🥀~Rozdział 27~🥀

54 10 0
                                    

🥀~Słowa~🥀

Perspektywa Chrisophera

Każdy chce, żeby był doceniany, jednak nie ma tak dobrze, jakbyśmy chcieli. Niekiedy bardzo ciężko to dostać, nawet od własnych rodziców, zabawne, prawda? Nie ważne jak bardzo będziemy się starać, ile razy przy tym upadniemy...
Możemy nie dostać nawet uśmiechu, smutne, prawda? I jak mają być wtedy dobrzy ludzie, pełni współczucia?
Czasami nawet gangster ma już dość nim być...

— Proszę o chwilę ciszy — powiedział nagle generał, a muzyka wokół ucichła. Przełknąłem ślinę i podszedłem bliżej, kątem oka sprawdzałem czy siostrze i mamie nic nie jest. — Jak wiecie spotkaliśmy się tutaj nie przypadkowo, chciałem teraz oznaczyć kilka osób, które zrobiły swoją dobrą robotę. Gdyby nie oni bylibyśmy zagrożeni. Na środek proszę: Chrisophera Darisa, Christal Clark, Oliwiera Tiark, Santa Doale.

Na te słowa wszyscy ruszyliśmy na podest, stanąłem obok dziewczyny, która była wyprostowana, jak struna.

— To zaszczyt mieć takich żołnierzy, jutro wrócicie do swojego dawnego życia, ale teraz tutaj, należycie do marynarki, nikt o tym nie zapomni. Narażaliście swoje życie dla dobra misji. Jesteście bohaterami i nikt wam tego nie odbierze — wyznał, po czym przypiął nam odznaczenia.

Uśmiechnąłem się lekko i odruchowo spojrzałem w stronę moich bliskich. W oczach mamy widziałem dumę, a siostra głośno klaskała. Dobrze wiedziałem, że jeszcze jednej osoby brakowało, ale nie miałem na to wpływu.

— Czy mógłbym coś powiedzieć? — zapytałem generała, a on kiwnął głowa. — Pewnie większość osób mnie może tutaj kojarzyć, ale chciałem powiedzieć, że to nie było proste, Christal, Oliwier i Santa musieli się nauczyć obsługiwać samoloty i wielkie brata dla nich. Ale nie już o tym. Pamiętajcie, jak tutaj stoicie, że nie warto planować przyszłość, ona może się zmienić w każdej chwili. Żyjcie chwilą i bądźcie dumni z tego co macie, bo jeśli tego nie zrobicie nikt inny w was tego nie zrobi.

Bo tych słowach zszedłem z podestu i ruszyłem do stołu, żeby się napić. Może to coś nauczy tych co byli tutaj.

— To były piękne słowa — wyznała dziewczyna, która pojawiał się zaraz obok mnie.

— Dzięki, ale to prawda.

— Twój tata, nadal nie rozmawia z tobą? — zapytała ostrożnie, a ja skrzywiłem się.

Zamiast odpowiedzieć złapałem ją za dłoń, a ona nie protestowała. Zaciągnąłem ją na środek parkietu i na moje szczęście zaczęła grać wolna piosenka.

— Nie warto zawracać sobie głowę ludźmi, którzy nie są tak ważni w życiu i nic do niego nie wnoszą.

— A ja coś wnoszę do twojego? — zapytała z błyszczącymi oczami.

— A jak myślisz? — wyznałem i obkręciłem ją wokół własnej osi.

— Tak?

I to była właściwa odpowiedź. Chociaż mówiłem, że nie warto aż tak bardzo wybiegać w przyszłość, ja postanowiłem coś zmienić, nie byłem pewny czy na dobre, ale chciałem być blisko osoby, którą zacząłem dążyć uczuciem...

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy ❤️

"𝐖 𝐩𝐨𝐰𝐢𝐞𝐭𝐫𝐳𝐮"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz