🥀~Rozdział 13~🥀

87 14 0
                                    

🥀~Wspomnienia~🥀

Perspektywa Chrystal

  W swoim życiu nigdy nie przeżyłam takiego stresu, jak tutaj. Każdego dnia modliłam się o to, żeby wrócić do taty, nawet jeśli był srogi i nie zawsze był że mną. Jednak zawsze miałam nadzieję, że kiedyś się uda stąd wydostać.

Pamiętam, kiedy spokojnie wyruszyliśmy na nasz lot, witałam gości, a potem podawałam im przystawki. Kochałam latać, dzięki temu czułam się, jakby miała skrzydła. Od małego było to moje marzenie. Chociaż mało o tym ktoś wiedział.

Gdy dostałam się do stewardess, to był najlepszy dzień w życiu. W końcu nie musiałam siedzieć sama w domu i myśleć nad tym, czy mój tata wróci do domu. Jednak takie jest życie dzieci mundurowych, zawsze jest ryzyko, gdy wyruszają na misję, to może być nasze ostatnie spotkanie.

Wszystko się potoczyło szybko, gdy miałam mieć ostatni lot przed urlopem. Obiecałam przyjaciółce, że w końcu pobędziemy razem. Jednak wszystko się zmieniło, gdy wylecieliśmy na bezpieczną odległość od ziemi.

Piloci informowało nas, że nie powinno być turbulencji, gdy nagle podleciały do nas samoloty myśliwskie. Na początku sądziłam, że to są nasi i mają jakieś ćwiczenia. Niekiedy się tak zdarzało, ale teraz nie było tak łatwo.

Okrążyli nas, po czym musieliśmy obniżać lot. Zazwyczaj byłam osobą o mocnych nerwach, ale w takich sytuacjach, sama się bałam. Chociaż próbowałam uspokoić pasażerów, że wszystko będzie w porządku, każdy widział do czego to wszystko zmierza.

Gdy nas wzięli do nie woli, nie miałam pojęcia co zrobili z pasażerami, ale miałam same najgorsze myśli. Nas wrzuciło do jakiegoś pomieszczenia, ale wcześniej nieźle oberwaliśmy po głowie, ciężko było mi zrozumieć gdzie jestem. Na szczęście obok mnie byli chłopaki. Z nimi choć trochę się czułam lepiej.

— Jak się trzymacie? — zapytał Oliwier, a ja chcąc nie chcąc przybliżyłam się do nich. — Christal?

Pokręciłam głową, po czym do oczu napłynęły mi łzy. Adrenalina już przestała działać i wszystko do mnie docierało. Oliwier przytulił mnie do siebie, a ja chociaż na chwilę mogłam się oprzeć w czyiś ramionach.

— Jest źle kochani, bardzo źle — wyznał Santan, a ja spojrzałam z na niego. — To nie pierwsze zaginięcie, coś o tym kiedyś słyszałem. Musimy teraz modlić się cud.

— Wydostaniemy się jeszcze stąd? — wyszeptałam, a on westchnął.

Jednak przestaliśmy rozmawiać, gdy usłyszeliśmy kroki, już po chwili wszedł do nas jakiś mężczyzna, który szeroko się uśmiechał do nas.

— Witajcie moje rybki — wyznał, a ja zadrżałam. — Najpierw powiedzmy, że wy pomożecie mi, a ja wam, jeśli będziecie dostatecznie mądrzy i się zgodzicie na moją propozycję, jak nie to cóż, będzie was szkoda.

Jednak wtedy nie sądziłam, że ktoś doda mi jeszcze nadziei...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐖 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐞𝐭𝐫𝐳𝐮"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz