłam się do właściciela. Niebezpiecznego, tajemniczego, nieodgadniętego, zabawnego i czułego mężczyzny.