🥀~Rozdział 3~🥀

140 19 5
                                    

🥀~Lot~🥀

Perspektywa Christophera

Kiedy się zgodziłem na udział w tej misji nie sądziłem, jak to wszystko się potoczy. Dostałem tylko cienką teczkę z zaginionymi. Jak się okazało piloci przewozili ważnych generałów, ale bardziej mnie zaciekawiła dziewczyna, która była stewardessą. Rzadko się zdarzało, że komuś była potrzebna kobieta.

Jednak to nie było najgorsze. Kiedy stałem przed domem rodzinnym już wiedziałem co tam zastałem. Nie miałem zbytnio czasu. Za chwilę miałem jechać do bazy i wyruszyć, żeby nie marnować czasu. Teraz on był najgorszy. Z każdym dniem malała szansa na ich znalezienie.

Mama przekazała tacie i siostrze, że znów wylatuje, czułem, że ona nie zniesie tego najlepiej. Cały czas martwiła się o mnie.

— Nie leć, proszę zostań — usłyszałem od razu, gdy przekroczyłem próg domu. — Ta misja może być niebezpieczna.

Siostra od razu do mnie dobiegła, a w jej oczach pojawiały się łzy. Nie chciałem tego, ale musiałem to zrobić. Po to byłem szkolony.

— Wiem kochanie, ale wiesz, że zawsze wracać do ciebie. To się nie zmieni. Za niedługo znów będziemy razem — przytuliłem się do niej, ale ona nie była przekonana.

Ale musiała mi uwierzyć na słowo, nawet jeśli ja w to nie wierzyłem. Ja nie byłem pierwszy, wiele osób zniknęło podczas tego zadania, a ja mogłem być kolejnym. Kiedy oderwałem się od siostry, podszedłem do mamy i się również przytuliłem, spojrzałem na ojca, który tylko się na mnie na chwilę zawiesił wzrok. Tak jak myślę, on nigdy nie będzie ze mnie dumny.

Ostatni raz pożegnałem się z mamą i siostrą, po czym wyszedłem z tego domu. Wsiadłem w samochód i ruszyłem do bazy, gdzie czekał na mnie mój samochód.

Gdy dojechałem już na mnie czekali, przebrałem się w swój strój, po czym ruszyłem do mojego przyjaciela.

— Znów się spotykamy — usłyszałem, gdy sprawdzałem samolot. Odwróciłem się i lekko się uśmiechnąłem.

— No nie mogę uwierzyć, sądziłem, że już cie więcej razy nie zobaczę — zaśmiałem się i podszedłem do dobrego kumpla że szkoły.

- A jednak, będę czuwać nad tobą — zaśmiał się, a ja pokręciłem głową.

Cieszyłem się, że to właśnie on będzie miał mnie na radarze. Może nie widzieliśmy się długo, ale czasami dobrze było nie robić sobie wrogów.

— Jesteś pewien, że chcesz tam lecieć? — zapytał Sonny, a ja się skrzywiłem.

— Ktoś musi to zrobić, a wiesz, że byłem najlepszy — na moje słowa, on prychnął, a ja pokręciłem głową.

— Nie zmieniłeś się.

To była prawda, ale na rozmowy już nie było czasu. Czas było ruszać. Wsiadłem do maszyny, po czym dałem sygnał i już byłem w powietrzu.

Liczyło się tylko teraz samolot i ja oraz misja...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐖 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐞𝐭𝐫𝐳𝐮"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz