🥀~Rozdział 20~🥀

78 13 4
                                    

🥀~Samolot~🥀

Perspektywa Christal

Człowiek uczy się całe życie, nawet jeśli sądzimy, że już mamy kwalifikacje i nie musimy nic robić. Niestety tak nie jest. Nagle przychodzi moment co musimy zmienić nasze dotychczasowe zainteresowanie...

Starałam się zapamiętać wszystko co mówił Christopher, ale gdy wsiadłam do samolotu, czułam się strasznie, nagle nic nie wiedziałam. Patrzyłem, jak pozostali zajmują swoje miejsca, a ja miałam ochotę się rozpłakać.

— Christal — usłyszałam i spojrzałam na swoją prawą stronę.

— Ja nie dam rady, nie rozumiem jak mam ruszyć, a co dopiero wystartować — wyznałam łamiącym się głosem. — Jestem beznadziejna.

— Spokojnie, polecieć teraz z tobą? Jeśli polecisz i nie będziesz w stanie pilotować w porządku, będziesz leciała ze mną. Ale dasz radę. Teraz jeszcze raz pokaże ci co do czego służy — wyznał, a ja poczułam ulgę.

Zamknęłam na chwilę oczy i spróbowałam sobie przypomnieć filmik i słowa taty, który wcześniej też mi pokazywał. My nie mieliśmy łatwo, bo musieliśmy się nauczyć tego szybciej. Jednak czasami tak już było.

— W porządku — powiedziałam, a on się uśmiechnął.

Nie był na mnie zły, że od nowa musiał wszystko tłumaczyć za co byłam mu wdzięczna. Kiedy wszystko zrozumiałam, usiadł z tyłu i zaczął jeszcze mi mówić co mam robić. Dzięki niemu czułam się dobrze i pewniej. Jednak pierwszy start był trudny, najgorzej się bałam, że wpadniemy do morza.

— Widzisz nie jest tak strasznie — odezwał się Christopher, a ja się uśmiechnęłam. Trzymałam już lżej ręce na przełącznika.

— Dziękuję, może to nie jest takie złe. Tata mi mówił, że to mamy we krwi, ale i tak się bałabym sama lecieć, nie jestem aż tak dobra, jak ty i Santa i Oliwier.

— Ale zastanów się — powiedział, po czym połączył się z chłopakami. — Jak tam? Dajecie radę?

Westchnęłam cicho, po czym skupiałam się na drodze, za chwilę mieliśmy przećwiczyć strzały. Nie mogłam uwierzyć, że to ja prowadziłam samolot, było mi ciężko w to uwierzyć, jednak może byłam na właściwym miejscu. Praca stewardessy nie była zła, ale teraz czułam się lepiej.

— Dobra Christal teraz się skup ile dasz rady, wiesz który przycisk uruchamia rakiety?

— Tak — odruchowo przeniosłam na nie dłoń.

— Teraz wyczuj moment, kiedy strzelić w punkt, po tym zostanie wysłana atrapa samolotów wroga, którym naszym celem będzie jej zestrzelenie.

Zrozumiałam przekaz, ale dobrze zdawałam sobie sprawę, że to nie jest prawdziwa walka. Czułam, że nie będę chciała aż tak zaryzykować życiem innych. Chociaż teraz dobrze było siedzieć w kokpicie samolotu, to wolałam być na miejscu co wcześniej.

Może zachowałam się, jak tchórz, jednak wolałam nim być niż stracić przyjaciół...

*********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐖 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐞𝐭𝐫𝐳𝐮"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz